Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 09:55   #26
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
" A więc jednak "... - pomyślał obserwując działania karocy. Wiedział już że książę jest aktywnym graczem, domyślał się tego wcześniej, ale nie przypuszczał, że aż tak kieruje wszystkim.

Książe Rosenbergu był postacią nijaką, niezainteresowaną sytuacją w mieście, słabą... A przynajmniej był, gdyż ostatnie trzy miesiące pokazały, że coś się zmieniło - gwardziści książęcy na ulicach miasta i jeszcze ta pełna współpraca z kapłanami... Tupik zastanawiał się kto siedzi w karocy: kapłan, mistrz czy może sam książę lub jego wysłannik...
Posłuszeństwo jakie okazali gwardziści wykluczały zwykłego kapłana - chyba że z rozkazu księcia mieli się słuchać nawet szeregowców... Ale kapłanowi eskorta nie była potrzebna... zagrożonemu księciu już owszem...

Wracając do chłopaków Tupik już się tak nie spieszył, zastanawiał się czy jest jeszcze sens wysyłać list do księcia... "Ale jeśli to książę pociąga za sznurki, to może pomogą kapłani??".

Tupik podziwiał miasto nocą, zdawało się ukrywać cały jego bród. Światełka dolatujące zza okiennic tworzyły śliczny krajobraz - przynajmniej dla siedzącego na dachu Tupika. Musiał na klepsydrę przysiąść, zapalić fajkę i odpocząć po morderczym biegu, nie żałował swej decyzji, osiągnął cel widząc dokąd zmierza karoca...a nawet jak na nią reagują gwardziści... "Tak będzie trzeba powielić ochronę przed gwardzistami..." - Tupik miał już nawet plan, sposób, ale do niego potrzebował Levana - a właściwie jego wisiorka i kilku godzin.
"Gryzizłotek" - halfliński jubiler powinien dyskretnie załatwić sprawę (często był paserem Tupika) a jeśli nie on to któryś z pozostałych złotników czy jubilerów... wisiorki należało bowiem powielić...

Tupik przyglądając się miastu zauważył, że jest w nim jakby spokojniej... oprócz zwykłych strażników kręcili się też gwardziści, co z pewnością zbirom nie ułatwiało sprawy. "Po co księciu ta cała ceregiela z kapłanami?... Może nie chce się ujawniać? Może chciał by myślano o nim jak o słabym władcy? A w ukryciu sterował i kapłanami i Harapem? To mogłoby się zgadzać..." - to mogła być ta pustka którą Tupik dostrzegał w swej analizie zajść, ale nijak nie mógł jej wypełnić...aż do teraz. Książę i kapłani jako dwa ośrodki władzy - książę kontrolujący przestępczy świat poprzez jego szefa, ale i współpracujący z kapłanami ( może nawet ulegający im) bo poświęcił swojego Harapa w imię dopadnięcia Karla - zgodnie z życzeniem kapłanów... Teraz chciał nowego Harapa, bo widział że utracił kontrolę nad przestępczością. Wcześniej duże grono osób było nietykalnych dzięki wpływowi Harapa, teraz pewnie wszyscy poczuli się zagrożeni... i jeszcze ta noc chaosu - Tupik był pewny, że gdyby nie ona to chłopaki nie opuścili by tak szybko murów klasztoru.

Wiedział, że nawet jeśli się myli w swoich założeniach, to o niewiele, może jakiś szczegół lub dwa. Generalnie wszyscy aktorzy weszli już na scenę - może z wyjątkiem Czarnego Karla, należało więc grać swoje i w tajemnicy zmieniać scenariusz...

Tupik wypoczął i ruszył z powrotem, licząc, że albo znajdzie chłopaków po drodze - biegnących jego i karocy śladem, albo też będą na tyłach burdelu zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Wolał nawet nie myśleć co by się stało gdyby natrafili na innych zbirów, przypuszczenia powstały dawno, ale nawet one nie ogarniały tego co robili w tym czasie inni bandyci...tacy jak Ormet.
Tupik był pewny, że jeśli skurwysyn przeżył walkę u Harapa - a wiele na to wskazywało to zrobi wszystko aby chłopaki do niego nie powrócili - włącznie z rozpowiadaniem na prawo i lewo o straży, o zdradzieckim wbijającym bełty w plecy Tupiku i o całej reszcie - również zmodyfikowanej... Tupik spodziewał się po prostu najgorszego i wiedział, że będą musieli trzymać się razem i nie wychylać za bardzo... albo wychylić się raz a porządnie... tak...

Tupikowi spodobało się na dachach... miał z nich dobry widok, nie napotykał się na nich na straż, a przy swoim wzroście i nietypowej jak na halflinga wadze, nie obawiał się o to że zostanie szybko wypatrzony, czy też że dach się pod nim całkiem zarwie. "A co to już po dachach nie wolno chodzić?? Jakie to przestępstwo?? Na gołębie poluje..." - Tupik starał się mieć zawsze pod ręka kilka wymówek. Dobre kłamanie musiało być przygotowane, naturalna odruchowa odpowiedź zawsze kojarzyła się z prawdą, długo wymuszana i wymyślana odpowiedź - kojarzyła się z kolei z próbą oszustwa. Tupik nie chciał stać na przegranej pozycji już na początku rozmowy... poza tym zastanawiał się jak to jest z tą strażą... Czy za ich głowy wciąż jest wyznaczona nagroda czy nie... -" Ani musi koniecznie to jutro sprawdzić... z samego rana" - jeśli była nagroda, Tupik z resztą chłopaków miał doskonałe alibii na kłamstwa Ormeta, jeśli nie było za nimi listów... to oznaczało kilka rzeczy: książę zniósł ściganie ich, aby lepiej im się w mieście pracowało - bez przeszkód ze strony władz, poza tym oznaczało to jeszcze tyle, że cholernie ciężko będzie im udowodnić niewspółpracowanie ze strażą. Oznaczało też, że w przeciwieństwie do poprzednich okresów - mogą straż wykorzystać, a nawet będą do tego zmuszeni, jeśli cała reszta półświatka będzie przeciw nim. W chwili obecnej powrót do chłopaków był najważniejszy...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 24-03-2010 o 10:14.
Eliasz jest offline