Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 20:31   #21
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Wysłuchała odpowiedzi Maroco odnośnie zatrudnienia go w roli tragarza stołu, by jedynie lekko unieść końcówki ust w parodii uśmiechu. Dodała jednak, z odrobiną jadu:

- Jestem pewna że tak w istocie zrobisz, nie mam tu wątpliwości. A teraz czekam aż przygotujecie mi scenę. –
jednocześnie dodała Żmii za wymądrzenie się- Nie tylko ty to zauważyłeś, tyle że ja wolałabym najpierw zebrać wszystkie dane, nim rzucę hipotezą. A na to potrzebuje wyników sekcji.

Tego trzeba będzie mieć na oku, problemy z nim raczej pewne. No i uwaga na plecy,
pomyślała.

Westchnęła zamykając oczy i bawiąc się jakimś naszyjnikiem, zapewne srebrnym, z czymś zaczepionym na nim. W międzyczasie słuchała odpowiedzi sierżanta na pytania, swoje oraz jej towarzyszy. Gdy tylko stół został wstawiony wstrzymała resztę ruchem ręki.

- Zanim położycie na nim naszą gospodynie rzućcie się i przeszukajcie dom w poszukiwaniu białego materiału, do tego kilku słojów, misek, w tym jedna koniecznie z wodą-
rozejrzała się.- Alkohol już jest, chociaż jak znajdziecie czysty to będzie lepiej. Nie mam całego cyklu, ruszać się.

Zamaskowana pani, daj mi siłę na to co muszę zrobić, prowadź w sobie tylko znanych ścieżkach. Niech moje kroki będą pewne, zaś miecz zawsze wymierzony w moich wrogów. Nie pozwól na zwątpienie, bądź przewodniczką.


Poczekała aż spełnią jej żądania, jak też i ułożą trupa na stole. Spojrzała na Maroco, po czym na resztę. W końcu zaś na ciało. Zaczęła krążyć wokoło stołu, dotykając leżących na nim zwłok, prowadząc jednocześnie spokojny i melodyjny zaśpiew w swoim języku.

- Mroczna Panienko, tańcząca w świetle księżyca, obdarz swym spojrzeniem i udziel łaski tej która potrzebuje. Niech twa łaska przepłynie przeze mnie. Pozwól temu ciału na powrót przemówić, abyśmy poznali sekrety jakie skrywa.


Mówiąc ostatnie słowa nachyliła się i chuchnęła na twarz zwłok. Te początkowo nic nie robiły, trwały w bezruchu. Dopiero po dłuższym momencie usta martwej rozwarły się, wypuszczając czerwoną mgiełkę, uniosły się delikatnie w górę, by na końcu opaść. Minęła kolejna chwila i ciało podniosło się samo z siebie do pozycji siedzącej i przemówiło.

-Błagam, proszę. Czemu mi to robisz. Błagam, nie, przecież nic ci nie zrobiłam. Proszę nie!

Qualnvyll spojrzała po zebranych i szybko powiedziała:

-Podawajcie mi pytania jakie wam chodzą po głowie, a na jakie może znać odpowiedź pokojówka. Mamy siedem pytań i tylko czternaście minut. Szybko!


- Niech powie czy widziała kto to zrobił. Czy widziała jego twarz?- kiedy odezwał się Żmija obdarzyła go przez chwilę spojrzeniem, jednak ostatecznie skinęła głową. Tym bardziej że Qugar podał podobną sugestie. Usłyszawszy pytania drowka zamyśliła się i zadała pytanie zwłokom, starannie dobierając słowa.

-Kogo widzisz, opisz go.
-Nic nie widzę, ogarnia mnie ciemność. Nie, Niiiiiiiieeeeeeeee!!!-
słysząc odpowiedź zamyśliła się, starając się nie dać poznać po sobie nastroju jaki wywołała odpowiedź.

Ciemność. A więc ciemne pomieszczenie, schowek? Nie, raczej znalazła się tam po wszystkim. Tutaj w piwnicy? Możliwe. Inny pokój? Też możliwe. A może sprawca był na czarno?


-Hmph. Może zapytaj ją jak poległa. Zaszedł ją od tyły ,podstępnie i po cichu czy też sprawiał jej ból przez dłuższy czas, torturował ,odprawiał rytuał na jej pół żywym ciele. No i czy była świadoma tego czym ją zabił ,bo to jeszcze nie jest pewne. Jeśli oczywiście przestanie tak wrzeszczeć.


- Zatem wygląda na to że najprawdopodobniej ofiara zginęła w ciemnym pomieszczeniu- szybko rzuciła okiem po piwnicy.- Najpewniej tutaj i została przeniesiona do schowka. Lub też w samym schowku się to odbyło. Wskazywałoby na to słowo „ciemność”. Na pewno jeśli tu, to powinna być jakaś świeca, w końcu jakoś musiała tu zejść. Oczywiście nie wyklucza to też innego miejsca zbrodni, jakiegoś innego zaciemnionego pokoju i przeniesienia zwłok tutaj. Zwróćcie uwagę też na słowa „nic nie widzę”. Zatem nie widziała napastnika. Było albo ciemno, więc nie widziała. Albo też sprawca ubrany był na czarno by zlać się z kolorami tła. Albo jedno i drugie.

Westchnęła cicho, spojrzała po pozostałych, zwłaszcza po sierżancie i Maroco, by w końcu zwrócić się do ciała zadając kolejne pytania.

- Co on ci zrobił, słyszałaś coś?


-Widziałam błysk, później już tylko ciemność. Były schody, jakiś odgłos jakby ktoś coś przesuwał. Później posadził mnie na krześle. Wywlekł mnie z pokoju. Wziął jakieś narzędzie, przyłożył mi do szyi jakiś materiał a później dźgał w trójkąt. Następnie pamiętam tylko okropny ból w klatce piersiowej. On coś przy tym mamrotał pod nosem.Nie wiem co mówił powtarzał tylko Artgar.

Potaknęła lekko. Oparła się dłońmi o stół, wpatrując w denatkę. Zaczęła chodzić wokoło stołu, jakby koncentrując się, utrzymując kontakt wzrokowy z każdym z obecnych w pomieszczeniu osób.

- Przed błyskiem gdzie byłaś?

-Przed błyskiem byłam w swoim pokoju, ja uzupełniałam dziennik.

-
Gdzie i kiedy widziałaś ostatni raz lorda, w jakich okolicznościach?
-Jak wychodziłam od niego z pokoju. Siedział na fotelu i pisał list.

-Ile czasu minęło od wyjścia do błysku?

-Ja nie wiem. Jakieś pół godziny.

-Odwiedzali go ostatnio jacyś znajomi?

-Nie, pan lord był takim bardziej odludkiem. On tylko z kuzynem listy wymieniał.

-Wiesz co mogło spowodować jego inny niż zawsze stan? co sie wydarzyło zanim sie zmienił?

-Nic się nie działo. Tyle że pan lord list jakiś dostał. To co w nim było bardzo go przeraziło ale nie wiem co w nim było. Pan go spalił.


O więc ktoś w pokoju ją oślepił, po czym uderzył i ogłuszył. Schody, i przesuwanie.. Piwnica i schowek. Przeniósł tutaj. Wtedy też zadał rany na szyi, no i te kołki.
Skończywszy zadawanie pytań zamyśliła się, w międzyczasie dając okazje do komentowania tego co się wydarzyło swoim kompanom. Wcale nie zdziwiła się tonem i formą reakcji Żmii, prawie jak drow, pomyślała sobie. Nie zdziwiłabym się jakby tam się skrywał pod maską.

-KUZYN! Tak musimy z nim pogadać. Skoro tylko z nim wymieniał korespondencję mógł wspominać o problemach o tym czy ktoś mu groził i tym podobne. Odwiedźmy go po przepytaniu tamtego świadka, jeśli nie macie nic przeciwko.


Xas, kuzyn jest kolejny do przepytania, ale jeszcze nie teraz, najpierw dokończmy co zaczęliśmy tutaj. Przydałaby się pomoc w tym.
Kiedy krasnolud i zamaskowany wymieniali między sobą uszczypliwości zdjęła pancerne rękawice i wymyła ręce w misce z wodą, po czym wyjęła z torby, którą miała przy sobie parę specjalnie przygotowanych na takie okoliczności rękawiczek i założyła na dłonie. Usłyszawszy sugestie Żmii odnośnie wizytacji w pokoju gosposi odwróciła się, opierając o stół.

- Proszę bardzo. Jakbyś coś znalazł daj znak. Ja niestety mam tu niedokończone sprawy, więc nie będę ci towarzyszyć. Niech ktoś ma na podorędziu wykrycie trucizny i czeka na mój znak.


Ułożyła ciało tak jak leżało poprzednio, zakładając na twarz maskę. Poczekała jeszcze aż zostaną dostarczone narzędzia do sekcji.

-Noża potrzebuję. I niech ktoś prowadzi notatki tego co mówię.-
to rzekłszy wyciągnęła rękę, czekając aż ktoś użyczy jej noża.
- Te będą dobre, szanowna pani?-
Skinęła w podziękowaniu Żmii, odbierając nóż z jego ręki.

Nie spodziewałam się, a może i spodziewałam? Po nim chyba wszystkiego należy się spodziewać, więc czemu nie i tego?


Położyła nóż na stole obok ciała. Następnie rozpoczęła powolne, acz staranne badanie ciała. Zaczęła od dotykania i badania palców, dłoni, sprawdziła stan opuszków palców. Kolejnym etapem było zbadanie białek oczu, by następnie rzucić okiem na węzły chłonne. Wreszcie uniosła wargę, badając dziąsła ofiary.

-Ciekawe. Stan zwłok, najpewniej te dwa dni. Białka oczu, węzły chłonne w normie. Na wardze lekkie zażółcenie. Do zbadania.


Następnym etapem było wyjęcie kołków, sprawdzenie ich długości. Tak samo zrobiła z ranami, kładąc palec obok ran, starając się określić ich szerokość.

- Szerokość ran..- przerwała na chwilę wywód.- Jedna trzecia długości palca, czyli około trzech centymetrów. Kołek zaś wbito na długość całego palca. Z siedem, może osiem centymetrów. Ułożenie ran w trójkąt.

Wyjąwszy wszystkie kołki, dzięki czemu nic jej nie przeszkadza, wzięła nóż i rozcięła ubranie denatki. Zaczęła ściągać je z niej. –Niech ktoś pomoże, bo niewygodnie tak samemu. – To powiedziawszy, kontynuowała rozbieranie. Kiedy zwłoki były już całkiem nagie wróciła do dalszej zabawy z nimi. Sprawdziła samo ciało, starannie je oglądając, zajrzała także w usta.

- Na udach widoczne siniaki, usta.. język zażółcony. Podejrzenie problemów z wątrobą. Możliwość żółtaczki. Rzućcie wykrycie trucizny.


Otrzymawszy informacje odnoście trucizny skinęła lekko w podziękowaniu. Wzięła nóż i zrobiła lekkie nacięcie. Cięła wzdłuż, przez brzuch, delikatnie, aby przeciąć tylko otrzewną, tak by zawartość żołądka nie prysnęła na nikogo z zebranych. Następnie zmieniła cięcie, tym razem wszerz, dzięki temu samo cięcie zaczęło przypominać literę „T”. Wskazała na Quagara.

-Przyda się pomoc w otwarciu jej.
Złapała swój płat skóry, drugi dając Quagarowi i przesunęła płat do siebie. Kiedy zauważyła opary wydostające się ze środka zwłok rzuciła:

- Wyjść ale już, wrócimy za chwile. Potrzebujemy czasu aż opary gnilne rozproszą się.


To mówiąc ruszyła za wszystkimi ku schodom, weszła na nie jako ostatnia i wchodząc na nie pomodliła się o odrobinę świeżego powietrza do swej pani. Po dłuższej chwili wróciła do środka i kontynuowała badanie. Spojrzała na organy wewnętrzne, także zaczęła dotykać je, badając ich stan.

- Organy wewnętrzne są nadgniłe, ale to normalne po dwóch dniach od śmierci. Wątroba zaś pomarszczona. Co potwierdza teorie o problemach z nią. Ofiara najpewniej miała żółtaczkę.


Nie czekając aż jej słowa zostaną zapisane ruszyła do dalszego krojenia. Sporządziła pełne oględziny otrzewnej, następnie wzięła niewielką piłę i rozcięła wnętrze do końca. Sprawdziła stan serca, aorty, osierdzia.

- Reszta organów w normie, żadnych zmian. Niech ktoś naleje do słoików alkoholu.


Kontynuując badania zbadała okolicę szyi, z uwzględnieniem trójkąta na szyi. Włożyła w jeden z otworów szpilkę, wyjętą z zestawu, trzymanego w torbie. Otrzymawszy znak że słoiki są już napełnione zaczęła kroić i wyjmować organy. Podawała po kolei: wątrobę, serce, nerki.

- Zakonserwujcie je w alkoholu. Na szyi jest oczywiście nasz trójkąt, idealnie wpasowuje się w ten na szmatce, ale jest też i niewielkie wgłębienie. Możliwe że po pałce. Obecnie to już spory krwiak. Nakłucia na szyi i wardze, koło żółknięcia, mają szerokości dobrze utrzymanego paznokcia, góra może z trzy dziesiąte centymetra. Głębokość, nie więcej niż jedna trzecia palca.

Odeszła od ciała, przemyła szpilkę w wodzie i natarła alkoholem. Następnie schowała ją do podręcznego zestawu.

- Przyczyna zgonu-
odwracając się do wszystkich.- Kołki nie uszkodziły narządów, ale spowodowały znaczny upływ krwi, co spowodowało osłabienie. A w konsekwencji śmierć. Słowa gosposi odnośnie bólu w klatce piersiowej świadczą o tym że ofiara żyła przed wbijaniem kołków, potem zaś miały być ciemności. A więc między wbiciem kołków a śmiercią była niewielka różnica czasowa. Upływ krwi był więc znaczny w krótkim czasie.

Oddała nóż prawowitemu właścicielowi, pomasowała skroń i odwinięte części ciała ofiary wrzuciła do środka, aby zmniejszyć widoczną dziurę.

- A co do ukłuć na szyi. Możliwe że chodzi o truciznę, którą wykrył Qugar. Wprowadził ją poprzez te ukłucia. Prawdopodobnie środek paraliżujący. Ofiara nie mogła nic robić tylko obserwować i słuchać. Po czym zabił używając kołków. Moim zdaniem specjalnie użył takiego samego wzoru co ten na znalezionej tkaninie.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 26-03-2010 o 10:50.
RyldArgith jest offline