Thorgar słuchał dowódcy i był zmartwiony tym że nie dostaną żadnej premii. Popijał już któryś dzień z rzędu wino i po raz kolejny obiecywał sobie że nigdy więcej zaraz po walce nie będzie pił. Po skończonej dyskusji poprosił ich aby odeszli i zatrzymał revellisa. Thorgara nic nie obchodziło po co to zrobił, czas przez który dowódca rozmawiał z Revellisem okaryjczyk przeznaczył na oporządzenie konia.
Jechali już pewien czas, co najmniej kilka godzin. Gdy dojechali do wioski i kierowali się do domu dowódcy na przeciwko wyszedł im żołdak. Spytał ich kim są i zagroził im że jeśli skłamią inaczej będą rozmawiać. No nie znowu te pytania kim jesteśmy zupełnie jakby nie było widać że jesteśmy żołnierzami.
Thorgar zszedł z konia stanął naprzeciwko żołnierza i oparł się na swoim toporze gotów się bronić jeśli tylko zajdzie taka potrzeba.
-Jesteśmy żołnierzami w służbie jego baronowskiej mości Anzelmo Pirry. Przybywamy tu ze zlecanie Kleista a teraz łaskawie nas przepuść bo z twoim dowódcom porozmawiać musimy. |