Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2010, 22:40   #38
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Usiadłem na chwilę by złapać oddech i uspokoić żołądek. Zapach strachu wwiercał się w każde zmysły. Żółć z żołądka nieraz podchodziła pod samo gardło powodując piękący ból w przełyku. Dodatkowo, młody chłopaczek zgięty w pół niedaleko autobusu wcale nie pomagał. Rzygał już od dłuższego czasu. Puściły mu też zwieracze. Zastanawiałem się czemu mi nie puściły. A może zesrałem się pod siebie już dawno i teraz po prostu tego nie czuje, może nie miały co puszczać.
Wolałbym siedzieć w domu i patrzec na zdjęcia katastrofy tego pieprzonego autokaru, wyzierające z ekranu telewizora. Wtedy przynajmniej człowiek jest bezpieczny i nie musi czuć tego co my czuliśmy teraz. Mógł po prostu powspółczuć jeżeli chciał, łyknąć zimnego browara i po prostu zmienić kanał A jak mu było zimno to albo zamknął okno albo podkręcił ogrzewanie a tutaj strach, krew i gówno. Zimno, z każdą chwilą było gorzej...
Zdechniemy tutaj z zimna czekajac aż nas znajdą – przytaknąłem w myślach drugiemu kierowcy kiedy wspomniał coś o kocach. Nie chciałem jednak ponownie wchodzic do autobusu. Kurwa bałem się tam wchodzić. Ot po prostu. Bałem się widoku tego wszystkiego, już dosyć w życiu przeszedłem by na nowo oglądac te okropieństwa. Pieprzone ludzkie wnętrzności. Tak więc, grzebałem w ocalonych torbach, w tych co zostały wydobyte na zewnatrz. W tych po które dotychczas nikt się nie zgłosił. Wyciagałem swetry, bluzy czy kurtki polarowe, rzucając je na sterte obok by potem kuśtykając od jednej osoby do drugiej, od pieprzonego jednego ocalalego do drugiego i oceniając na oko jego rozmiar, jego pieprzony wzrost, ciskając w niego bluzą, swetrem bądź kurtką, czymś co będzie na niego pasować. Czymś co jak mi sie wydawalo ogrzeje go. Do tego rzucalem tylko:
- Włóż to, ogrzejesz się.
Częśc wkladała, cześc nie. Miałem to w dupie. Jak przymarzną to zalozą. Na koniec zerknąłem w kierunku Duncana, który złaził z miejsca z którego chyba spierdzielilismy się w dół. Miałem nadzieje, że powie, że właśnie się rozejrzał, że wie gdzie jesteśmy i że właśnie gadał z osobami, które się zatrzymaly widząc co się stało i że zaraz przyjedzie pomoc, i że wogole kurwa wszystko będzie dobrze.
Ta... i pewnie jeszcze powie Derek, z Twoim kolanem też jest wszystko dobrze. Ten caly upadek jakimś pieprzonym sposobem naprawil Ci Twoje zjebane dotychczas kolano. Taaa… – sam się skarciłem się myslach – Pojebalo Cie. Wkładałem na siebie dodatkowo bluze z kapturem ze swojej własnej torby, kiedy usłyszałem nawoływania tej kobiety co siedziała za mną. Wzywala swojego syna, który wlasnie tarabanił się z autobusu.
- Cud, ja pierdole cud, dzieciak….. – nie dokończyłem, a to co stało się później nijak się miało do cudu. To był jakis koszmar a my śniliśmy na jawie. My kurwa bylismy w środku tego koszmaru. To cos, co wygramoliło się ze zniszczonego autokaru, To cos, co wyglądalo jak pieprzony chłopiec o imieniu Patrick wgryzło się matkę, masakrując ją powoli na naszych oczach. Stałem sparaliżowany, jakbym dwa kulasy miał przetracone a nie jeden. Ktos zareagował, ten młody z długimi piorami. Chyba był zajarany skoro w ogóle podszedł do tego czegoś. Jakiś inny gosciu z drewnianą albo metalową pałą w rękach zamachnął się na to coś. Padly jakies kolejne słowa, w dziwnym nienznaym mi jezyku. W moim kierunku własnie cofał się Dominik, wielki pieprzony osiłek a z jego oczu wyzierał strach
- Sextus! Veni! Vasto! Ruptum! Fectum! Victum! Candusus Dominus! Diabolis ! Cantates ! – wrzeszczał Duncan, który własnie zlazł na dół I który wyglądął jak sama śmieć, który wyglądał jak jakiś potwór z pieprzonych horrorów. Siegnalem po torbę wycofując się za siebie. Kiedy padl strzał usłyszałem jeszcze tylko jak Dominik mówi
-Spierdalajcie!!!
Nie zabijaj nas Boże – łzy strachu ciekly mi po twarzy kiedy cofalem się do reszty. Do reszty pieprzonych ocalonych.
 

Ostatnio edytowane przez Sam_u_raju : 23-03-2010 o 15:55.
Sam_u_raju jest offline