Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 20:11   #19
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Bartolomeo Juliusz i Uriel Azrael
W ciasnym przedsionku klanowego namiotu było o wiele chłodniej niż wewnątrz. Wiatr przenikał do szpiku kości, a wilgoć unosząca się w powietrzu osiadała na szatach posłów.
Młody hanzyta nie zważając na wszelkie protokoły dyplomatyczne i zasady stepu zostawił gościa i udał się na klanową naradę. Nie miał jednak innego wyjścia. Sprawa wyglądała na tyle poważnie, że omówienie tematu było nieuniknione.
Bartolomeo w krótkich słowach przedstawił swoje stanowisko. I teraz czekał na głosy dwóch pozostałych uczestników polowej narady.
Wiedźmiarz skryty za rytualną maską pozostał tak samo nieprzejednanym jak w towarzystwie dzikoklanyty. Dla niego sprawa była oczywista i nie było tutaj miejsca na dyskusję. On ze sługą demona nie ma o czym debatować.
Dałmat słuchał z uwagą słów obu posłów.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji – zaczął spokojnie inkwizytor – Zawitał do nas gość, obcy człowiek, z nieznanych nam ziem. Zachodzi wobec niego duże podejrzenie, że o ile nie konszachtuje z Ciemnością, to co najmniej jej sprzyja. Nie wydawajmy jednak pochopnych wyroków. Niestety nie mamy możliwości, by jeszcze w jakikolwiek inny sposób go sprawdzać i przepytać. To co mogliśmy zostało uczynione. Abdul Hadi jest arogancki i butny, to prawda. Cecha ta jest charakterystyczna dla wszystkich dzikich klanów, które uważają się za lepszych od nas, gdyż jak mawiają są niezależni i wolni od wszelkich wpływów.
To co mówi Uriel znajduje poparcie także w mojej wiedzy na temat sług Ciemności. Ja sam nie spotkałem się nigdy z Dziecięciem Śmierci. Słyszałem jednak o nim nie raz. W przypadku Hadiego nie mamy żadnych dowodów na to, że ciało jego syna zamieszkuje demon. Nie mamy możliwości, ani powodów by przeprowadzać wnikliwy proces. To gość i przysługują mu wszelkie prawa z tym związane.
Nie wyczułem też, aby Hadi próbował manipulować naszymi umysłami. To ty Urielu jesteś specjalistą w tej dziedzinie i nie wątpię w twoje słowa. I to co mówisz jest kolejnym powód, by głęboko się zastanowić nad przyjęciem go pod nasz dach.
Musimy jednak pamiętać, że to co bierzemy za przejaw działania Ciemności, równie dobrze może być zwykłą chorobą. Znamy wiele takich przypadków. Najróżniejsze schorzenia przypominały opętanie i na pierwszy rzut oko wyglądały jak sprawka demonów.
Poza tym w naszym przypadku dochodzi też aspekt dyplomatyczny. Wiem Urielu, że te sprawy w ogóle cię nie interesują. Musisz być jednak świadom, że gdy wyrzucimy Hadiego i jego ludzi z naszego namiotu, na ślubie dona będziemy walczyć z plotką, że Elizjum nie przestrzega obyczajów step. I zapewniam cię, że na nic zdadzą się nasze wyjaśnienia, że podejrzewaliśmy Hadiego o splugawienie. A wręcz przeciwnie takie słowa tylko jeszcze bardziej zniechęcą do nas potencjalnych sojuszników. A nie możemy zamykać sobie drogi na sojusze i współpracę z nimi klanami, nawet tymi spoza Unii.
Moim zdaniem powinniśmy przyjąć Hadiego, ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze twój kuzyn – inkwizytor spojrzał na Bartolomeo – ma zapewne w swoich bagażach dodatkowy namiot, którego pewnie tylko przez lenistwo jego sług nie został jeszcze rozbił. Umieścilibyśmy Hadiego i jego obstawę w tym dodatkowym namiocie. Trzeba również ustanowić dyskretną dodatkową straż, która całą noc obserwowałaby poczynania dzikoklanyty. Musi to być ktoś kto jest obeznany ze sztuczkami Ciemności i komu niestraszne spojrzeć w jej plugawe oblicze. Myślę oczywiście o Gromosława i wiem, że on nie odmówi całonocnej warty w tych okolicznościach.
Zarówno wydalenie Hadiego jak i ewentualne otwarte oskarżenie o konszachty z Ciemnością byłoby, o moim zdaniem wielkim błędem.
Ostateczne decyzja zależy oczywiście od was drodzy posłowie, to wam Azariasz przekazał swoją władzę.
Dałmat zakończył przemową głębokim ukłonem w stronę posłów.
- Zostawiam więc was samych, byście mogli w spokoju podjąć decyzję, która będzie dobra dla klanu. Niech mądrość przodków was prowadzi.
Inkwizytor wrócił do namiotu, a dwaj młodzi posłowie zostali sami. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Hanzyta i rytualista, dyplomata i wiedźmiarz. Czy to przypadek, że Azariasz wybrał tak skrajne postawy i charaktery do reprezentowania Elizjum. Dla obu jasne było, że muszą się jakoś w tej sprawie porozumieć. I choć obaj patrzyli na sprawę Hadiego całkowicie odmiennie ich decyzja musiała być jednogłośna.


Aron „Klinga”
Aron był wściekły. Tym bardziej, że jego złość nie mogła znaleźć nigdzie ujścia. Nie było przeciwnika z którym mógłby się zmierzyć i siłą swoich mięśnie i stalowym ostrzem pokazać swój gniew. Kultyście, kimkolwiek byli, podnieśli rękę na symbol niezależności i zwycięstwa Wolnych Rodzin nad sługami Cesarza. Żerca czuł, że nadchodzące dni, a tym sam ślub dona, przyniosą ze sobą ważne i niepokojące wydarzenia. To, że ślady sług Ciemności prowadziły w kierunku miasta założonego przez Familię, nie wróżyło nic dobrego.

Deszcz jaki nagle spadł z nieba w przeciągu kilku chwil, przemoczył szaty żercy. Bojowy jaszczur także nie był zadowolony z takiej pogody. Prychał i warczał, kręcąc łbem na wszystkie strony. Ciemność nocy rozjaśniały tylko pojedyncze błyski piorunów na odległym horyzoncie. Aron zmusił jaszczura do szybszego biegu. Czas w obecnej chwili miał kluczowe znaczenie. Posłowie muszą się dowiedzieć, co się stało na Wilczych Wzgórzach i podjąć odpowiednie kroki. Aron czuł dziwny niepokój w sercu. Im więcej o tym myślał, tym bardziej był przerażony potęgą osób, które podniosły rękę na symbol tak ważny dla Wolnych Rodzin. Owszem wokół Elizjum spotykało się różne plugawe stwory i zwierzęta, nawet w samych kopalniach klanu. Jednak od dawna nikt nie widział w okolicy żadnych sług Ciemności czy Cesarza. Oznaczało to, że trzeba zwiększyć czujność i uważać na wszystko wokół.

Odległy obóz poselstwa Aron dostrzegł z wysokiego wzgórza. Jego serce napełniła radość i spokój, gdy ujrzał namioty i powiewający sztandar Elizjum. Nagle usłyszał za sobą kobiecy głos:
- Witaj Aronie.
Młoda przepatrywaczka Julia już nie raz zaskoczyła starego weteran. To tylko potwierdzało jak wielkim talentem dysponuje technoklanytka.
- Szybko wróciłeś – dodała.
- Tak – odparł Aron – i nie mam wcale dobrych wieści.
Ja też – odparła przepatrywaczka – Mamy podejrzanego gościa w obozie. Posłowie toczą zażartą dyskusję, czy udzielić mu noclegu.
Julia w krótkich, żołnierskich wręcz słowach wyjaśniła żercy istotę sprawy. Szybkiego raportowania kobieta nauczyła się przebywając ciągle w towarzystwie soldackich siepaczy, którzy zawsze starają się przekazać jak najwięcej treści przy użyciu minimum słów.
Arona zaniepokoiły wieści z obozu. Na dodatek nie był to koniec złych nowin tej nocy.
- Bartolomeo wysłał mnie z zadaniem przeszukania terenu wokół obozu, czy aby gdzieś nie czają się jeszcze jacyś jego wojownicy. - podjęła po chwili - Tych co prawda nie zauważyłam, ale spójrz na tamto wzgórze.
Julia gestem ręki wskazała oddalony o około trzysta metrów pagórek. W pierwszej chwili Aron nie dostrzegł nic co w jakiś sposób przykułoby jego uwagę. W mroku próbował wypatrzeć jakiś cień lub sylwetkę.
- Nisko, przy samym gruncie – podpowiedziała przepatrywaczka – w tych krzakach jałowca..
Dopiero po słowach dziewczyny żerca dostrzegł to co ją zaniepokoiło. W mroku przy samej ziemi błyszczały krwistoczerwonym blaskiem dwa punkty.
Czyżby ślepia?
- Nie wiem co to może być – rzekła już ciszej przepatrywaczka, jakby obawiała się by to coś jej nie usłyszało – Miałam już wracać do obozu po jakiegoś siepacza, ale zauważyłam że jedziesz. Wiesz może co to jest?
Żerca nie miał pewności, ale miał jak najgorsze przeczucia.
Plugawy rytuał na Wilczym Wzgórzu, podejrzany nocny gość w obozie, a teraz jeszcze jakaś bestia czająca się w mroku.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline