Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 12:36   #44
Suryiel
 
Reputacja: 1 Suryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znany

- Następnym razem uważaj na siebie nieco bardziej.

Młody mężczyzna schował bandaż z powrotem do niewielkiego pudełka, podniósł wzrok i spojrzał na siedzącą przed nim dziewczynę, uśmiechnął się lekko.

- Jesteś zdecydowanie bardziej... Gdy jesteś taka pokorna. – mruknął, chociaż najważniejsze słowo i tak nie przeszło mu przez gardło. Zapewne gdyby był kimś innym musiałby w tej chwili już wykonywać unik, jednak bycie Kojim z Węży miało swoje przywileje. Właściwie nie tyle będąc Wężem, a będąc po prostu Kojim.
- Puszczę to mimo uszu. – odpowiedziała, kładąc się wygodnie na brzuchu, starannie doglądając zabandażowanej dłoni.-Dzięk...uje...
- Nah, Sora-chan, drobiazg. Ale wiesz, powiedz to jeszcze raz, chyba niespecjalnie Ci to przechodzi przez gardło. – zaśmiał się, siadając obok niej. – No, co ty byś beze mnie zrobiła...

- Zginęła. Znowu.
– zażartowała, jednak spojrzenie Kojiego jasno mówiło, że nie odebrał jej słów jako nagły przebłysk humoru.


- Nah, Koji-kun, daj spokój, nie patrz tak na mnie, tylko żartowałam! –sapnęła pospiesznie, jednak nim zdążyła cokolwiek zrobić chłopak złapał ją delikatnie za zabandażowaną dłoń i przysunął twarz do jej ucha.
- Proszę, nigdy tak nie mów... Ja...

* * *

Oczy otworzyła powoli. Przez krótką chwilę myślała, że nadal leży w lesie, wszędzie dookoła było ciemno i pusto, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że leży na czymś miękkim, że rany, wcześniej broczące krwią, już nie bolą tak bardzo. Obróciła się lekko, w ciemności powoli zaczęła dostrzegać kształty, była w kwaterze. Jednak... jak? Jakim cudem, dokładnie pamiętała scenę w lesie, straciła przytomność.

~ Ktoś mnie tu przyniósł...?~

Wstała ostrożnie, uważając na swe ledwo zasklepione rany. Robota nie była mistrzowska i chociaż nie znała żadnych uleczających kidou, okiem odrobinę znającym się na ludzkiej pierwszej pomocy oceniła robotę. Chwiejnym krokiem podeszła do najbliższej półki na której stało lustro, nieco jeszcze słabym dłońmi rozchyliła noszoną pod stój shinigami koszulę. Jej klatka piersiowa może nie wyglądała narazie zachęcająco, ale i tak było lepiej niż wcześniej. Obuszkiem palca dotknęła niewielkiego, czarnego tatuażu, umiejscowionego na jej lewej piersi.

- Skurczybyku... – szepnęła, zarzucając na plecy rzuconą w kąt przez jej wybawce kusode. Jej ubranie nie nadawało się narazie do niczego, nie żeby się tym specjalnie przejmowała. Nie należała do kobiet, które przesadnie zajmują się ubraniami.

Starała się ostrożnie zejść po schodach, jednak po pierwszym nieopatrznym kroku i ostrym, przeszywającym bólu z głośnym rabanem spadła z paru ostatnich stopni, ostatniej chwili łapiąc się poręczy by chociaż utrzymać w miarę pionową postawę. Mimo, że reiatsu, które wyczuwała przypominało ledwo muśnięcie, jakby z dawna zaprany zapach perfum, to będąc już na dole przez wielkie, przeszklone okna spostrzegła zbierające się na niewielkiej polanie przed domem, postacie jej towarzyszy.

- Dobra, z łaski swojej niech przyzna się ten, kto mnie wywlókł z MOJEGO terenu walki. – warknęła, podchodząc do nich żwawo. Pomimo bólu i bez wątpienia puszczających szwów za wszelką cenę miała zamiar utrzymac pozory zdrowego, no, w miarę zdrowego ciała. – Nie lubię, gdy mi ktoś wchodzi w paradę!

Zakrzyknęła jeszcze, jednak w tej samej chwili na polanie, jako ostatni pojawili się Yukiko i Yuki. Dopiero gdy weszli w krąg bijącego z domu światła, Sora dostrzegła bezwładną postać w ramionach młodszego Shimizu. Z twarzy młodej shinigami szybko zniknął wcześniejszy grymas, nachmurzyła się i zamilkła od razu, spoglądając gdzieś w bok

- Zanieście ją do środka... – powiedziała wreszcie cichym, spokojnym głosem, trzymając drzwi wejściowe otwarte.

~ Czemu czuje się taka winna jej śmierci? To nie moja wina...~
 

Ostatnio edytowane przez Suryiel : 23-03-2010 o 16:33.
Suryiel jest offline