Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 20:26   #78
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Czuł się jak nowo narodzony. Dzięki sytuacji jaka miała miejsce niedawno całkowicie zapomniał o dręczących go sprawach, tym razem na dobre. Poczuł, że w tym miejscu nie ma sensu zadręczać się przeszłością, tutaj zaczynał życie od początku. Poza tym wątpił by jego przodkowie popierali jego ciągłą rozpacz dlatego tym chętniej zmienił swoje nastawienie.

Początkowo niezbyt chętnie przystał na propozycję dziewczyn na temat tego co się wydarzyło, ale po chwili rozłożył bezradnie ręce. Dziwnie brzmiałoby „Zabrałyśmy Bjornowi spodnie, a ten nas wrzucił do jeziora i pozbawił ubrań”, nie pozostało nic innego jak zgodzić się na to drobne kłamstewko.

Wcześniej już dręczył go głód, zawsze niedługo po wstaniu jadł wraz z ojcem pożywne i sycące śniadanie by zapewnić sobie energii na dzień pełen pracy. Tutaj owo „niedługo” już dawno minęło o czym przypominał mu jego żołądek. Całe szczęście Gwen, której włosy jeszcze nie wyschły zajęła się przygotowaniem śniadania. Kuszący zapach nęcił nozdrza Bjorna, który nadal trochę dziwnie się czuł pamiętając nieoczekiwane zachowanie dziewczyny. Podszedł więc i powiedział:

- Mógłbym troszkę więcej niż zwykle? Jakoś dzisiaj wyjątkowo głodny jak wilk jestem.
- Oczywiście, jak na razie dzięki Marthcie i Rowenie głód nam nie grozi, a że nie ma soli i tak musimy mięso zjadać na bieżąco – Gwen nałożyła mu na miskę solidna porcję strawy.

Ledwo jeść zaczął to podszedł do niego Cecil i zamaszyście klepnął po ramieniu. Dziękował za coś czego Bjorn nie zrobił, najgorsze w tym wszystkim było to, że najwyraźniej robił to szczerze i był wdzięczny za ten fikcyjny wyczyn. Chłopak zrobił głupią minę i wybełkotał:

- Nie ma za co, naprawdę nic nie zrobiłem, każdy by tak… postąpił.

Jego zachowanie wyglądało na zwykłą skromność, przypomniał sobie widoki jakie dane mu było ujrzeć podczas „ratowania” i szybko wrócił do opróżniania miski. Ciekaw był miny Gwen, ale powstrzymał się przed spojrzeniem. Miał nadzieję, że prawda nie wyjdzie na jaw, poczułby się jeszcze bardziej zażenowany.

- Dzięki –oddał pustą miskę- od razu mi lepiej. Zmęczyć się można tym ratowaniem cnotliwych niewiast w potrzebie –dodał półgębkiem tak by tylko dziewczyna usłyszała-
Gwen kiwnęła głową zabierając naczynie, Nie skomentowała tego jednak. Popatrzyła za to czy ktoś nie kręci się w pobliżu. Chłopak zrobił to samo, a po chwili wstał i udał w swoją stronę.

***

Wyprawa do miasta z pewnością bardzo się przyda. „Zarobione” pieniądze będzie można wreszcie wydać na coś pożytecznego co z pewnością wpłynie na rozwój ich niewielkiej osady. Nie dziwiło, więc, że należało się naradzić. Przez większość czasu nie odzywał się, słuchał jedynie. Kiedy przez chwilę zapanowała cisza zdecydował się zabrać głos:

- Cecilu myślę, że nieco mnie nie doceniasz. Jestem kowalem co nie znaczy, że przez całe życie zajmowałem się jedynie podkuwaniem koni i wyrabianiem narzędzi. Wręcz przeciwnie, razem z ojcem zajmowaliśmy się głównie produkcją broni, potrafię wykonać miecze, topory, młoty zarówno jedno jak i dwuręczne. Gdyby ktoś chciał buławę bądź coś innego również podołałbym. Można powiedzieć, że terminowałem od dzieciństwa, więc nie będzie z tym problemów. Niestety jeśli o zbroje chodzi to nie mam się zbytnio czym pochwalić, mógłbym spróbować wykonać napierśnik lub kolczugę, ale nie mam zbyt wiele doświadczenia w tej dziedzinie. Masz rację jeśli chodzi o solidną kuźnię, będziemy potrzebować sporo materiałów i narzędzi. Najpierw jednak trzeba postawić sam budynek, proponowałbym zacząć może od pieca z kominem? Ciężko stwierdzić jakiej by był wielkości… nie mamy cegieł ani uformowanych bloków kamiennych. Musiałbym sam się tym zająć, gdzieś w lesie powinny być skały, ale do tego potrzebny jest kilof. –zamyślił się na chwilę- Jeśli już jesteśmy przy lesie to udam się narąbać drewna tak jak zasugerował Noah. Pilnujcie się w mieście, bądźcie ostrożni.

Wycofał się ze zgromadzenia, wziął siekierę, która leżała w pobliżu i udał się w stronę lasu.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline