Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2010, 20:58   #104
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wszystko co wydarzyło się na zamku było dla młodego bretończyka potwornym snem. Nie potrafił sobie poradzić z okropieństwem i ohydą tego co się tam wydarzyło. Najpierw podróż na salę balową, połączona z skrytobójczym atakiem służących. Wtedy zastanawiał się dlaczego to robili. Teraz znał odpowiedź. Potem penetracja zamkowych komnat przepełnionych okropieństwami jak z najgorszego koszmaru, scenami pełnymi brutalności, wynaturzenia i zboczeń. A w końcu sama sala audiencyjna. I jego rodaczka, markiza... Nie był w stanie o tym zapomnieć. O tym co widział na własne oczy i o tym co słyszał w swojej głowie. O tym, że niemal poddał się żądzy i przyłączył do biesiadników spaczonej orgii. Tylko dzięki swojej wierze i pomocy towarzyszy, udało mu się ujść stamtąd z życiem. Gdyby nie to z pewnością podzieliłby los biednego barona...

Jakby tego wszystkiego było mało, gdy już udało się im wydostać z potwornego zamczyska, natrafili na kłopoty w karczmie. Kobieta Rudigera i pies przygarnięty przez Gustlika stawiali czoło strażnikom miejskim, będącym z pewnością na usługach spaczonej markizy. Efekt był taki, że musieli uchodzić z miasteczka z pogonią na karku i do tego w przebraniu. Blaise czuł się źle, mając krótko, tuż przy skórze przystrzyżone włosy. Zapewnienia towarzyszy, że wygląda równie mężnie i zacnie co wcześniej, zbywał pogardliwymi prychnięciami.

Podróżowali tak szybko, jak pozwalał na to stan rozmytej przez deszcze drogi i wytrzymałość koni zaprzęgniętych do powozu. Blaise nie korzystał z jego dobrodziejstw, całą podróż spędzając w siodle konia, którego otrzymał za pomoc młodemu Urgenowi Brauschwitz. Nie był to rumak jak jego nieodżałowany Vent, ale pozwalał rycerzowi czuć się bardziej rycersko. Nieprzerwana ucieczka przez dzikie ostępy, bocznymi traktami trwała trzy dni. Trzeciego dnia nie mieli innego wyjścia, musieli się zatrzymać w właśnie mijanym zajeździe. Jeden z koni okulał a drugi ledwo się trzymał na nogach. Oni sami byli w nie wiele lepszym od starych szkap, stanie. Głodni, spragnieni, zmęczeni i niewyspani. Zajazd zapraszał szyldem z wyobrażonymi na nim przysmakami. Skusili się...

Oberża okazała się rodzinnym interesem prowadzonym przez, nie jak się na początku zdawało, podstarzałego jegomościa, a jego żonę, rezolutną kobietę w średnim wieku. Zostali napojeni i poczęstowani godnym posiłkiem. Ich koniom zapewniono staranną opiekę. Po wieczerzy i kąpieli wszyscy udali się do pokoi. Blaise wyglądał przez okno przyglądając się malującym się w oddali ścianom krateru, otaczającym jedno z imperialnych miast. Ponoć nigdy nie zostało zdobyte. Czy i teraz oprze się najeźdźcy? Czy tam powinni szukać ratunku? Czy może nie ufać pionowym ścianom, nie dać się zamknąć w obrębie murów i uciekać dalej? Tylko gdzie? Może czas wracać do domu, na zachód, do Bretoni. Ale jak? Bez bogactw. Wszystko co zgromadził w ostatnim czasie to nie więcej niż sześćdziesiąt imperialnych koron. Cóż to za bogactwo? Bez sławy. Czego dokonał, kto wielbił i wychwalał jego imię? Ci, którzy mogli z pewnością teraz nie żyli, pochłonięci przez potworności najazdu Chaosu. Trzeba było walczyć dalej. Walczyć i modlić się do Pani Jeziora o wspomożenie w słusznej sprawie! Bez obiecanych bogactw i honoru nie ma po co wracać do Bretoni. A więc jeszcze nie czas.

Obudziło go szczekanie Burzy. To szczekanie nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Zwiastowało niebezpieczeństwo. Co tym razem wyczuł pies? Blaise zaciągnął rzemienie skórzanej kurty, wciągnął buty i z hełmem pod pachą zbiegł do wspólnej sali. Wyjrzał przez okno i znów zobaczył to samo. Płonące łuny. Wszędzie wokół lasy płonęły. Chaos dotarł za nimi aż tutaj. Ponad szelest drzew i szum deszczu wznosiły się krzyki i jęki mordowanych ludzi oraz potępieńcze wycie wojowników Chaosu.
 
xeper jest offline