Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 18:06   #47
Zaan
 
Zaan's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znany
Z szoku wyrwał ją ból w dłoni. To „niespodziewany pasażer” z jej kolan, ciągnął ją za rękę. Pobiegła za nim. W za sobą słyszała odgłosy strzałów. Naliczyła ich cztery sztuki. Ostatni padł w momencie, kiedy się potknęła i upadła. Mężczyzna czując upadek Jenny zatrzymał się. Wziął ją na ręce, jednak nie było sensu dalej uciekać. Krzyki i wystrzały ucichły. Trzeba było zobaczyć, co się stało, pomóc ewentualnym potrzebującym. Zeskoczyła z jego rąk i zaczęła szybko iść skąd uciekali.

Z innymi zrównała się w momencie, gdy matka Patricka usiadła i zaczęła się śmiać. Z jej szyi ciągle lała się krew. Jej oczy stały się czarne, zupełnie jak u dziecka i kierowcy. Jenny najbardziej przestraszyła się nie krwi, czy strasznych oczu, a właśnie śmiechu. Był on lodowaty i mocny. W jego barwie można było wyczuć coś diabolicznego. Śmiech przerodził się w słowa.
- Wasza śmierć, stanie się moim pokarmem. Zostaliście naznaczeni przez mego sługę! Wasza śmierć, stanie się ofiarą dla mnie! Wasza śmierć, stanie się poczęstunkiem na moje powitanie! Wasza śmierć stanie się bramą, przez którą przybędę! Już niedługo! Ponownie! Trzy razy po sześć ofiar! Już niedługo! Rytuał został rozpoczęty! Łowcy ruszyli! Nie zdołacie się przed nimi skryć! Nie zdołacie!!!! Mój POWRÓT jest pewny, jak zmierzch i jak poranek.

Wszyscy osłupiali. Pierwszy zabrał głos Cyrus:
- Nie wiem czym było to kurewstwo, ale normalni ludzie nie wytrzymują postrzału w serce, a jeśli tego jest więcej, to lepiej spierdalajmy jak najdalej.
Zawtórował mu Kuba:
-Masz kurwa rację. Nie mam zamiaru tu siedzieć w oczekiwaniu na śmierć. I'm not fucking around!

Jenny jeszcze przez chwilę stała nieruchomo. Dopiero narastający ból dłoni przywrócił jej logiczne myślenie. Wyjęła z kieszeni opakowanie aspiryny i wzięła dwie tabletki.
- Dobra, spieprzamy stąd, to oczywiste. Tylko w jaki sposób, skoro większość ma jakieś obrażenia. Niektórych może trzeba będzie nieść. Musimy rozsądnie pomyśleć, w którą stronę idziemy. – powiedziała, po czym podeszła do drzewa. Znalazła kilka w miarę równych gałęzi i odcięła je scyzorykiem. A teraz niech mi ktoś pomoże usztywnić palce, zanim sobie ich nie odetnę z bólu. A jemu... – wskazała na Dominika ...trzeba opatrzyć ranę na klatce piersiowej – Zwróciła się głównie do dziewczyny, z którą łatała wszystkich zaraz po wypadku.
 
__________________
"Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej 'Ziemi Obiecanej'."
Zaan jest offline