Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 19:39   #13
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Manorian z ulgą zamknął rozdział w pamiętniku opowiadający o podróży do Królestwa. Tym większą bo, jak na jego skromne kapłańskie wychowanie, skoro sama podróż nadto alkoholem była nakrapiana.
Choć w trakcie dwóch miesięcy z rzadka budził się z bólem głowy, to z rzadka też przy wieczerzy zdarzyło się nie napić choć łyk samogonu, lub ziołowej nalewki Mości Ferema. nie wydawało się mu toż złem ogromnym, jednak oddalało myśl od obowiązku - to pewne.

Esper spodobało mu się o wiele bardziej od Luskan. Spadziste dachy portu były funkcjonalne, szczególnie zimą, ludzie zorganizowani, mniej zapijaczeni i bardziej prawi niźli sroga banda korsarzy z Północnego Wybrzeża i choć żadnej większej świątynie nie znalazł [prócz Waukeen - co nie dziwiło w mieście kupieckim].
jednak tutejsi mieszkańcy i Szynkarze byli bardziej przyjaźni kapłanowi Prawa niż w Mieście Żagli.
Iulus szybko wywiedział się, o tym że Stick był w Esper - nawet dwa razy i o dziwo całkiem niedawno. Jednak z miasta zniknął. Akolita ucieszył się na wieść o jego towarzyszce - wszak dwójka bardów podróżująca wspólnie powinna być jeszcze bardziej charakterystyczna i łatwiejsza do odnalezienia, jednak jej imienia nie udało mu się wywiedzieć jeno krótki opis. Bardka byłą brazowowłosą, młodą półelfką, a co najważniejsze nosiła na policzku tatuaż w kształcie gwiazdy. Jednak i ona zniknęła równie prędko co starszy Bard.
Było możliwym, iż dziewczyna zrozumiała w czyim towarzystwie się obraca i czmychnęła od Podejrzanego co i jego zmusiło do ucieczki. W takim wypadku spłoszonego barda odnaleźć będzie jeszcze trudniej.
Iulus z jednej strony cieszył się z dodatkowego tropu, bał się jednak, ze rozdzieleni sprawią mu więcej kłopotu.
Kolejna sprawa która go nurtowała to Zakony Prawa sprawujące pieczę nad Królestwem. Tutaj wieści były nad zwyczaj pomyślne, najwyżsi przedstawiciele zarówno zakonu Helma jak i Torma znajdowali się aktualnie na Srebrnym Jarmarku, tak jak i większość bardów w Królestwie, oraz jak się okazało właściwie wszyscy liczący się w okolicy przedstawiciele wszystkich gildii i cechów. Najłatwiej więc było udać się właśnie tam. Tym lepiej się składało, że zarówno Ferem jak i Aesdil wraz z Helfdanem na Jarmark się udawali. Po krótkiej rozprawie z elfem i tropicielem, kapłan pośpiesznie uiścił zadatek na rączym wiatrostaku imieniem "Letnia Buryza", by ruszyć wraz z towarzyszami przed episjerem na Srebrny Jarmark.

Na takim właśnie "bieganiu" od karczmy do karczmy, przez posterunek straży i gildię przewodników zleciał mu cały drugi dzień pobytu w Esper. Gdy więc trzeciego dnia wypoczął od pełnej płyty i noszenia się z surowym licem, czwartego był gotów do podróży przez jezioro.
Jednak Iulus zastał czwarty dzień nie gotowym na niego...
Już od rana nadto wielka wrzawa i lament w mieście się podniosły czyniąc zamęt i chaos. Szukając źródła paniki Kapłan Tyra dotarł - o zgrozo - na nabrzeże, gdzie dowiedział się, że znakomita część statków rozwinęła żagle i dnia poprzedniego z pośpiechem opuściła miasto - w tym wiatrostatek, którym mieli ruszyć na Jarmark. Zaskoczony sługa Kalekiego Boga, początkowo kręcił się jak mucha w smole, obijając wręcz od rozbuchanych marynarzy i wrzeszczących kupców, gdy jednak udało mu się trafić na przedstawiciela władz miasta dowiedział się, że powodem całej afery była plotka o niebotycznym podatku, którym radni mieli obłożyć cumujące w Esper okręty. Nie było jednak wiadomo, kto tak bezczelnego kłamstwa śmiał się dopuścić.
Manorian bez wahania zaproponował swą pomoc w odnalezieniu sprawcy i tak wraz z strażnikami, odziany znów w pełną płytę, stanął na nabrzeżu celem przesłuchania kapitanów promów i łodzi pozostałych w porcie.
Już do południa udało się ustalić, że siewcą zamętu był młody majtek imieniem Tobby. Już po godzinie udało się namierzyć chłopaka zapijającego kaca w knajpie pod "Grzeszną Mątwą".

Iulus powstrzymawszy zbrojne wtargnięcie strażników do spelunki, w pełnej zbroi wkroczył do cuchnącego moczem i i wymiocinami, zadymionego wnętrza szynku. Ściągnąwszy z głowy hełm, potoczył beznamiętnym wzrokiem po zgromadzonych i ryknął
- Tobbias McGuer... ! - chłopak siedzący tyłem do wejścia podskoczył na zydlu i wylał piwo na śpiącego obok niego towarzysza. Pijak nie poruszył się jednak ni milimetr chrapiąc smacznie dalej. Za to nawykli do tego typu sytuacji stali bywalcy lokalu od razu opuścili miejsca wokół marynarza, tym śpieszniej im więcej strażników wpychało się do pomieszczenia przez drzwi za plecami Manoriana.

Iulus ruszył w stronę stolika i położył dłoń w pancernej rękawicy na ramieniu chłopca
- Porozmawiamy sobie - mruknął, jednak na tyle głośno tak by słyszeli go wszyscy w koło - pójdziesz z nami w spokoju w imię Tyra ! - rozkazał głośniej, złota waga błyszczała na lewym naramienniku odbijając, przytłumione przez błony w oknach, światło.
Bez słowa sprzeciwu majtek ruszył z nimi na zewnątrz, a widząc kordon straży, zbierającej się wokół "Mątwy" od razu padł przed kapłanem na kolana i ze szlochem mamrotał:
-Miej litość Jaśnie Błogosławiony, jam prosty żeglarz ino, gupi - bom na srebrniki łasy, na przyjemności ciała nadto popędliwy, nie każ mnie błagam i w pierś siem biję - nigdy w życiu wiencej gupstw nie opowiadać, choćby trzos złota mnie kto dawał. Albo li nawet dwa ... i trzy ...- jąkał się Tobbias.
Surowe obliczę Iulusa złagodniało na chwilę gdy powiedział
-Już spokojnie chłopcze, wyjaw nam jeno któż kazał Ci te parszywe plotki o podatkach w porcie rozpowiadać. Powiedz a łaskawym będę i za Toba do Rady Miejskiej się wstawię-
- O Waukeen słodka , wstaw się Panie wstaw. Już wsyćko godam - to był Elf jebaka, fircyk nad fircyki - bard chędożony, w dupę jego mać, blond czupryna, koraliki w nią wplecione, jak baba - mówię Ci Panie, a skóra jego jako miedz polerowana w słońcu błyszczała - rzadko li takich elfów tu Panie uraczysz, więc on i przyjezdny na pewno. Do tego szaty zielone, bufiaste, pełne koronek jako kurwa nabrzeżna... o przepraszam za słowa- pokraśniał wzrok wbijając w stalowe nagolennice w słońcu błyszczące jasnym błękitem stali.- ale prawda li to szczera, a i ptaszysko miał ze sobą ogromne, o piórach krwawych niczym rdza na pancerzu. Toć on cały trudno zapomnieć... a i mistrz gildii rzeźników go szukał...-
- Laure...- wysyczał przez zaciśnięte zęby kapłan, po czym spojrzał na sierżanta straży i rzucił srogi tonem
- Chłopaka na dekadzień do karceru zamiast chłosty na rynku- myślę, że to łagodna kara za działanie na szkodę miasta, moje wstawiennictwo nieś do Rady. Zrobią jak uważają za słuszne. - nie zważając na błagalne pojękiwania chłopaka przywdział hełm na srogie lico i dodał
- przesłuchajcie Mistrza Cechu, jeśli prawdę majtek powiada i rzeźnik potwierdzi - na liście gończym imię Aesdila Laure umieśćcie...-

Popołudniem wszystko było już jasne, nim jeszcze Iulus wsiadł na jedyny ostały się w Esper wiatrostatek, córka Rzeźnika, w łzach tonąc imię kochanka swego zdradziła. List gończy opatrzony podobizną i godnością niejakiego Konrada Wallenroda zawisł w porcie, kapłan zdziwiłby się jednak gdyby elf prawdziwym swym nazwiskiem się posługiwał. Dowodów jednak nie miał.
Manorian nie omieszkał jednak poinformować straży, iż podejrzany bard prawdopodobnie przebywa na Jarmarku, a i on sam się tam udaje i obiecuje podburzacza przed sąd w Esper sprowadzić, alboli Sprawiedliwość Tyra w miejscu dogodnem wymierzyć...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 25-03-2010 o 17:35.
Nightcrawler jest offline