Chłopak posłany przez Arina znalazł go całkiem niedaleko. KApłan stał niedaleko otwartej bramy przyglądając się palisadzie.
"Dosyć solidna, jeśli wziąść pod uwagę czas w którym powstała, wiadomo że machin oblężniczych nie przetrzyma, ale tego to chyba nikt od niej nie będzie wymagał." Pomyślał zadowolony z siebie i towarzyszy, oraz efektu jaki dała ich praca. Jedyne czego mu tu brakowało to duża fosa otoczona ostrokołem i naostrzonymi balami, ale to też dało się z czasem wykonać.
Kiedy chłopak przekazał mu wiadomość, Cadom bezzwłocznie udał się we wskazaną stronę. Od dawna czekał na ten moment, a po przemowie Arina jego spostrzeżenia okazały się słuszne.
"Wyruszamy!!! Nareszcie", pomyślał po czym kilku z jego towarzyszy wypowiedziało swoje zdanie.
Cadom cieszył się że Arin trochę zmienił podejście w stosunku do nich. Z początku całkowicie skryty srogi i władczy, teraz pytał się nich o zdanie. Sam postanowił swoje wypowiedzieć chociaż tak naprawdę było mu to obojętne.
-Zdaję się całkowicie na wasz osąd, bo według mnie nie ma znaczenia czy pójdziemy mało grupką czy kilkoma gromadami. Jeśli pójdzie więcej osób to w razie ataku na osadę możemy nie mieć gdzie wrócić, a z drugiej strony istoty które żyją w tej dżungli i tak nie będą miały najmniejszego problemu żeby znaleźć w niej nawet małą grupkę skradającą się chyłkiem między drzewami. Myślę że będziemy śledzeni od samego wyścia z osady.- Wypowiedział swoje zdanie po czym czekał na to co powiedzą inni. |