Młotek - z serii ostatnie słowa graczy:
- "PP-ki są dla leszczy!"
warhammer graczka siedzi odurzona prochami w celi:
MG: jak zaraz nie wymyslisz jakiegos blyskotliwego pomyslu to cie zabija.
graczka: a co ja moge jak moja postac nic nie moze ??
MG: to wylosuj nowa.
graczka: nie! czekaj! chwila chwila, wrocimy do tego blyskotliwego pomyslu ... (swoja droga zwiala )
Kapłan zaskoczony niespodziewaną wizytą swojego boga i wymordowaniem przez niego swoich wyznawców:
- Dobrze, że akurat byłem na mieście. Nigdy nie wiadomo kiedy Khain wpadnie.
Neuroshima, postać gracza usiłuje zejść przez okno na piętro niżej
MG: - To rzuć sobie Trudny test wspinaczki.
Na co gracz żałosnym tonem: - Wspinaczki? Ale ja chcę na dół.
Sesja WFRP, gracze to dwóch oprychów, uczeń czarodzieja, Skrytobójca (wszyscy o złych charakterach) i Rycerz walczący o dobro ludzkości w imię Sigmara (grany przez mało doświadczonego gracza). Rozmowa toczy się w gronie wszystkich graczy przy wieczornym ognisku, znamy się od dość niedawna.
Gracze od paru minut rozmawiają tylko o tym jak tu zarobić troche grosza napadając jakichś ludzi, templar o dziwo nie reaguje( gracz tłumaczy się że on ma plan
) najpierw proponują napadnięcie jakieś karczmy, potem napadnięcie całego miasta, ostatnia propozycja:
Oprych1:To może napadniemy jakiąś wioskę, zarobimy troche złota i zgwałcimy przy okazji pare dziewek?
Oprych2: niezła myśl
Templar: To ja może na chwilę odejdę...
Oprych1
zekaj! Żartowałem! Karczma wystarczy!
Neuroshima, gracz na ostrych drugach wjechał do nieznanej wioski z nieprzytomną resztą drużyny. Na miejscu dowiaduje się że co miesiąc w wiosce składana jest ofiara z jednego z mieszkańców. Przerażony opowiada o tym reszcie:
G1: Oni tu składają ofiary z LUDZI!!! Przecież jak oni tak raz na miesiąc kogoś zabijają to ile ich będzie po roku CO?!!?!?
G2: Dwunastu mniej?
Mag, gracze wychodzą z rzeki koło jakiegoś śmierdzącego magazynu, wszędzie pełno beczek.
MG: Nagle z jednej z beczek wyskakuje ryba i podskakują chce dostać się do wody ale nie bardzo jej to idzie
G1: Podchodze do niej i podnosze, odstawiam ją do rzeki.
MG: Podchodząc zauważyłaś że ryba gnije,jest martwa a mimo to rusza się. Gdy ją podniosłaś za ogon przegniłe mięso rozerwało się na dwie części, masz sam ogon.
G: Udaje że nic się nie stało i wyrzucam ogon do rzeki... głowe odkopuje na bok...
Gra toczyła się do 5 nad ranem i naprawde mocno się odmużdzyliśmy pod koniec
.
(starałem się zachowac nie zmienioną formę każdej z wypowiedzi)
Gracz : nie idziemy chyba spowrotem na szlak?
Graczka
z całkowitym spokojem) Tak, nie, nie idziemy
Klimatyczny opis MG dla graczy którzy uciekają przed gigantycznym pożarem lasu
MG: Musieliście iść całą noc, w tym czasie deptał wam po okach ogień...
Ten sam MG opis chwile później:
- Nad ranem kiedy przez pożar byliście już od dymu siwi, bladzi i czarni.
(takiej gamy kolorów jednak nie mozna znaleśc na każdej sejsi
)
W pewnym momenci dzielna drużyna natknęła się na usypaną trupami polankę. Wszyscy byli zasiekani przedmiotem znaleźionym chwile później w krzaczorach - kosopodobnym czymś (grube tępę ostrze założone pod kątem na długi kijaszek) więc naturalnym skojarzeniem (?!) był orzący pole chłop
Gracz:Taaa, i był tam taki koleś robiący orkę...
MG: No to trochę tak głupio jak gościa w lesie z Orczycą nagabią.
i Na koniec znamy nam już MG rozpoczyna jeden ze swych sławnych opisów
MG:Na horyzoncie rozpościerała się czerwona łuna, za wami unosił się żar płonącego lasu
(tu następuje klimatyczna przerwa którą jeden z graczy wział za koniec opisu)
G: No to idziemy dalej
MG : Czekajcie ku***! To było dopiero preludium opisu! Nie odchodźcie!!!