WÄ…tek: Danse Macabre (+18)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 11:32   #40
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Rekai obudziło mruczenie rudzielca. Zasypiając była prawie pewna, że obudzi ją koszmarny ból twarzy, więc o tyleż większe było jej zdziwienie, gdy nie poczuła pod delikatnym dotykiem opuszków spodziewanej opuchlizny. W lustrze dostrzegła na swojej twarzy zmęczenie, delikatne linie niewyspania zniekształcające obrys twarzy, lecz żadnych śladów wczorajszego starcia z Akumą. Szybki prysznic poprawił głownie jej samopoczucie, lecz makijaż plus kawa postawiły ją szybko na nogi.
Śniadanie jakie zjadły w jadalni było wręcz minimalistycznym wyborem w porównaniu do tego co oferowała kuchnia. W wydaniu Samanty było to podwójne espresso i trzy łodyżki selera naciowego z szynką parmeńską, Rekai wybrała cappuccino i twarożek z miodem i orzechami. Nie rozmawiały praktycznie podczas posiłku.
Rekai wyszła z hoteliku po tym jak upewniła się, że kot ma świeżą wodę, jedzenie i kuwetę umieszczoną w dostępnym miejscu.
Samanta nawet już nieco pokiereszowanym Lewusem prowadziła tak, jak gdyby był to co najmniej bolid formuły 1, więc jakiś czas później zdezelowany nieco samochód zatrzymał się w pobliżu hotelu Hilton.

-Rekai, poczekaj, aż panna Tepes wyjdzie. Postarają się z nią na spokojnie porozmawiać. Być może okaże się na tyle rozsądną kobietą, by zrozumieć, z czym miała do czynienia.
Brunetka skinęła głową i wysiadła. Usadowiła się w kawiarni na przeciwko hotelu, tak by swobodnie obserwować foyer. Zamówiła podwójne latte bezkofeinowe i sącząc ów napój czekała.



Sam Hilton pasował do otaczającej go zabudowy jak pięść do nosa, ale z tego, co wiedziała, one wszędzie, bez względu na otoczenie wyglądały tak samo.
Przeszklone foyer, przeszklona restauracja, tak, że uważny przechodzień mógł bez trudu dostrzec co goście hotelowi jedli.
Sama rozkosz i poczucie prywatności…

W pewnym momencie wydawało jej się, że dostrzegła sylwetkę panny Tepes wzburzonej opuszczającej restaurację i biegnącą po schodach w górę.
No tak, tajemnicą poliszynela był fakt, że pani Fujiwara był istną apodyktyczną smoczycą ziejącą jadem i kąsającą wszystkich wokół którzy nie potrafili się dobrze osłonic. Francuska jak widać, nie potrafiła. Jej samej zostało tylko czekać, aż Margot zdecyduje się opuścić hotel. Po wczorajszym wieczorze miała na razie dość zakradania się, akrobacji i podchodów…


Rekai w końcu będąc w połowie drugiej latte doczekała się tego, że w foyer najpierw zobaczyła wychodzącą, jak zwykle napuszoną do granic możliwości panią Fujiwarę, a kilka minut później Margot Tepes w towarzystwie osoby którą znała, ba nawet kilka razy owocnie współpracowała.

Yuuryo, aktualnie jeden z wielu wziętych młodych designerów, który potrafił się utrzymać na szczycie tej bardzo niepewnej konstrukcji jaka było haute countre.
Sam styl jego własnego ubioru na szczęście nie zawsze znajdował odbicie w tym jak ubierał modelki.
Co paradoksalne, czasem wydawałoby się dzikimi projektami potrafił wydobyć z modelek kobiecość, a nie sztywnego manekina poruszanego siłą inercji.
Była zadowolona z efektów zdjęć podczas sesji, na większość z nich miała wyłączność, co nadal przynosiło jej spory dochód w postaci tantiem.
Wyszła zostawiając niedopitą kawę na stoliku, znalazła się przed Hiltonem dokładnie w momencie gdy Yuuryo właśnie coś opowiadał pannie Tepes szeroko gestykulując.

-Witaj, Yuuryo-kun. Cóż za niespodzianka, że będziesz zajmować się strojami panny Tepes-sama. A do pani mam prośbę o możliwość dokończenia wczorajszej rozmowy, nie zdążyłam zostawić wizytówki, proszę...
Wyciągnęła przygotowaną za w czasu wizytówkę. W jej oczach gdy zwracała się do Margot był zarówno smutek jak i spokój wymieszany z oczekiwaniem. Ale miały spokojny, ciemnoszary kolor, tak różny, od wczorajszego, ogniście płomiennego.

-RozmowÄ™?
-zapytała zmieszana Europejka -Chodzi o wydarzenia... -dłonie nieco zaczęły jej drżeć gdy wyciągnęła je po wizytówkę. Nie była pewna jak się zachować po tym wszystkim. Wydawało jej się to jak zły sen, który już opanowała.
-DziÅ› wieczorem?
-zaproponowała szybko z nadzieją, że ten koszmar niedługo się skończy.
-Spokojnie, proszę swobodnie wybrać czas. Przez chwile palce obu kobiet się zetknęły. Z dłoni Rekai promieniowało spokojne ciepło.
-Proponuje spotkać się w jakimś spokojnym miejscu i dokończyć rozmowę. Na wizytówce znajdzie pani mój numer, proszę dzwonić, gdy pani zechce.
-Dziękuję, będę pamiętać
. -Margot była wyraźnie zmieszana. Z jednej strony chciała o tym wszystkim zapomnieć jak o złym śnie, a z drugiej... była ciekawość czy pośród tylu nieszczęść jest coś innego w tym kraju.

Rekai skłoniła się lekko, po czym ruszyła swobodnym krokiem do najbliższego saloniku prasowo- medialnego, zostawiła w hotelu papierosy, a miała też ochotę zapoznać się z świeżymi informacjami z porannych gazet.
Wyciągnęła telefon i wybrała numer Samanty.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline