Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 12:04   #33
vigo
 
vigo's Avatar
 
Reputacja: 1 vigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwu
Jackowi szumiało w uszach. Niespodziewał się, że przeżyje coś tak strasznego. Zapomniał o bolącym przedramieniu. Dookoła panował mrok, który przeszywał tylko pojedynczy strumień światła dobiegającego z reflektora autokaru. Niedaleko ktoś przeglądał uratowane bagaże.
"Może wśród nich jest moja walizka?" Mężczyzna w średnim wieku, którego Jack odciągnął od autobusu zaczął dochodzić do siebie. Widać było, że jest jeszcze w szoku. Z resztą, kto nie był? Facet wyciągnął rękę wskazując wrak pojazdu.
- Najważniesze, że żyjemy - powiedział Jack poklepując mężczyznę po ramieniu. Po czym odszedł w stronę kłócących się ludzi. Wyraziste (...) Kurwa, kurwa, kurwa! Nie jest dobrze! z ust drugiego kierowcy - Duncana, nie dodawały nikomu otuchy. Zrezygnował jednak z rozmowy, kiedy kierowca powiedział
- Zaczekajcie tu chwilę, ludzie i ogarnijcie. Trzeba rozdać ciepłe koce. Kiedy minie szok zrobi się zajebiście zimno. Zobaczę jak wygląda droga na górze. Może zorientuję się, gdzie jesteśmy. Następnie zaczął wspinać się na pobliskie wzniesienie.
- Patrick! Patrick!
Jack skierował swój wzrok na kobietę, która podczas wypadku straciła syna. Jej płacz był uzasadniony, ale nie brzmiał, jak opłakiwanie. Ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich pasażerów, z wraku autokaru wyłoniła się sylwetka chłopaka. Kobieta podbiegła do niego z wyciągniętymi rękoma.
- Synku! - krzyczała.
- Quinque!
To był znajomy, wogóle nie pasujący do dziecka głos. Chłopiec uniósł głowę. Jego twarz przypominała potwora z horrorów. Nienaturalnie czarne, okrągłe oczy wpatrywały się kobietę, która zastygła w bezruchu. Jego zęby sprawiały wrażenie ostrych, jak brzytwa.
- O kurwa! Co to jest?! - krzyknął Jack, po czym zdał sobie sprawę, że wszyscy mniej wiecej zareagowali tak samo, używając podobnego słownictwa.
Potwór skoczył na "matkę" wbijająć swoje kły w jej szyję.
- Six! - dobiegł kolejny głos. Tym razem należał do Duncana, który przygarbił się przygotowując do skoku.
Jack rozejrzał się po okolicy i upatrzył potężny kawałek metalowego prętu. Podniósł go i pobiegł w stronę dzieciaka, który zajęty był zagryzaniem kobiety. Kiedy był już dostatecznie blisko, zamachnął się celując w gówniarza głowę.
 
__________________
"A kiedy się chimery zlatują mój drogi,
to wtedy człowiek powoli na serce umiera"

Ostatnio edytowane przez vigo : 22-03-2010 o 12:07.
vigo jest offline