Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 18:09   #276
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud cały czas pracował prężnie nie dając sobie zbyt wiele czasu na przyjemności, ani nawet na odpoczynek. Nie liczył na miłe słowa, przychylne spojrzenia pracodawcy, czy większą zapłatę. Zwyczajnie w świecie nudził się i to tak, że aż go skręcało. Co dzień przywoływał z innego planu dwa orły, które obserwowały z powietrza okolicę i pobliskie tereny. Nie czekał na nie z założonymi rękami. Jeśli nie pomagał kompanowi w zakładaniu pułapek, lub nasycaniu ich esencją jego czarów, to brał ryj, kilof lub siekierę i pomagał zwykłym marynarzom w pracach nad odbudową osady. Najczęściej pracował przy palisadzie, gdyż uważał ją za najważniejszy element całej osady, dający wszystkim komfort psychiczny. Nie obawiał się dziwacznej aury całej wyspy, ani pogłosek o gigantycznych bestiach czających się gdzieś w puszczy. Wszystko było spowodowane magią, a magię dało się opanować. Wystarczyło tylko chcieć i mocniej się postarać. Czasami też przyglądał się jak jego zielonoskóry towarzysz szkoli marynarzy w walce bronią białą. Sam też znał się na walce toporem, jednak rzadko kiedy go używał. Był też jeden wieczór, gdy chwilowo wszyscy mieli przerwę, a wtedy krasnolud postawił na jednej z beczek gruby kawał gliny, po czym próbował ustrzelić go z kuszy. Kilka razy mu się udało, ale sam osobiście nie był zadowolony z swojej celności.

"Dzień dwudziesty dziewiąty.

Jutro kończy się czas, jaki został nam dany na odbudowę osady. Ciekaw jestem, co dalej nakażą nam robić. Mam nadzieję, że zarządzą wymarsz wgłąb wyspy, bo zdecydowanie bardziej interesują mnie losy zaginionych, od kolejnych pali wbitych w ziemię.
"

Trzydziestego dnia ich pobytu na wyspie wszyscy zostali wezwani pod palisadę, na której stał już Arin. Jego jakże płomienna przemowa wzruszyła Stormakiem, oraz z pewnością całą tą bandą, zebraną w jednym miejscu. Jak się w końcu okazało Arin chciał skonsultować się z resztą, w jaki sposób podzielą się podczas wyprawy wgłąb wyspy.
-Zdecydowanie jedna grupa!- rzekł chłodno na tyle głośno, że wszyscy zebrani mogli go usłyszeć. Z pewnością nabił sobie sporego plusa u zwykłych marynarzy, którym nie było spieszno do śmierci.
-W kilka osób, może i dłużej będziemy szukać, ale za to mniejsze szanse, że zauważy nas ktoś kto nie powinien. W dodatku ci, którzy nie są doświadczeni w eksploeracji dziczy...- wejrzał się dookoła na otaczających go marynarzy -Mogą tylko przysporzyć nam wszystkim kłopotów. Niech zostaną, pilnują palisady i rozbudowują ją nieustannie.- rzekł.
-Bardziej przydadzą nam się żywi, a tam w puszczy może ich spotkać śmierć. Z pewnością szybciej niż nas.- kontynuował. Nie czuł potrzeby tłumaczenia, co miał na myśli mówiąc "nas", wszak każdy domyślał się, że chodziło mu o siebie i innych zatrudnionych towarzyszy, którzy zrobili rozróbę w porcie i przyczynili się znacznie do zatopienia okrętu straży miejskiej.
-Wolę maszerować w kilka osób żeby nikt mi się niepowołany nie pałętał pod nogami!- dodał zakładając ręce na piersi.
 
Nefarius jest offline