Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 18:42   #119
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Drużyna Valerii:

Wszyscy rzucili się do walki. Bestie walczyły wyjątkowo zajadle i miały przewagę liczebną, jednak Valeria wraz z towarzyszami rozprawiła się z nimi bez większych szkód w jej domostwie. Gdy było po wszystkim, czarne plamy wywołane śmiercią potworów znikły. Sataner leżał nieruchomo na marmurowej posadzce. Mimo iż wszyscy odnieśli pomniejsze rany, Lilianne w pierwszej kolejności podbiegła do ciała Czerwonego Maga. Kapłanka pochyliła się nad nim.
- Nie żyje... - odezwała się po chwili.
Wszyscy umilkli i ich spojrzenia utkwiły w martwym towarzyszu. Valeria ścisnęła mocniej rękojeść swojego ostrza.
- Musimy w końcu coś zrobić. - powiedziała z ledwo tłumionym gniewem. Ktokolwiek to zrobił... zapłaci za to. - dodała po chwili. Agromannarze, zgadzasz się działać zgodnie z planem? Zawsze mamy Arnthaniela, ale wątpię by Zakon zaufał Nieskończonemu. Dlatego proszę cię o pomoc. - mówiąc ostatnie słowa spojrzała w oczy półwampira.


Uriel i Azrael:

Poszukiwania odkupienia zaprowadziły was do wielu wymiarów. W żadnym z nic nie znaleźliście niczego, co mogłoby wam pomóc. Ale pewnego razu, podczas wizyty w pewnym pomniejszym, odległym od macierzystej rzeczywistości Nieskończonych wymiarze, trafiliście do małej, drewnianej chatki skrytej głęboko w ciemnym lesie.

Mieszkała tam starsza, ludzka kobieta i jej młoda wnuczka. Kobieta była bardzo schorowana, a na jej twarzy głębokimi bruzdamy odznaczały się wszystkie przeżyte lata oraz zdobyta mądrość. Wnuczka dbała o babkę i opiekowała się nią gdy ta była na łożu śmierci. Wydawałoby się iż kobieta całkowicie postradała rozum, gdy w końcu spojrzała z błyskiem w oku na twarze swych gości.
- Oh... jestem już stara i coraz bliżej mi do śmierci. - powiedziała w przerwie pomiędzy atakami kaszlu. Widziałam wiele rzeczy i słyszałam jeszcze więcej niż wszystkim się wydaje. Moja pra, pra, prababka była wielką jasnowidzącą. Tutejszy lud traktował ją jak swoją wyrocznię. Każde z jej proroctw spełniało się w każdym szczególe... - przerwał jej kaszel.
- Odziedziczyłam po niej ten dar. Tak... wiem wiele rzeczy...
- Babciu! - młoda dziewczyna siedząca na krześle przy jej łóżku wzięła w swoje dłonie jej rękę i spojrzała z zakłopotaniem na nieznajomych.
- Wszystko będzie dobrze, dziecko. - starsza kobieta z trudem przechyliła głowę na poduszce, zmęczonymi oczyma spoglądając na twarz swojej wnuczki. Wiem czego szukacie.... - powiedziała przenosząc wzrok na kobietę stojąca przy wysokim mężczyźnie.
Staruszka po raz kolejny doznała ataku kaszlu. Na jej twarzy w blasku świec zalśniły kropelki potu.
- Droga do odkupienia jest ciężka... Niewielu dotrwało do jej końca... Jeżeli tego naprawdę chcecie, to w świecie gdzie cztery słońca panują nad śmiertelnymi duszami odnajdziecie właściwą ścieżkę...
Oczy kobiety powoli straciły blask, stały się jakby zamglone. Jej ręka wysunęła się z dłoni wnuczki, po twarzy której momentalnie pociekły łzy. To były ostatnie słowa w życiu jej babki. Słowa poświęcone nieznajomym, którzy patrzeli jak odchodzi z szeroko otwartymi oczyma. Dziewczęcy szloch słychać było nawet na skraju lasu...

"...w świecie gdzie cztery słońca panują nad śmiertelnymi duszami odnajdziecie właściwą ścieżkę..."
Słowa starej wyroczni były wyjątkowo enigmatyczne, tak jak wszystkich innych. Trudno było doszukać się w nich konkretnego miejsca, ale po miesiącach podróży udało wam się namierzyć jeden świat, pasujący do słów jasnowidzącej. Tym światem było Mithios, wymiar rządzony przez Zakon Czterech Słońc, nazwany tak z powodu czterech słońc zmieniających się w tym świecie zgodnie z określonymi porami roku. Do Mithios można się było dostać przez wiele światów. Zdradzono wam także iż Nieskończeni nie są tam mile widzianymi gośćmi. Ta pogłoska zaskoczyła was, toteż aby dostać się do celu musieliście podjąć wyjątkowe środki ostrożności.

Do Mithios dostaliście się przez portal umieszczony w stolicy świata Nieskończonych. Minas'Dril jak zwykle zachwycało swym majestatem... Gdy tylko wyłoniliście się z portalu, trafiliście do Grzmiącej Twierdzy, głównej stolicy Zakonu.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0Cn_-nC18gU[/MEDIA]

Gdy tylko wyszliście z wieży w której mieściła się brama wymiarowa, podeszło do was dwóch strażników w ciężkich, płytowych zbrojach. Na głowach mieli hełmy, a uzbrojeni byli w długie halabardy. Jeden z nich zatrzymał was gestem dłoni.
- Stójcie! Skąd jesteście i w jakim celu przybywacie? - zamiast ciepłego powitania przywitała ich chłodna nieufność.
Trudno było się temu dziwić, zwłaszcza iż nawet gruba warstwa szarych chmur wisząca nad miastem nie wyglądała wyjątkowo przyjaźnie...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline