Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2010, 18:52   #103
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy do szynku powrócił Rudiger wraz z towarzyszącą mu kobietą Gustaw był gotowy do drogi. Ostrożnie wziął na ręce Burzę i wspólnie udali się wartko na skradzioną dorożkę. Powóz ruszył energicznie do przodu i wtedy rozległ się huk. Gustlik położył się na podłożu, zatykając uszy. -Co do kur...- spytał oszołomiony straszliwym hałasem, który brzęczał mu w głowie. W deskach powozu było sporo małych dziurek, które jak się okazało były pozostałościami po ołowiowych odpryskach wystrzału z strzelby. Jak się od razu okazało, strzelcem był karczmarz, w którego przybytku towarzysze się zatrzymali. Nie stała mu się krzywda, jednakże swoje wiedział i swoje podejrzewał, miał pełne prawo próbować zatrzymać grupę. Bogowie jednak chcieli, że nikomu nic się nie stało. Kompani na skradzionej dorożce prędko kierowali się w stronę bramy pod twierdzą. -Stój!- krzyknął niespodziewanie Gustaw, kilkanaście metrów za bramą. Kompani spojrzeli na niego z zdziwieniem on zaś zeskoczył z wozu i podbiegł do miejsca, gdzie kilka dni temu pokazywał drwalom jak trzymać siekiery. Tak jak myślał, ludzi pozostawili na miejscu pracy swoje narzędzia wiedząc, że nikt ich nie weźmie, bo przecież po co. On swój wygrany topór zostawił w zamku, wraz z kolczugą. Długo się nim nie nacieszył niestety, ale miał życie i zdrowie a to było najważniejsze.

Z pożyczoną, dwuręczną siekierą wrócił prędko na wóz -Dobra, jedziem!-rzekł. Ruszyli. Całą drogę obawiał się, że lada chwila niebo rozklei się na dobre zalewając okoliczne tereny hektolitrami wody. Na szczęście burza majaczyła tylko gdzieś w oddali, co jakiś czas dając błyskającym piorunem znak, że nie odeszła. Nie robili przerw w obawie przed pościgiem, który mógł ich dogonić. Współczuł pociągowym koniom, lecz nic nie mógł poradzić. Burza też z każdym dniem czuł się coraz lepiej, rany zaś często obmywane świeżą wodą i opatrywane czystymi szmatami, zabranymi karczmarzowi tak na wszelki wypadek. W końcu jednak natrafili na zajazd, który dla pociągowych zwierząt był zbawienny. One mogły zjeść i przede wszystkim odpocząć. To było dla nich teraz najważniejsze. Gustaw ucieszył się, że jego pies maszerował obok jego nogi o własnych siłach. Obawiał się, że gospodarze z przybytku nie wpuszczą psa do środka, na szczęście nikt problemów nie stwarzał i już po chwili wszyscy siedzieli na krzesłach w biesiadnej izbie. Rudy leśnik milczał. Nie wiedział o czym wolno mu mówić a o czym nie, by nie zaszkodzić grupie, to też wolał nic nie mówić.

Gdy dostali pokoje, Gustaw był rad, że może w końcu położyć się w wygodnym łóżku. Był zmęczony podróżą i nie siedział wraz z kompanami na dole, wieczorem dnia, którego przybyli. Położył się, zaś potężny pies wdrapał się na łóżko i usadowił między nogami drwala. Jemu to nie przeszkadzało. Usnął. Rankiem zbudziło go szczekanie jego psa. Zgodnie z słowami dwójki flisaków pies wyczuwał kłopoty na milę i dawał o tym głośno znać. Mężczyzna zerwał się z łóżka i bez zastanowienia chwycił za dwuręczną siekierę, opartą o ścianę. Prędko przybiegł do kuchni, gdzie do boju sposobiła się gospodyni. Kobieta miała charakter, bez wątpienia. Nie wątpił też w bojowe zdolności jej przygłupiego syna. Był gotowy do walki, lecz wiedział, że wyjście na przestrzeń, przed karczmę może być złym pomysłem. -Nie pozwólcie im wleźć do środka, tu będzie nam się łatwiej bronić!- krzyknął, choć nie miał pojęcia o walce. -Pilnuj Agnes!- wydał Burzy polecenie, pies zaś zgodnie z wolą pana spokojnie podszedł do kobiety i usiadł obok zerkając z zainteresowaniem na wrzawę w szynku.
 
Nefarius jest offline