Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 16:12   #28
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Nie miał wątpliwości, że chciałby bliżej poznać Amę i opowiedzieć jej trochę o starych czasach. Lubił takie kobiety, pewne siebie i silne, a przy tym nie tak przeraźliwie chude jak zwykłe dziwki. To musiał być wpływ rozcieńczonego wina, dymu i uprawianego zawodu. Nie było dla niego nic gorszego niż chuda baba. Musi mieć cyc i kawał tyłka, za który można chwycić. A tyłek Amy był bardzo ponętny.

Levan nie miał wątpliwości, że obaj z Wasilijem wyróżniają się w tłumie, nie tylko trzeźwością umysłu, ale też wyglądem gości, za którą żaden z obecnych na sali nie wydałby swojej córki, gdyby ją oczywiście miał. Żylaści, niedogoleni, o czujnym spojrzeniu i uzbrojeni. Nic dziwnego, że dziewczyny nie zaczepiały też Wasilija, mimo że ten przy Levanie był piękny niczym elf. Może się bały? Nie - pomyślał Levan - one już wiedzą, że jesteśmy razem, dwu obcych w lokalu jednocześnie to nie przypadek. Miał tylko nadzieję, że pozostali dwaj nie nabiją sobie guzów, ani nie uciekną. Nikogo nie można być dziś pewnym... - te smętne rozważania przerwała Ama z wiadomością. Dobrze, jak na razie. Levan wiedział oczywiście, że muszą być czujni.

Chłodny powiew powietrza zmroził go, ale o wiele mniej niż Magnus, który wpadł do lokalu niczym krasnolud między orki i zaczął drzeć ryja. I to właśnie w momencie, kiedy niespiesznie podnosili się z miejsc i mieli iść do góry, a wszystko było po ich myśli. Jedynym rozwiązaniem było udawać, że go nie znają. Może się domyśli, jaką głupotę zrobił. Wasilij, który go właśnie mijał tylko rzucił okiem na niego i minął, traktując jak powietrze.. Dobrze, może się jeszcze uda. Levan też tylko spojrzał i wrócił wzrokiem do Amy:
- Coś słaba ta ochrona u was, nie ma spokoju! - powiedział kiwając głową do zamieszania przy wejściu, gdzie Magnusa otoczyli już ochroniarze - Dzięki na razie. Ruszył w kierunku schodów.

Minusem całej sytuacji było to, że jeśli ktoś jeszcze nie wiedział, że Levan i Wasilij są w Divie, to właśnie ten szczaw ich o tym poinformował. Dzięki debilu, mam nadzieję, że Twoja stara się powiesiła, jak zobaczyła co urodziła - pomyślał. Jeszcze raz potwierdziła się smutna prawda, że niektórzy nie mają za grosz instynktu przetrwania. Levan miał cichą nadzieję, że ktoś zrobi z nim porządek. Na wszelki wypadek kiedy kierował się schodami do góry poprawił pas i poluzował skryty za połami płaszcza długi nóż. Rapier wyciągnie szybko - o ile będzie miejsce na to.

Kiedy wchodził po schodach, Wasilij szedł za nim. Nie musieli nic mówić, by wiedzieć, że w każdej chwili może się stać coś dziwnego. Oby nie. Nie oglądał się za siebie. Levan szybko przypomniał sobie rozkład okien na piętrze budynku - kilka z frontu, światło było tam przygaszone, więc tam pewnie urzędują dziewczyny. Jedno było na pewno na ścianie po prawej stronie budynku - innych stron nie widział. Korytarz na piętrze po obu stronach schodów był ciemny, tylko w kilku miejscach rozświetlały go świece. Było więc troszkę duszno od dymu. Ale na szczęście pusto. Okno po prawej ręce wychodziło na sąsiednią kamienicę.

Levan nie umiał czytać, ale już od dawna rozpoznawał cyfry. Trójka też tu była. Nie mógł tam tak po prostu wejść. Bał się, że w brzuch wbije mu się bełt, a głowa pęknie od uderzenia obucha. O nie, nie możemy tam tak po prostu wejść.
- Wasilij ktoś musi otworzyć te drzwi za nas - powiedział ledwie słyszalnym szeptem. Mógł otworzyć któreś z drzwi i poprosić o wskazanie pokoju numer trzy jedną z dziewczyn, ale mogły być zajęte, albo zbyt oporne.

Mieli trochę szczęścia, jedne z drzwi otworzyły się i wyszedł z nich chwiejnym krokiem mężczyzna w jednym kozaku, z drugim w ręku oraz płaszczem pod pachą. Miał około czterdziestki, był gładko ogolony i ostrzyżony. Levan nie czekał. Wyszarpnął sztylet i przygwoździł go do ściany, kopiąc kolanem w brzuch i drugą ręką zasłaniając usta. Wasilij był tuż za nim, obserwując korytarz. Pozornie nikt nie zareagował na hałas.
- Nie bój się, nic Ci nie będzie. Zapukaj do trójki, jeśli piśniesz słowo, to ten nóż pozbawi Twoje dzieci ojca - głos Levana nie pozostawiał wątpliwości - Nie próbuj nic głupiego. Zadaniem zakładnika było tylko otwarcie drzwi, Levan i Wasilij ustawili się obu stronach. Levan obserwował czujnie także drzwi naprzeciwko - nigdy nie wiadomo!
 
Azazello jest offline