Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 17:52   #36
Zaan
 
Zaan's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znany
Właśnie skończyła opatrywać rękę metala. Była zmęczona i wystraszona. Trzy osoby nie żyły. Reszta trzymała się lepiej lub gorzej. Przeszła jeszcze raz po wszystkich, aby sprawdzić, czy każdy został opatrzony. Ta młoda dziewczyna, która pomagała jej w lżejszych, naprawdę znała się na rzeczy. Szybko i sprawnie „łatała” kolejne osoby. Dobra jest, lepsza ode mnie. Niby głupi papierek ukończenia kursu ratownictwa, raptem kilka zajęć więcej, a jaka różnica – skwitowała zdolności dziewczyny Jenny. W całym amoku zapomniała jednak o sobie. Ranę na czole postanowiła pozostawić. Włosy bardzo dobrze pomogły zakrzepnąć się krwi. Jednak palce, mimo, że nastawione przez żołnierzyka bolały przy każdym ruchu. Szczególnie teraz, gdy nastąpiła chwila spokoju. Przeszukała szybko pozostałości po apteczce. Znalazła trochę bandaża i plaster. To wystarczyło jej do „szczęścia”. Jak się nie ma co się lubi... – przypomniała sobie słowa jednego z profesorów i zaczęła prowizorycznie usztywniać sobie palce.

- Jak narazie widać, utkniemy tu na dłuższy czas. I wolę wiedzieć z kim jestem na tym zadupiu uwięziony. Nazywam się Cyrus Parker i jestem żołnierzem. A wy? – rzekł żołnierzyk.
- Jestem Kuba Wegnerowski. Pochodzę z Polski. Jestem Metalem, a nie jak niektórzy myślą, Gotem. – zawtórował mu metal. A więc jednak metal. Na dodatek z Polski. – pomyślała. Pierwsze, co skojarzyło się jej z Polską to nazwisko Hilarego Koprowskiego, sławnego wirusologa. Ehh to skrzywienie zawodowe. Też nie mam o czym myśleć – skarciła się.

Ja jestem Jenny. Z Colorado. Moja specjalizacja raczej się nam nie przyda, jestem wirusologiem. – powiedziała zniekształcając ostatnie słowa, przytrzymując sobie kawałek bandaża zębami. Tak mała ilość bandaża, który przeznaczyła na rękę nastarczała jej problemów z zakończeniem opatrunku. Tak mocno pochłonęło ją siłowanie się z niesfornym plastrem, że nie zwróciła uwagi na rozgrywającą się kłótnię. Skończyła dopiero, gdy kierowca zaczął wspinać się na nasyp. W tym samym momencie usłyszała krzyk kobiety: Patrick! Patrick! Matka wyciągała swojego syna z autokaru. To niemożliwe, sama dwukrotnie sprawdzałam funkcje życiowe tego chłopca. On nie żył. – Jenny rzuciła do wszystkich.

- Quinque! Ten głos poznała natychmiast. Spojrzała na chłopca w momencie, gdy unosił głowę znad zakrwawionej już matki. - Six ! dobyło się z nasypu. Kierowca, mimo rany nogi bardzo zwinnie zbiegał ze wzniesienia wykrzykując dziwne słowa. O kurwa! – wyrwało się Jenny. Zobaczyła, jak Cyrus dobywa rewolwer i strzela do kierowcy. W tym samym czasie Kuba pryskał gazem dzieciaka, a „facet od laptopa” biegł na niego z kawałkiem metalu w dłoniach. Jenny zamarła.
 
__________________
"Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej 'Ziemi Obiecanej'."

Ostatnio edytowane przez Zaan : 22-03-2010 o 20:14.
Zaan jest offline