Wt, 16 X 2007,XIII wydział, biurko det. Shen Men, 15:45
Po powrocie za biurko, uwagę
Yue przykuły formalności. Raport...Trzeba było napisać raport ze śledztwa, które przeprowadzał wszak głównie
Chris. Cóż... on zajął się przesłuchiwaniami, a robota papierkowa spadła na
Yue. Było to niesprawiedliwe stwierdzenie wobec obecnego położenia de Luci. Ale cóż, walcząc z biurokracją dziewczyna nie była w dobrym humorze. Jedno jednak trzeba przyznać pisaniom raportów. Pozwalały uporządkować wiedzę.
Yue wiedziała, co mniej więcej planują terroryści, po co im urna i jak zamierzali ją wnieść.
Miała też do załatwienia parę spraw związanych z przełożoną.
Napisawszy raport, zauważyła teczuszkę samotnie leżącą na biurku. Teczuszkę zawierającą raport
Pavlicek dotyczący samochodu terrorystów i wozu. Znalezione komplety odcisków palców potwierdziły podejrzenia Yue i de Luci. Należały do trójki zabitych terrorystów i czwartego, którego imię już znali. Rozpracowanie telefonów miało potrwać co prawda. Niemniej Pavlicek ustaliła adres wypożyczalni samochodów skąd pochodził rozbity van. Broń i ładunki wybuchowe znalezione w wozie pochodziły z Iranu.
Teczuszka miała tytuł raport wstępny, więc pewnie jutro
Yue dostanie kolejną dawkę rewelacji z miejsca strzelaniny.
Yue więc miała co robić w pracy, a po pracy...miała już swoje plany.
Wt, 16 X 2007, Brooklin Inn, 20:15
Gdy
Willhemina zbliżała się do wejścia do pubu dotarły do niej dwa SMSy. Pierwszy pochodził od jej męża.
Kod:
Mam trop. Powiem ci o tym jutro. Dzięki za gwizdek.
Drugi zaś od
Demario. Informował, że się nieco spóźni. Obiecał, że po 20:25 będzie.
Więc nie tylko ona się spóźniła.
Póki co doktor
Hollward udała się na spotkanie z
Jonem. Pub Brooklin Inn ten był ulubionym miejscem całej trójki. Dość cichy, ze stałą klientelą i porządnymi alkoholami. Umiejscowiony blisko miejsca zamieszkania doktor
Hollward.
Miał też jeszcze jedną zaletę... stoły bilardowe.
A przy jednym z nich grał właśnie
Jon, z mechaniczną niemal precyzją wtrącając kolejne bile do łuz. Spojrzał w kierunku, otwierających się drzwi i machnął dłonią by przyciągnąć jej uwagę.
Śr 17 X 2007, „Fat Black Pussycat”, 17:00
Lokal przy którym przypadkowo stanął
Dawkins wyglądał na taki, do którego osoby duchowne nie powinny się zapuszczać.
Zwłaszcza głosił o tym krzykliwy neon oraz, sama nazwa lokalu. Ale teraz było za późno na wycofywanie się. Skoro się powiedziało A, należało rzec B. Pozostało czekać na funkcjonariuszkę
Amandę Walter. Na szczęście
Chris nie musiał czekać długo. Owa funkcjonariuszka zjawiła się kilka minut później. Co prawda strój panny
Walter, wyglądał na codzienny, niemniej spora ilość biżuterii i makijaż (bo to chyba był makijaż).
Amy ucieszyła się, że jego „ofiara” zjawiła się na „miejscu swej kaźni”. Teraz wystarczyło go zaciągnąć do lokalu pod byle pozorem. Co zresztą okazało się łatwe, wystarczyło wymamrotać.-
Pogadajmy w lokalu.
I
Dawkins dał się posłusznie zaciągnąć do "jaskini lwa". Na szczęście lokal w środku wyglądał nieco lepiej niż na zewnątrz. I nie sprawdziły się obawy
Chrisa co do tancerek Go Go wyginających przy rurach w lubieżnych pozach. Nie było ani tancerek, ani rur, na szczęście.
Knajpka była całkiem przyjemna i miała nawet ciekawe
menu. Poza tym lokal oferował całkiem spory wybór
drinków.
Głównie na bazie martini. Choć i piwo można było kupić.
Niemniej
Dawkins zaciągnięty przez
Amy wprost w objęcia grupki osób, nie miał czasu tego rozważać. Grupka ta widząc zbliżającą się parkę zaczęła przekrzykiwać się nawzajem wrzeszcząc.-
Jest nasza bombowa dziewczyna! Jak leci ?! Gratulacje z powodu nowego roboty i znalezienia sobie bogatego chłopaka! Chrisa na moment zatkało... czy to właśnie jego mieli na myśli?
Do
Dawkinsa podszedł trzydziestoletni blondyn i uścisnąwszy dłoń rzekł z wschodnioeuropejskim akcentem.-
Nazywam się Arkadiy Tashman, a ty musisz być Marshall, chłopak Amy?
Taaa...sytuacja, dla
Chrisa robiła się nieciekawa, podczas gdy
Amy witała się ze swymi kamratami z E.S.U. Z ubraną w niebieską bluzę i jeansy
Julie Onfalo o długich ciemnobrązowych włosach spiętych w koński ogon. Z
Alejandrem Romero Valezem, metysem ubranym jak tani playboy. Ostatnim z tej grupki był
Wilbur L. Chapman, murzyn z niewielkimi tendencjami do tycia widocznymi w jego wyglądzie w postaci.
I ta trójka mężczyzn oraz kobieta zamierzała przy piwku i cebulowych krążkach przepytać dogłębnie chłopaka
Amy, by się upewnić że nadaje się dla ich kumpelki. A
Amy musiała przypilnować, żeby im się nie wymsknęła jakaś śmieszna historia jej dotycząca, mogąca być podstawą przyszłego małego szantażu.
Czw, 18 X 2007, biuro porucznik Logan 9:00
-Są jakieś przypuszczenia co było celem tego rytuału?- Na te słowa Daria przez chwilę spoglądała na papieru szukając odpowiedniego doboru słów.-
Przywołanie demona, trudno powiedzieć czy udane... ale sądząc po denatach...coś przywołali.
Po czym kontynuowała pewniejszym głosem. –
Nie wiadomo dokładnie co przywołali. Ale coś musiało tych biedaków rozszarpać. Doktor Pavlicek wstępnie wykluczyła wilkołaka, więc...jedynie demona możemy brać pod uwagę.