Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2010, 23:00   #507
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Środa, 17 X 2007, wydział XIII, 13:00

Cóż miała począć tak bezpardonowo porwana zza biurka na komisariacie i to jeszcze przez funkcjonariusza policji? Znikąd ratunku. Zaciągnięta do pokoju przesłuchań po raz pierwszy od dawna czuła się niejako na miejscu. Choć daleko jej było od ukontentowania swoim położeniem. Chcąc nie chcąc zaczęła pisać relację z akcji.
O tym, jak grupa poszukując śladów zgodnie z strategią detektywa Bullita. Odnalazłszy zwłoki i trogsa imieniem Pete, uzbrojonego, zakwalifikowanego przez detektywa Bullita jako wysoce niebezpiecznego, detektyw Walter czekała na wsparcie. Grupa zgromadziła informacje o prawdopodobnym kulcie satanistycznym operującym w pobliżu tuneli torgsów jednak szczegółowych informacji nie udało się uzyskać gdyż Pete zdążył wyrwać się nim grupa odcięła mu wszystkie drogi ucieczki. Detektyw Bullit zdecydował o niekontynuowaniu pogoni uznając ją za daremną. Zdecydował następnie o wezwaniu reszty grupy zawierającej analityka koronera. Podczas czynności operacyjnych związanych z identyfikacją zwłok przeprowadzono zakrojone na niewielką skalę przeszukanie okolicznych korytarzy których efektem było odnalezienie dowodu rzeczowego wiążącego stację metra z ofiarami i nasuwającą podejrzenie bycia miejscem przestępstwa. Po zabezpieczeniu dowodów, w celu wezwania techników grupa wycofała się w zasięg sieci telefonicznych.

Koniec.

Podpisując się zamaszystym gryzmołem przekazała gotowy raport Bull'owi.

- Trochę króciutki.- zaopiniował Bullit po czym rzekł.- Napisz w nim to co udało ci się wyciągnąć od podejrzanego.
- Co jeszcze mam napisać? - fuknęła niezadowolona - że mówił do siebie w trzeciej osobie i jak mantrę powtarzał, że krew przyciąga zło? -- Oooo to dobre... o tej krwi. Co jeszcze mówił ?- zainteresował się Bull.
- Że nie istniejesz. - wzruszyła ramionami - Opowiadałam mu o tobie, a on nie wierzył. Stad ta paniczna reakcja jak Cię zobaczył. Zburzyłeś jego mały świat rzeczy pewnych. -
-Nie wyglądał na filofago... filozofa znaczy się.- rzekł Bullit drapiąc się za uchem. Następnie spytał.- Zauważyłaś jeszcze coś ciekawego ? Każdy trop jest ważny.- Na stacji czułam się nieswojo? - zamyśliła się by dodać zaraz pospiesznie - Nie to że jakoś normalnie przepadam za metrem ale słysząc o grupie nastu morderców każda samotna eskapada wydaje się niebezpieczna. Albo to ta wszechobecna wilgoć... I to całe "krew przyciąga zło". Wiesz nie jestem dobra z autopsychologii. Ale jak wyślecie tam jakieś freaki bez kagańców na pewno sobie poradzą. -

Poza tym nie zamierzała przejmować się freakami. Zrobiła co mogła by zabezpieczyli zwykłych ludzi. W końcu to nie jej wina, że Rock wysłał tam osoby zupełnie nie przygotowane. I tak wiedzą teraz więcej niż gdyby nie zaciągnęli jej do tego podziemnego świata. Powinno im wystarczyć.


- A co tam bazgrałaś w zeszyciku jak cię spotkałem?-zapytał Bullit. No tak, musiał to zauważyć. Jak na grubego pochłaniacza pączków był bystry.
- Listę sprawunków. - zmyślała - wiesz jak to z nami jest. Potrafimy wpaść na coś w najnieodpowiedniejszych momentach. Mam dzisiaj dość ważne spotkanie, a dowiedziałam się o nim czekając na Twojego partnera... Więc mało czasu na przygotowania. -
Wymamrotała pod nosem.
-Acha...no tak, zakupy dla mężusia i takie tam.- rzekł współczująco Bullit.- Powodzenia.
I klepnął ją swym wielkim łapskiem po plecach.
- Dla potencjalnego towarzysza. - poprawiła go pospiesznie - Nawet nie wiesz jak osobie w moim wieku ciężko znaleźć odpowiedniego towarzysza. -
-Znam dobrego chłopaka.- potarł brodę detektyw.- Mógłby się z tobą umówić, aby uniknąć pięści w ryja.
No tak, tego jeszcze brakowało Amy do szczęścia...grubej, pyskatej i agresywnej swatki płci męskiej.

- Dobra, dobra. Jak się okaże, że trafiłam miejsce kultu to czekam na słodką nagrodę. - pogroziła swemu rozmówcy palcem - Faceta sama znajdę, wiesz źle podpowiesz i potem do końca świata będziesz podpadnięty sromotnie. -
- Ok, ok... a właśnie. Skąd wiesz że to jest miejsce rytuału?-spytał Bullit i Amy mogła tylko kląć swój długi język. Wszak na pozór nic nie świadczyło o przeprowadzanych tam rytualnych mordach.- No potrzeba na to trochę miejsca, prawda? jakieś wyjście na powierzchnię, a każda stacja je ma. ta była blisko tuneli torgsów i do tego znaleźliśmy tam dowód rzeczowy. Więc jest chyba sporo za? - przeprowadziła dedukcję- Czy dowód rzeczowy, to się dopiero okaże. Na razie to trampek badany przez Pavlicek.- odparł Bullit i dodał pocierając kciukiem swój podbródek.- Ale czemu akurat ta opuszczona stacja, a nie inna?
- Ależ lubisz roztrząsać takie oczywiste oczywistości. - pokiwała nieukontentowana głową - Mówiłam ci już ze torgs widywał "spiczaste kaptury", do tego wspominał, ze z swoich tuneli słyszał jak ofiara krzyczy a potem przestaje. No normalnie jak w rytuale. I narzekał, ze robią to za blisko "jego domu". -
Detektyw musi rozpatrywać wszystkie za i przeciw.- rzekł Bullit potakując głową, a Amy miała wrażenie że on to usłyszał w jakimś serialu policyjnym. Po czym dodał.- Ale pogadamy o tym później. Na razie dzięki za pomoc detektyw Walter.
- Tak. Tak. -
Pokiwała smutno głową. Zamiast uniewinnienia i świętego spokoju raptem odroczenie wyroku. Ale dobre i to. Umknęła czym prędzej z sali przesłuchań i z premedytacją poszła zemścić się na zawartości automatu z batonikami.


Środa, 17 X 2007, Bronx, 17:00

Droga myślowa minęła na zajęciach z kombinatorki. Wyobraźnia dokonywała najróżniejszych wariacji, permutacji i inszych takich pod ręką starając się ułożyć odzieżową zawartość pokoiku w kompletną całość nadająca się na wieczorny wypad. Wszystko po to by uniknąć konsternacji gdy otwierając szafę stoi się bezradnie i czeka na oświecenie. Nie. Preselekcja, a potem szybkie manewrowanie zawartościami półek. Bez sentymentów. Sama okazja nie była też niczym nadzwyczajnym. Solone orzeszki i piwo będące główną atrakcją dla większości zebranych. Ot wieczór w barze. Nie było więc też sensu stroić się nadmiernie. Poza tym to i tak by się nie udało. Kolekcja nie zapewniała ani sztuki kreacji balowych, wieczorowych, ani galowych. Mundur kadetki został w akademii zdany po zakończeniu kształcenia. Ten z ESU także musiała oddać, a w 13tce jakoś nie spieszno jej było do kompletowania nowego. Oczywiście, jeśli nie uda jej się uciec w końcu będzie musiała zgłosić się do kwatermistrza w tej przykrej sprawie, ale przecież tydzień, dwa, czy kilkanaście, nie robił większej różnicy.

Dotarłszy do domu nakazując cisze potrzebną do twórczego myślenia zabrała się za przekopywanie pokaźnej skrzynki z "biżuterią". Oczywiście ciężko było by tu znaleźć złoto czy kamienie szlachetne ale tanich wisiorków, rzemyków, mulinowych bransolet i inszych skarbów było w bród, a jak wiadomo źle dobrane dodatki mogły zrujnować kreację...

 
carn jest offline