Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2010, 23:41   #29
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://ludo.wrzuta.pl/sr/f/8S5STJXL7nm/ciagnij_go_joe.mp3[/MEDIA]

Marynarska pieśń wybrzmiewała za jej plecami, gdy stała oparta o reling, wpatrując się w nieruchomy horyzont. Podobno to pomagało na chorobę morską, której objawy w większości zniknęły, zastąpione teraz sporym zmęczeniem, skutkiem używania czarów z dala od źródeł, z dala od swojego żywiołu. Długie kasztanowe włosy powiewały na wietrze, podobnie jak spódnica, która przylepiała się do jej nogi, oblepiając ją wraz z kropelkami wody. Po tych kilku dniach zdecydowała się wrócić do stroju, który bardziej jej odpowiadał, wciąż tylko nie pokazywała dekoltu, unikając w ten sposób nadmiernego zainteresowania marynarzy. I tak mogli podejrzewać czym się para, a lepiej by jednocześnie nie uważali jej za przyczynę i zwiastun nieszczęść oraz obiekt pożądania. Im dłużej na morzu, tym takie rzeczy bardziej prawdopodobne się wydawały. Uśmiechnęła się do siebie, poruszając opuszkiem palca po amulecie, tak bardzo przepełnionym magią, żywiołem, którego kochała. Wulf zaskoczył ją, gdy stała tak, pogrążona w myślach. Stanął obok, ale patrzył na Megarę, nie horyzont. Jak zwykle nie owijał w bawełnę, zaczynając od tego, co interesowało go w tej chwili najbardziej.

- Mówiłaś, że jesteś czarodziejką, a twoim żywiołem jest ziemia. Potrafisz wojownikowi sprecyzować dokładniej jaką mocą możesz nas wspomagać?
Meg westchnęła i nawet nie spojrzała na wojownika. Zdawał się być irytująco bezpośredni, ale za to najwyraźniej wystarczyło mu wszystko powiedzieć tylko raz. Potem albo się odczepi, albo zacznie rozmawiać, zamiast przesłuchiwać.
- Na wodzie, z dala od lądu, prawie żadną. Zaklęcia są słabe i muszę je splatać dłużej. Najskuteczniejsza będę pod ziemią, albo w zamku jeśli został wybudowany z naturalnego kamienia. A co do moich zaklęć... jak mam to wytłumaczyć kapłanowi? Jest ich dużo.
- Wystarczy, że przedstawisz to ogólnie. Co jesteś w stanie zrobić, czego nie.

Czarodziejka zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią. Jeśli faktycznie uczono go taktyki, lepiej było mówić prawdę tak, by zdołał ją pojąć. Nie żeby go uważała za głupka, raczej za niezaznajomionego z mocą.
- Przede wszystkim potrafię wpływać na ziemię i naturalną skałę, w tym zarówno zwykły kamień jak i rudy różnych minerałów. Na różne sposoby, ale bardziej na dość niewielkim obszarze, moja moc jest dość ograniczona. Nie jestem też potężną maginią, raczej wspomogę i utudnię wrogowi życie, niż go pokonam. Mogę go spowolnić, oślepić, wystraszyć, nawet unieruchomić. Powołać do życia kamienno-ziemne istoty, które pomogą w walce, czy stworzyć magiczną chatę. Nie umiem wpływać na drewno, czy bezpośrednio na żywe istoty, tylko ziemia i kamień. I kwas.
Dodała na koniec po krótkim milczeniu. A na twarzy wykwitł jej kwaśny uśmiech. Wulf skinął jej głową, dopiero teraz zwracając się ku horyzontowi.
- Dziękuję za te informacje. Rozumiem, że z pomocą kamienia możesz też nas ochraniać?
- Tak, zarówno pośrednio, skalną lub ziemną ścianą, jak i bezpośrednio, chroniąc przed konkretną energią.
- W takim razie cieszę się, że będziemy współpracować. I zniknie formalizm, gdy poznamy się bliżej.

Skłonił się i odszedł, zanim sama zdążyłaby zadać mu jakieś pytanie. Dostrzegła tylko cień uśmiechu na jego twarzy. Może jednak nie był aż taki prosty? Patrzyła przez chwilę jak odchodzi, a potem wróciła wzrokiem do horyzontu.

***

Krukiem Roberta zainteresowała się dopiero wtedy, gdy tamten wysłał go na swoisty zwiad. To było ciekawe, zupełnie jak jej chowaniec, ale jednocześnie zupełnie inny. Prawdziwy, nie stworzony. Nie rozmawiała wcześniej z tym starszym mężczyzną, jedynie obserwowała jego wspólne treningi z pozostałymi, ale ten kruk... Słyszała już o druidach i łowcach, którzy potrafili związać się z każdym prawie zwierzęciem. Ona swojego chowańca wybrała ze względu na nazwisko, ciekawiło ją jednak, czemu Robert również zdecydował się na padlinożercę. A może u nich działa to inaczej? Postanowiła, że zapyta, w swoim czasie. Teraz mieli problemy, zupełnie niespodziewane!

Zatoczka, domniemany szpieg, kryjący się po krzakach ludzie... i nadpływający z tyłu statek. Pięknie, po prostu pięknie. Brakowało tylko sztormu, który rzuciłby ich na skały. Z drugiej strony musiała odnotować zalety, gdy siły wracały a bliskość klifów oferowała Megarze słodkie wybawienie od rozłąki ze swoją miłością. Zaczerpnęła głęboko powietrza i mocy, czerpiąc moc bezpośrednio ze skały. Większość była zajęta przepytywaniem jednego z pasażerów, więc chyba nie widzieli nic podejrzanego. Tylko mogli usłyszeć, suchy trzask malutkiego portalu, z którego wyłonił się czarny jak sadza ptak. Poznała jego uczucia natychmiast. Złość, frustracja niemożnością kontaktu ze swoją panią i jednocześnie ulga i szczęście, gdy znów ją ujrzał. Pogłaskała go po dziobie, podając mu kawałek mięsa. Wędzonego, na które się skrzywił, ale i zaraz połknął. Wskazała mu obcy statek.
- Leć tam, mój mały Dragomirze. A potem wróć i opowiedz co zobaczyłeś. Tylko nie zbliżaj się zanadto.

Ptak zakrakał i z trzepotem skrzydeł wzniósł się w powietrze. Jej towarzysze właśnie planowali, a Alto pokazał jej jakiś medalion. Gdy już wyjaśniła czym jest ten przedmiot, włączyła się do rozmowy.
- Mój chowaniec może przynieść nam podstawowe informacje. Bez wdrapywania się na ten klif.
Wruszyła ramionami nie kontynuując tego tematu. Jeśli chcieli rozprostować kości? Ona też chętnie zeszłaby na brzeg. Dlatego miała kilka pomysłów.
- Mogę przywołać chmurę pyły i piasku, prosto w miejsce, w którym się ukrywają. Będą musieli uciekać, w jedną lub drugą stronę. Mogę też spróbować ich po prostu wystraszyć lub sprowadzić stwora, który ich wypędzi. Jeśli uciekną, to tylko zaczerpniemy wody, a jeśli wpadną na nas... to będę liczyła na naszych dużych panów.
Uśmiechnęła się do Wulfa i Brana, bliżej przyglądając się medalionowi.
- Zajmę się najpierw tym.

W końcu, po dłuższym męczeniu się z tym, zrozumiała skomplikowany wzór magiczny jaki kierował urządzeniem. Dostroiła się do niego i przez chwilę z medalionu emanowało dziwne pole wywołujące delikatne drżenie, a potem rozległy sie słowa:
- Hag co do diabła się dzieje, że jeszcze nie płyniecie? Ile mamy siedzieć w tych krzakach?
Czarodziejka była tak zaskoczona, że przez chwilę siedziała w bezruchu wpatrując się w magiczny komunikator. Tymczasem rozmówca po drugiej stronie chyba zrozumiał, że coś jest nie tak, zaklął siarczyście i urządzenie przestało ponownie działać. Nie pozostawało nic innego, jak tylko wrócić do pozostałych spadkobierców i powiedzieć im na czym stoją.
- Oni się znają, czyli albo mieli mu pomóc w Sembii, albo mieli mu pomóc zaabordażować ten statek. Wydaje się to mało prawdopodobne, chociaż z tej odległości nie jestem w stanie wyczuć, czy mają ze sobą czarodzieja. Mogę urządzenie uruchomić, ale raczej nie odpowiedzą, skoro zorientowali się, że coś jest nie tak.
Oddała medalion Alto, nie chciała go mieć, a tamci nie mogli teraz podsłuchiwać. Pozostawiła decyzję innym.
 
Lady jest offline