Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2010, 08:27   #32
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Gniew, frustracja i poczucie totalnej bezradności, zawładnęło Tomaszem. Wybuch złości, słowa i ton jakim zwrócił się do nieznajomej zaskoczyły chyba jego samego. Dunin z natury był człowiekiem spokojnym i rozważnym, a to jak się zachował świadczyło dobitnie o tym jak ostatnie wydarzenia działały na niego stresująco. Stosy kłamstw jakich się dopuścił, kolejne niedomówienia i tajemnice, pojawiający się znienacka kolejni członkowie tajnych stowarzyszeń, to było za dużo jak na jego nerwy. Wydawało się, że wszyscy dookoła wiedzą więcej od niego i manipulują nim jak im się żywnie podoba.
Miał tego serdecznie dość. To, że wyładował nerwy akurat na nieznajomej było tylko dziełem przypadku. Jej pojawienie przepełniło czarę goryczy i sprowokowało Tomasza do radykalnych zachowań.
W tej dziwnej grze był tylko pionkiem, ale los sprawił że bez tego pionka i jego wiedzy, cała partia po prostu nie miała sensu.

- Czas biegnie Droga Pani i proszę trzymać ręce przy sobie. Nie spoufalam się z byle kim. – uśmiechnął się krzywo mijając ją i idąc ku wyjściu.
Przed wejściem do "Batorówki" stał lśniący w blasku słońca czarny, stylowy Bugatti Atlantic.

Dunin nigdy nie był jakimś wielkim miłośnikiem motoryzacji, ale musiał przyznać że te produkt włoskich konstruktorów było istnym dziełem sztuki.
- Chce pan grać w otwarte karty? - usłyszał za sobą głos nieznajomej - Dobrze.
Tomasz tylko przytaknął, ale ruszył w stronę hotelu tak jak zaplanował. Teraz wszystko zależało od słów tej kobiety.
- Ja rozumiem pana zdenerwowanie, ale w obecnej sytuacji i tak pan powinien się cieszyć, że jeszcze żyje.
Dunina poraziły słowa kobiety. Odwórcił się do niej i obdarzył ją morderczym spojrzeniem.
- Niech pan tak na mnie nie patrzy. Ja życzę panu jak najlepiej, ale są tacy którzy nie przejmują się pańskim zdrowiem i życiem i pan dobrze o tym wie.
- Powiedziałem dość gierek droga pani. Czas ucieka, a pani nadal nie powiedział nic konkretnego. Jacyś oni, jacyś my. Lepiej niech pani poćwiczy lakoniczny styl wypowiedzi i to jak najszybciej.
- Nazywam się Sabina Ujazdowska i chcę panu pomóc. - powiedział nagle kobieta - Może pan nie wierzyć w szczerość moich intencji. - od razu zastrzegła - Jednak jak pan widzi, w przeciwieństwie do innych osób które pan spotkał nie zamierzam pana do niczego zmuszać ani oszukiwać.
Kobieta zawiesiła głos licząc na jakiś komentarz ze strony Dunina. Ten szedł dalej przed siebie i tylko słuchał.
- Znalazł się pan w bardzo trudnym położeniu. Z dobroci serca podjął się pan misji, która od początku była zmyślnie ukartowaną intrygą. Nie wiem dlaczego Weronika wybrała właśnie pana. Wspominała co prawda o tym, że jest wielce przystojny i ma w sobie ukryty potencjał. Jednak z tego co wiem, nigdy nie zdecydowała się na jakąś bliższą znajomość z panem. Być może to, że jest pan spoza układu, sprawiło że to właśnie pan stał się jej wybrańcem.
Kolejna pauza, ale Dunin tylko spojrzał na Sabinę, nadal nie przerywając marszu.
- Weronika odnalazła coś co jest cenne dla wielu ludzi, w tym dla mnie. I choć wszyscy tylko domyślają się co to może być, zrobią wszystko żeby to zdobyć. Gdyby nie szalejąca wokół wojna, wydarzenia pewnie potoczyłyby się o wiele spokojniej. Teraz jednak jasne jest, że nie ma czasu do stracenia. Nie wiadomo co będzie za miesiąc, za dwa. Weronika jeszcze przed zniknięciem, wspominała mimochodem na różnych towarzyskich spotkaniach, że jest na tropie pewnego artefaktu. Ja wiem, że pan nie wierzy w magię i okultyzm, ale nawet pan musi przyznać że są rzeczy których nie da się wyjaśnić za pomocą naukowych formułek i tez.
Słowa Weroniki zasiały ziarnko niepewności w kręgach okultystycznych. Plotka rozeszła się lotem błyskawicy. Po niedługim czasie wszystkie loże w kraju wiedziały o jej poszukiwaniach. Nie wiem, czy zrobiła to celowo czy tylko chciała się pochwalić swoimi dokonaniami. Jedno jest pewne, że zaczęły do niej napływać zgłoszenia od różnych ludzi, którzy chcieli pomóc w jej poszukiwanich. Oferowali pieniądze i niezbędną wiedzę. Weronika z tego co wiem odmawiała wszystkim, nawet mnie. To tylko podsyciło ludzką ciekawość. Stało się jasne, że to czego szuka musi być niezwykle cenne. Wszyscy zadawali sobie pytanie co to może być? Czego ona szuka i dlaczego nie chce pomocy? Odnalezienie potężnego artefaktu mogło doprowadzić do zjednoczenia rozproszonych i skłóconych od lat lóż, zarówno w Polsce jak i w Europie. Ona jednak najwyraźniej miała inny plan. W niecały miesiąc od ogłoszenia wiadomości o poszukiwaniach Weronika zniknęła. Pamięta pan jaki krążyły wtedy plotki. O tym że ukryła się w zakonie, że wyjechał do Chin lub Indii. Jaka jest prawda tego dzisiaj chyba nikt nie wie.
Po jej zniknięciu sprawa powoli ucichła.
Do czasu, aż Warszawę obiegła plotka o śmierci i pogrzebie Weroniki. Dawne spekulacje i plany odżyły na nowo. Zaczęto szukać nowych informacji, głównie o testamencie i spadkobiercach. I tutaj na scenę wkracza pan. Szybko zorientowano się, że jest pan kimś ważny. Wszystkie loże w kraju zaczęły się panem interesować i śledzić pańskie ruchy. Gdy odwiedził pan mecenasa Jasińskiego jasne stało się, że to panu Weronika powierzyła tajemnicę swojego skarbu. Jak się szybko okazało nie do końca. To, że stał się pan jedynie pionkiem w jej grze dawało wielkie pole manewru. Każda z lóż wyznaczyła sobie inny plan. Wszystko skomplikował wybuch wojny. Do gry włączyli się Niemcy z SS na czele. Choć ja myślę, że oni o Weronice i jej skarbie wiedzieli dużo wcześniej niż się wszystkim wydaje. Myślę, że dużą rolę w tym wszystkim odegrał ten szczur Mostowicz. To on chyba wciągnął loże związane z SS w tę grę.
W tej chwili nikt chyba nikt nie panuje nad tym co się dzieje. Nikt nie zdołał ani pana przestraszyć, ani zlikwidować. To pan posiada niezbędne informację o miejscu ukrycia skarbu.
Ja odnalazłam pana tylko dzięki talentowi jaki odkryła we mnie Weronika. Przypuszczam jednak, że jest pan śledzony przez niejednego jasnowidza.
Po tych słowach Tomasz przypomniał sobie cygankę, którą spotkał jeszcze w Warszawie. Ostrzegła go i włożyła jakiś prymitywny amulet do kieszeni. Czyżby miało to związek z tym co mówi ta kobieta. Czy to dlatego mimo wszelkich środków ostrożności jego przeciwnicy byli zawsze o krok przed nim.
- Pewnie pan nie wierzy. Ma pan do tego prawo, ale proszę powiedzieć jak inaczej wiedziałaby gdzie pana szukać.
Dunin nadal milczał, to wszystko zaczynało przypominać sen jakiegoś szaleńca. Magiczne artefakty, tajne stowarzyszenia, jasnowidzący szarlatani. Brakowało jeszcze tylko czarnych mszy i średniowiecznych zaklęć szeptanych do ucha.
- Panie Tomaszu proponuję panu współpracę. Myślę, że oboje na tym układzie zyskamy. Pan bezpieczeństwo, które zagwarantuje panu na tyle na ile będę umiała. Chodzi mi oczywiście o zgubienie pościgu tego jak najbardziej materialnego, jak i psychicznego. Pan ze swojej strony umożliwi mi udział w poszukiwaniach. Nie wiem jakie zadanie wyznaczyła panu Weronika, ale pomogę panu je zrealizować. Co będzie potem, to się okaże.
Co pan na to?
Dunin ostatnie słowa Sabiny Ujazdowskiej wysłuchał stojąc na schodkach hotelu "Astoria"
- Niech pani tu zaczeka - rzekł w końcu Tomasz - Pójdę się przebrać i spakować. Muszę przemyśleć to wszystko przemyśleć.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline