Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 22:48   #24
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Gdy Maximillian ocknął się przez moment wydawało mu się iż miał zwidy. Ujrzał bowiem nad sobą twarze kapłanów Sigmara. Potem jednak przypomniał sobie wszystko. Ucieczka z Altdorfu, podróż na pogranicze, wejście do Rosemberg, karczma „Rzeźnia”, walka. Pamiętał zabitych opryszków. Pamiętał ich przerażone twarze, gdy jego ostrze zagłębiało się w ich ciałach. I pamiętał wyraz satysfakcji na twarzy czwartego, tego który powalił go na ziemię ciosem kowalskiego młota. Pamiętał doskonale jego oszpeconą twarz. I wiedział, że w końcu go znajdzie... A wtedy tamten pożałuje że się urodził. Na razie postanowił jednak martwić się teraźniejszością. Ta zaś nie przedstawiała się dla niego w zbyt różowych barwach. Miał nadzieję, że kapłani nie znali prawdy o nim. Jeżeli zaś tak... To naprawdę lepiej byłoby gdyby zginął w „Rzeźni”. „Z drugiej strony gdyby znali prawdę obudziłbym się na stosie, a nie w wygodnym łożu.” Prawda wyszła na jaw, gdy kapłani opuścili już to pomieszczenie, które okazało się być przyklasztornym leprozorium, gdy porozmawiał z towarzyszami niedoli. Z opowieści wywnioskował, że z grupy walczących uratowała ich gwardia książęca. Z tego co zrozumiał ocalał przypadkiem. Zresztą okoliczności były mało istotne. Żył i to się liczyło.
Następne trzy miesiące spędził zapoznając się z drużyną. Nie poznał zbyt dobrze Aniego, gdyż ten wierzył i modlił się do Sigmara, co Max traktował dość lekceważąco. Grzeczny wydał mu się dość mrukliwym i niezbyt taktownym osiłkiem. Praktycznie w ogóle nie rozmawiał z Levanem. Za to bardzo polubił Tupika. Ten niziołek wydał mu się niezwykle inteligentny i bystry. Był także świetnym rozmówcą.

*********************

Maximillian był wprost niewiarygodnie szczęśliwy opuszczając klasztor. Cieszył się, że cały jego ekwipunek przetrwał zawieruchę. Zwłaszcza ucieszył się na widok jego miecza, przekazywanego z ojca na syna. Jego jedyna pamiątka po dawnym życiu. Był tak szczęśliwy, że nie zwrócił nawet uwagi na wykrzyczane przez Aniego klątwy, rzucane na kapłanów. Sam doszedł do wniosku iż nie ma się, co męczyć krzycząc, ale lepiej działać. Miasto leżało przed nimi otworem niczym ostryga. „Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to miasto będzie nasze w ciągu kilku dni”- pomyślał. Już w drodze do miasta wdał się w dyskusję z Tupikiem i Anim. Dalekosiężne plany Tupika wydawały się dobre, choć zmieniłby kilka szczegółów. Nagle przysłuchując się rozmowie Tupika i Aniego doznał oświecenia. Wykrzyknął- Teraz rozumiem o co chodziło kapłanom. Wiedzą, że w mieście znajdują się kultyści. Nie wiedzą jednak gdzie i kim są. Ty Tupiku jesteś najbardziej prawdopodobnym kandydatem na szefa wszystkich gangów. To oczywiste. Chcą żebyś przejął kontrolę nad miastem a potem wykorzystają twoje wpływy by odnaleźć kultystów. A jeżeli Ani ma rację to w grę wchodzą nawet większe demony. Kapłani, nawet z gwardzistami nie mają dość środków. A za obaleniem poprzedniego, prawdopodobnie im sprzyjającego szefa prawdopodobnie odpowiadają ci właśnie kultyści- Tu zamilkł na chwilę, zastanawiając się- Musimy najpierw zdobyć miasto. Zrobimy co mamy zrobić dla kapłanów a potem uniezależnimy się od nich i będziemy sami się rządzić. To jest odpowiedni plan.
Już po chwili otrzymał odpowiedź Tupika:
- To raczej nie kultyści stali za pozbyciem się Harapa... Myślę, że mieli z nim dobry układ i to właśnie było przyczyną dla której Miżoch przybył i zajął się sprawą...Każde działanie Miżocha było skierowane przeciwko Harapowi, a Miżoch był Sigmarytą... Odnajdziemy chaos i się go pozbędziemy, ja również nie chce mieć plugawców w mieście, ale aby tego dokonać trzeba zacząć realizować etapu mojego genialnego planu... z którego na jego bezpieczeństwo i dobro w całości jeszcze ujawnić nie mogę, ale nie martwcie się mamy gdzie iść tej nocy... Kapłani wskazali nam... nowe lokum... Dowiemy co się dzieje w mieście... i porozmawiam z kilkoma moimi dobrymi znajomymi, co by wzmocnić nas przed jakąkolwiek konfrontacją.

Max wiedział, że później, na osobności, musi się podzielić z Tupikiem pewną myślą. Wiedział o demonach i ich przywoływaniu więcej niż ktokolwiek inny. Miasto w chaosie, bandy walczą, ulice spływają krwią. Brakuje tylko pożaru do szczęścia. Nienawiść i strach królują na ulicach. Olbrzymi ładunek emocji. To wszystko stwarza wprost idealne warunki do przyzwania większego demona Khorna, Krwiopijcy. Nie mógł tego jednak powiedzieć teraz, nie przy reszcie. Tylko Tupik wiedział, że Max jest magiem, reszta mogła go za to zlinczować.
Skinął Tupikowi głową - Obie teorie mogą być równie prawdziwe. Przestańmy jednak zajmować się przeszłością a zacznijmy teraźniejszością. Jak rozumiem masz już jakiś plan?- Ponownie skinął głową i zaczął myśleć na głos - Będziemy potrzebować jakiegoś zapasowego lokum, o którym nie będą wiedzieć kapłani. Sieć szpiegów by odnaleźć słabe i mocne strony poszczególnych gangów, jakiś pospolitych zakapiorów, Dobrych kontaktów wśród władz miasta, wtyczki w gwardii i źródła dochodów, zarówno legalnych jak i mniej legalnych. Uważam, że powinniśmy być w stanie załatwić to w góra trzy dni. Następnie wyeliminujemy z pomocą wszelkich dostępnych środków przywódców pozostałych band. Pozbawieni ich skupią się niczym psy wokół najsilniejszych osobników.- Uśmiechnął się - Czyli oczywiście nas.
Kontynuował rozmowę, omawiając szczegóły strategii, gdy dialog przerwał mu tętent kopyt i stukot kół. Po chwili zza rogu wypadł pędem powóz. Trzeźwo myślący Tupik natychmiast zaproponował rozdzielenie się, a sam popędził po dachach za powozem. Biegnąc dołem musieli oczywiście trawić na strażników, co też się stało. Na szczęście dzięki żelaznym nerwom Aniego i twardemu spojrzeniu Grzecznego udało im się spokojnie przejść.
„Warto zapamiętać tego strażnika, wydaję się chętny do współpracy teraz, to może i w przyszłości.” -Pomyślał, wbiegając w zakręt za Anim.
Widząc na ulicy dwóch zbirów na ulicy zwolnili. Napastowali oni kobietę która była, ku jego zdumieniu, znajomą Grzecznego. Postanowił działać, zanim doszło do rzezi. Miał nadzieję, że ci dwaj nie są tak pijani by zabiło to w nich instynkt samozachowawczy.
Witam panowie-powiedział do nich z uśmiechem zwiastującym kłopoty-Widzę, że napastujecie państwo tą młodą damę, znajomą naszego przyjaciela. Pragnę zauważyć, że jest to wysoce niestosowne. A także, co obecny przedstawiciel łowców czarownic na pewno przyzna-tu wskazał na AniegoŻaden uczciwy obywatel nie przebywa pijany na ulicy o tej porze, prawda? Nie wyglądacie na bandytów. Wniosek jest jeden: musicie być akolitami chaosu, nieprawdaż? Oczywiście każdy uczciwy obywatel w tym momencie rzuciłby broń i ruszyłby szybkim krokiem do domu, prawda? Możecie też zastrzelić kogoś z nas, a wtedy reszta rozerwie was na strzępy.- Gdyby jeszcze to do nich nie dotarło powiedział jaśniej
-Czyli w skrócie. Rzucacie broń i uciekacie lub zostajecie i macie przejebane. Mam nadzieję, że wyrażam się jasno?
Pijacy przez chwilę spoglądali na siebie, kalkulowali. I naraz, jak jeden mąż rzucili się do ucieczki. Jednak samopału nie puścili. Skurwiele... No, ale nie można mieć wszystkiego. Max nie wiedział czy zadziałały jego słowa czy też wygląd jego towarzyszy. Zresztą to nie było ważne. Postanowił się przywitać z damą.
-Witam piękną panią- powiedział i ucałował jej dłoń-Mam nadzieję że ci idioci nie zrobili pani krzywdy?
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline