Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2010, 20:31   #21
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Wysłuchała odpowiedzi Maroco odnośnie zatrudnienia go w roli tragarza stołu, by jedynie lekko unieść końcówki ust w parodii uśmiechu. Dodała jednak, z odrobiną jadu:

- Jestem pewna że tak w istocie zrobisz, nie mam tu wątpliwości. A teraz czekam aż przygotujecie mi scenę. –
jednocześnie dodała Żmii za wymądrzenie się- Nie tylko ty to zauważyłeś, tyle że ja wolałabym najpierw zebrać wszystkie dane, nim rzucę hipotezą. A na to potrzebuje wyników sekcji.

Tego trzeba będzie mieć na oku, problemy z nim raczej pewne. No i uwaga na plecy,
pomyślała.

Westchnęła zamykając oczy i bawiąc się jakimś naszyjnikiem, zapewne srebrnym, z czymś zaczepionym na nim. W międzyczasie słuchała odpowiedzi sierżanta na pytania, swoje oraz jej towarzyszy. Gdy tylko stół został wstawiony wstrzymała resztę ruchem ręki.

- Zanim położycie na nim naszą gospodynie rzućcie się i przeszukajcie dom w poszukiwaniu białego materiału, do tego kilku słojów, misek, w tym jedna koniecznie z wodą-
rozejrzała się.- Alkohol już jest, chociaż jak znajdziecie czysty to będzie lepiej. Nie mam całego cyklu, ruszać się.

Zamaskowana pani, daj mi siłę na to co muszę zrobić, prowadź w sobie tylko znanych ścieżkach. Niech moje kroki będą pewne, zaś miecz zawsze wymierzony w moich wrogów. Nie pozwól na zwątpienie, bądź przewodniczką.


Poczekała aż spełnią jej żądania, jak też i ułożą trupa na stole. Spojrzała na Maroco, po czym na resztę. W końcu zaś na ciało. Zaczęła krążyć wokoło stołu, dotykając leżących na nim zwłok, prowadząc jednocześnie spokojny i melodyjny zaśpiew w swoim języku.

- Mroczna Panienko, tańcząca w świetle księżyca, obdarz swym spojrzeniem i udziel łaski tej która potrzebuje. Niech twa łaska przepłynie przeze mnie. Pozwól temu ciału na powrót przemówić, abyśmy poznali sekrety jakie skrywa.


Mówiąc ostatnie słowa nachyliła się i chuchnęła na twarz zwłok. Te początkowo nic nie robiły, trwały w bezruchu. Dopiero po dłuższym momencie usta martwej rozwarły się, wypuszczając czerwoną mgiełkę, uniosły się delikatnie w górę, by na końcu opaść. Minęła kolejna chwila i ciało podniosło się samo z siebie do pozycji siedzącej i przemówiło.

-Błagam, proszę. Czemu mi to robisz. Błagam, nie, przecież nic ci nie zrobiłam. Proszę nie!

Qualnvyll spojrzała po zebranych i szybko powiedziała:

-Podawajcie mi pytania jakie wam chodzą po głowie, a na jakie może znać odpowiedź pokojówka. Mamy siedem pytań i tylko czternaście minut. Szybko!


- Niech powie czy widziała kto to zrobił. Czy widziała jego twarz?- kiedy odezwał się Żmija obdarzyła go przez chwilę spojrzeniem, jednak ostatecznie skinęła głową. Tym bardziej że Qugar podał podobną sugestie. Usłyszawszy pytania drowka zamyśliła się i zadała pytanie zwłokom, starannie dobierając słowa.

-Kogo widzisz, opisz go.
-Nic nie widzę, ogarnia mnie ciemność. Nie, Niiiiiiiieeeeeeeee!!!-
słysząc odpowiedź zamyśliła się, starając się nie dać poznać po sobie nastroju jaki wywołała odpowiedź.

Ciemność. A więc ciemne pomieszczenie, schowek? Nie, raczej znalazła się tam po wszystkim. Tutaj w piwnicy? Możliwe. Inny pokój? Też możliwe. A może sprawca był na czarno?


-Hmph. Może zapytaj ją jak poległa. Zaszedł ją od tyły ,podstępnie i po cichu czy też sprawiał jej ból przez dłuższy czas, torturował ,odprawiał rytuał na jej pół żywym ciele. No i czy była świadoma tego czym ją zabił ,bo to jeszcze nie jest pewne. Jeśli oczywiście przestanie tak wrzeszczeć.


- Zatem wygląda na to że najprawdopodobniej ofiara zginęła w ciemnym pomieszczeniu- szybko rzuciła okiem po piwnicy.- Najpewniej tutaj i została przeniesiona do schowka. Lub też w samym schowku się to odbyło. Wskazywałoby na to słowo „ciemność”. Na pewno jeśli tu, to powinna być jakaś świeca, w końcu jakoś musiała tu zejść. Oczywiście nie wyklucza to też innego miejsca zbrodni, jakiegoś innego zaciemnionego pokoju i przeniesienia zwłok tutaj. Zwróćcie uwagę też na słowa „nic nie widzę”. Zatem nie widziała napastnika. Było albo ciemno, więc nie widziała. Albo też sprawca ubrany był na czarno by zlać się z kolorami tła. Albo jedno i drugie.

Westchnęła cicho, spojrzała po pozostałych, zwłaszcza po sierżancie i Maroco, by w końcu zwrócić się do ciała zadając kolejne pytania.

- Co on ci zrobił, słyszałaś coś?


-Widziałam błysk, później już tylko ciemność. Były schody, jakiś odgłos jakby ktoś coś przesuwał. Później posadził mnie na krześle. Wywlekł mnie z pokoju. Wziął jakieś narzędzie, przyłożył mi do szyi jakiś materiał a później dźgał w trójkąt. Następnie pamiętam tylko okropny ból w klatce piersiowej. On coś przy tym mamrotał pod nosem.Nie wiem co mówił powtarzał tylko Artgar.

Potaknęła lekko. Oparła się dłońmi o stół, wpatrując w denatkę. Zaczęła chodzić wokoło stołu, jakby koncentrując się, utrzymując kontakt wzrokowy z każdym z obecnych w pomieszczeniu osób.

- Przed błyskiem gdzie byłaś?

-Przed błyskiem byłam w swoim pokoju, ja uzupełniałam dziennik.

-
Gdzie i kiedy widziałaś ostatni raz lorda, w jakich okolicznościach?
-Jak wychodziłam od niego z pokoju. Siedział na fotelu i pisał list.

-Ile czasu minęło od wyjścia do błysku?

-Ja nie wiem. Jakieś pół godziny.

-Odwiedzali go ostatnio jacyś znajomi?

-Nie, pan lord był takim bardziej odludkiem. On tylko z kuzynem listy wymieniał.

-Wiesz co mogło spowodować jego inny niż zawsze stan? co sie wydarzyło zanim sie zmienił?

-Nic się nie działo. Tyle że pan lord list jakiś dostał. To co w nim było bardzo go przeraziło ale nie wiem co w nim było. Pan go spalił.


O więc ktoś w pokoju ją oślepił, po czym uderzył i ogłuszył. Schody, i przesuwanie.. Piwnica i schowek. Przeniósł tutaj. Wtedy też zadał rany na szyi, no i te kołki.
Skończywszy zadawanie pytań zamyśliła się, w międzyczasie dając okazje do komentowania tego co się wydarzyło swoim kompanom. Wcale nie zdziwiła się tonem i formą reakcji Żmii, prawie jak drow, pomyślała sobie. Nie zdziwiłabym się jakby tam się skrywał pod maską.

-KUZYN! Tak musimy z nim pogadać. Skoro tylko z nim wymieniał korespondencję mógł wspominać o problemach o tym czy ktoś mu groził i tym podobne. Odwiedźmy go po przepytaniu tamtego świadka, jeśli nie macie nic przeciwko.


Xas, kuzyn jest kolejny do przepytania, ale jeszcze nie teraz, najpierw dokończmy co zaczęliśmy tutaj. Przydałaby się pomoc w tym.
Kiedy krasnolud i zamaskowany wymieniali między sobą uszczypliwości zdjęła pancerne rękawice i wymyła ręce w misce z wodą, po czym wyjęła z torby, którą miała przy sobie parę specjalnie przygotowanych na takie okoliczności rękawiczek i założyła na dłonie. Usłyszawszy sugestie Żmii odnośnie wizytacji w pokoju gosposi odwróciła się, opierając o stół.

- Proszę bardzo. Jakbyś coś znalazł daj znak. Ja niestety mam tu niedokończone sprawy, więc nie będę ci towarzyszyć. Niech ktoś ma na podorędziu wykrycie trucizny i czeka na mój znak.


Ułożyła ciało tak jak leżało poprzednio, zakładając na twarz maskę. Poczekała jeszcze aż zostaną dostarczone narzędzia do sekcji.

-Noża potrzebuję. I niech ktoś prowadzi notatki tego co mówię.-
to rzekłszy wyciągnęła rękę, czekając aż ktoś użyczy jej noża.
- Te będą dobre, szanowna pani?-
Skinęła w podziękowaniu Żmii, odbierając nóż z jego ręki.

Nie spodziewałam się, a może i spodziewałam? Po nim chyba wszystkiego należy się spodziewać, więc czemu nie i tego?


Położyła nóż na stole obok ciała. Następnie rozpoczęła powolne, acz staranne badanie ciała. Zaczęła od dotykania i badania palców, dłoni, sprawdziła stan opuszków palców. Kolejnym etapem było zbadanie białek oczu, by następnie rzucić okiem na węzły chłonne. Wreszcie uniosła wargę, badając dziąsła ofiary.

-Ciekawe. Stan zwłok, najpewniej te dwa dni. Białka oczu, węzły chłonne w normie. Na wardze lekkie zażółcenie. Do zbadania.


Następnym etapem było wyjęcie kołków, sprawdzenie ich długości. Tak samo zrobiła z ranami, kładąc palec obok ran, starając się określić ich szerokość.

- Szerokość ran..- przerwała na chwilę wywód.- Jedna trzecia długości palca, czyli około trzech centymetrów. Kołek zaś wbito na długość całego palca. Z siedem, może osiem centymetrów. Ułożenie ran w trójkąt.

Wyjąwszy wszystkie kołki, dzięki czemu nic jej nie przeszkadza, wzięła nóż i rozcięła ubranie denatki. Zaczęła ściągać je z niej. –Niech ktoś pomoże, bo niewygodnie tak samemu. – To powiedziawszy, kontynuowała rozbieranie. Kiedy zwłoki były już całkiem nagie wróciła do dalszej zabawy z nimi. Sprawdziła samo ciało, starannie je oglądając, zajrzała także w usta.

- Na udach widoczne siniaki, usta.. język zażółcony. Podejrzenie problemów z wątrobą. Możliwość żółtaczki. Rzućcie wykrycie trucizny.


Otrzymawszy informacje odnoście trucizny skinęła lekko w podziękowaniu. Wzięła nóż i zrobiła lekkie nacięcie. Cięła wzdłuż, przez brzuch, delikatnie, aby przeciąć tylko otrzewną, tak by zawartość żołądka nie prysnęła na nikogo z zebranych. Następnie zmieniła cięcie, tym razem wszerz, dzięki temu samo cięcie zaczęło przypominać literę „T”. Wskazała na Quagara.

-Przyda się pomoc w otwarciu jej.
Złapała swój płat skóry, drugi dając Quagarowi i przesunęła płat do siebie. Kiedy zauważyła opary wydostające się ze środka zwłok rzuciła:

- Wyjść ale już, wrócimy za chwile. Potrzebujemy czasu aż opary gnilne rozproszą się.


To mówiąc ruszyła za wszystkimi ku schodom, weszła na nie jako ostatnia i wchodząc na nie pomodliła się o odrobinę świeżego powietrza do swej pani. Po dłuższej chwili wróciła do środka i kontynuowała badanie. Spojrzała na organy wewnętrzne, także zaczęła dotykać je, badając ich stan.

- Organy wewnętrzne są nadgniłe, ale to normalne po dwóch dniach od śmierci. Wątroba zaś pomarszczona. Co potwierdza teorie o problemach z nią. Ofiara najpewniej miała żółtaczkę.


Nie czekając aż jej słowa zostaną zapisane ruszyła do dalszego krojenia. Sporządziła pełne oględziny otrzewnej, następnie wzięła niewielką piłę i rozcięła wnętrze do końca. Sprawdziła stan serca, aorty, osierdzia.

- Reszta organów w normie, żadnych zmian. Niech ktoś naleje do słoików alkoholu.


Kontynuując badania zbadała okolicę szyi, z uwzględnieniem trójkąta na szyi. Włożyła w jeden z otworów szpilkę, wyjętą z zestawu, trzymanego w torbie. Otrzymawszy znak że słoiki są już napełnione zaczęła kroić i wyjmować organy. Podawała po kolei: wątrobę, serce, nerki.

- Zakonserwujcie je w alkoholu. Na szyi jest oczywiście nasz trójkąt, idealnie wpasowuje się w ten na szmatce, ale jest też i niewielkie wgłębienie. Możliwe że po pałce. Obecnie to już spory krwiak. Nakłucia na szyi i wardze, koło żółknięcia, mają szerokości dobrze utrzymanego paznokcia, góra może z trzy dziesiąte centymetra. Głębokość, nie więcej niż jedna trzecia palca.

Odeszła od ciała, przemyła szpilkę w wodzie i natarła alkoholem. Następnie schowała ją do podręcznego zestawu.

- Przyczyna zgonu-
odwracając się do wszystkich.- Kołki nie uszkodziły narządów, ale spowodowały znaczny upływ krwi, co spowodowało osłabienie. A w konsekwencji śmierć. Słowa gosposi odnośnie bólu w klatce piersiowej świadczą o tym że ofiara żyła przed wbijaniem kołków, potem zaś miały być ciemności. A więc między wbiciem kołków a śmiercią była niewielka różnica czasowa. Upływ krwi był więc znaczny w krótkim czasie.

Oddała nóż prawowitemu właścicielowi, pomasowała skroń i odwinięte części ciała ofiary wrzuciła do środka, aby zmniejszyć widoczną dziurę.

- A co do ukłuć na szyi. Możliwe że chodzi o truciznę, którą wykrył Qugar. Wprowadził ją poprzez te ukłucia. Prawdopodobnie środek paraliżujący. Ofiara nie mogła nic robić tylko obserwować i słuchać. Po czym zabił używając kołków. Moim zdaniem specjalnie użył takiego samego wzoru co ten na znalezionej tkaninie.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 26-03-2010 o 10:50.
RyldArgith jest offline  
Stary 25-03-2010, 23:14   #22
 
technomancer's Avatar
 
Reputacja: 1 technomancer nie jest za bardzo znany
Mag krzątał się wokół blatu w miarę możliwości pomagając mrocznej elfce, która jak się Qugar spodziewał znakomicie radziła sobie z nożem. Poproszony o robienie notatek wyciągnął czysty pergamin z poręcznej torby i położył go na skrawku równego blatu. Po pstryknięciu palcami niewielki rysik zaczął wesoło podskakiwać zostawiając równe, starannie nakreślone literki o ozdobnie zakręconych końcach.

Trucizny - nie był w nich najlepszy, ale potrafił je wykryć w swoim podwieczorku, w zmarłym też powinno zadziałać...
- Są ślady jakiejś trucizny, będzie można spróbować ją zidentyfikować mając do dyspozycji chociaż podstawowe odczynniki, mam znajomego cyrulika, który mógłby do wieczora sprawdzić dla nas próbkę -
W ciszy i skupieniu mijały minuty.
Na chwilę zamknął oczy myśląc o tym co ta istota potrafiłaby zrobić z żywym stworzeniem, jaki ból przez jak długi czas potrafiłaby zadawać tymi płynnymi, pewnymi w gracji ruchami. Z chwili zadumy wyciągnęła go... Wyciągnięta wątroba. Nastąpił krótki moment dekoncentracji, w który z dokładnością przecinaka wszystkimi zmysłami wyostrzonymi wonią alkoholu i otwartych zwłok uderzył strunę, która jest w każdym człowieku, choćby nie wiadomo jak odpornym i obytym z przeróżnymi okropieństwami. Mag szybko wcisnął trzymaną wątrobę w ręce krasnoluda i wybiegł z pomieszczenia by ulżyć swojemu żołądkowi.

- Kurwa - mag ociekał wściekłością gdy już był sam na zewnątrz, na świeżym powietrzu
- Szlag by to... - pewnie krasnolud znajdzie powody do wesołości, szlag go. Otarł twarz i wrócił do piwnicy.
 
technomancer jest offline  
Stary 26-03-2010, 00:07   #23
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Żmija słuchał odpowiedzi ciała z lekkim tylko zainteresowaniem. Ogólnie mało obchodziła go ta sprawa, ale co począć? Trzeba zgrywać pozory dobrego strażnika. Odnotował w pamięci słowa które były dla niego kluczowe: Kuzyn, list, Artgar i błysk. Cóż mogą się potem przydać. Przez całą rozmowę milczał zachichotał tylko raz, gdy usłyszał o bólu w klatce piersiowej. Jemu wydawało się to komiczne, a nie lubił ukrywać swego dobrego nastroju. Spojrzeniem maga się nie przejął: " Zapewne patrzy z kim przyjdzie mu współpracować. A co mu będę bronił patrzeć na mnie." - pomyślał zamaskowany. Gdy kapłanka zadała ostatnie pytanie, przeciągnął się i ziewnął głośno:
- To co, już koniec tych sztuczek? Za dużo to ona nam nie powiedziała. No ale tak to jest jak się pyta zimnych zwłok z kołkami w piersi. Ponownie zachichotał i spojrzał na resztę nowo zwerbowanych strażników.
- A wy co o tym sądzicie? Czy to nie przekomiczna sytuacja?
Kątem oka uchwycił wzrok krasnoluda." A ten co się gapi? Głodny jest czy jak? Mam nadzieje ,że mnie nie zacznie podgryzać!?
- Masz mości krasnoludzie jakieś pytania do mej osoby? Czy tylko w rozmyślaniach twój wzrok spoczął na mnie? - mówił to jak zwykle wesołym tonem, który jednak mógł budzić w potencjalnym słuchaczu pewien niepokój.

-KUZYN! Tak musimy z nim pogadać. Skoro tylko z nim wymieniał korespondencję mógł wspominać o problemach o tym czy ktoś mu groził i tym podobne. Odwiedźmy go po przepytaniu tamtego świadka, jeśli nie macie nic przeciwko. -Hordyanki starał się wyrażać ładnie i kulturalnie. Spojrzał teraz na Żmije i mu odpowiedział patrząc na usta jego maski. –Nie mam żadnych pytań mężu, mam prośbę, nie komentuj moich działań, nie komentuj mnie i tego kim jestem bo mnie kurde nie znasz, nie myśl ,że masz nade mną jakąś przewagę bo ukrywasz swoją szpetną mordę za maską i nikt nie będzie się z Ciebie nabijał, otóż ja będę! Jesteś kolejnym bucem, który uważa ,że sam zniszczy wszystkie osoby dookoła pstryknięciem palca. W takim razie nie zdziw się jak, ktoś w nocy wyrwie Ci tą maskę razem ze skórą.

- Jak sobie życzysz mości Krasnalu. Ale nie mogę obiecać że twa prośbę zawsze spełniać będę.- widać było jak jego usta ruszają się pod maską. Wyglądało jak gdyby mówił to całkiem naturalnie, ale kto go tam wie?
" Chyba nie wydałem mu się smaczny. Uff to dobrze." - pomyślał żmija, ale wolał nie dzielić się tym z resztą osób przebywających w sali.
- I nie unoś się tak mości wojowniku. Nie chcemy tu chyba niepotrzebnego rozlewu krwi. Wszak mamy współpracować, lepiej nie nawiązujmy złych stosunków. Nie uważasz, że lepiej współpracować w zawodzie takim jak ten? - W tych słowach nie było już sugestii ukrytego noża. Te słowa były nożem. Gdyby zmaterializować je zapewne mogły by bez problemu kroić mięso na kawałki. Żmija utkwił swe spojrzenie w krasnoludzie. Wiedział już ,że znalazł osobę za którą nie będzie przepadać. Po upływie kilku sekund pstryknął cicho palcami i uśmiechnął się pod maską. "Ciekawe czy krasnal da się sprowokować."

Żmija zasyczał cicho przez maskę. Był to ewidentnie udawany syk którego jedynym celem miało być wyprowadzenie krasnoluda z równowagi. Po chwili jednak stwierdził ,że należy chodź trochę zając się sprawą morderstwa.
- A może by tak przeszukać pokój gosposi. Skoro błysk widziała gdy wypełniała swój dzienniczek zapewne przebywała w swej kwaterze. Co o tym sądzicie?- Żmija czekał na reakcję swych towarzyszy broni, pogwizdując wesoło.

Gdy mroczna rozpoczęła sekcję zwłok z szybkością błyskawicy wręczył jej nóż. Pogwizdując wesoło, patrzył jak ta rozcina ciało i wyciąga po kolei wnętrzności. Widząc wybiegającego z pomieszczenia maga zaczął głośno się śmiać.
- Chyba czyjś obiad postanowił wyjść na spacer – Śmiał się przez dłuższą chwile, poczym zajrzał przez ramię elfki do „środka” gosposi.
Żmija odebrał swój nóż od elfki gdy ta skończyła już pracę i wytarł go w jedwabną chusteczkę którą zawczasu wydobył z kieszeni. Spojrzał na pocięte zwłoki i zagwizdał z podziwem.
- Noo, nieźle ją szanowna kapłanka pocięła, pozazdrościć talentu.- zaśmiał się ironicznie wypowiadając to zdanie.
- A więc zabieramy się do przeszukiwania reszty domu? Czy wolicie jeszcze trochę popatrzeć na to truchło? - kontynuował swa wypowiedź żmija tłumiąc głośne ziewnięcie.

W co on się wkopał? I co to za banda? Mag który rzyga na widok truchła, drażliwy krasnal, człek który chyba uważa się tu za szefa, i śmiertelnie poważna drowka. Lepiej trafić chyba nie mógł. Pogwizdując pod nosem obszedł jeszcze parę razy piwnicę. Nie zauważył niczego ciekawego a więc począł wyjmować butelki, blokujące drogą do przycisku otwierającego tajne przejście. Robił to bezceremonialnie rozbijając niektóre na ziemi, sprawiając iż wino płynęło po posadzce. Gdy jego oczom ukazał się już przycisk, w jego ręce niby magicznym sposobem pojawił się nóż.
- No, to czas chyba zbadać jak często używano tego jakże gustownego schowku. Kto wie, może szanowny Lord miał całą kolekcję martwych gosposi. Jego wesoły głos odbijał się po ścianach pomieszczenia gdy Żmija podważał przycisk. „ No to czas zobaczyć jak to działa. Ciekawe czy ktoś się postarał, czy może to kolejna fuszerka?” Nie przerywając wygwizdywania wesołej melodyjki pod nosem Żmija podważył przycisk. Ciekaw był co ukaże się jego oczom. Potłuczone szkło chrzęściło mu pod nogami gdy stąpał po nim swymi ciężkimi butami.
 
Ajas jest offline  
Stary 26-03-2010, 14:45   #24
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
,,O! Sekcja zwłok. W końcu coś odprężającego. Musze się postarać nie polemizować z tym durnym wężem. Tak, skupmy się na zwłokach. Ładnie przegnił, bardzo ładnie.

Zapatrzył się w zwłoki tak bardzo, że gdy czarodziej rzucił mu wątrobę wybiegając z pwinicy, krasnolud ledwo ją złapał, organ wypadał mu z jednej ręki do drugiej przez kilkanaście sekund aż Rozpruwacz nad nim nie zapanował. Cała sytuacja wyglądała raczej komicznie biorąc pod uwagę to jak krasnolud kiwał się we wszystkie strony przy kazdej próbie zapanowania nad organem. W końcu gdy już trzymał go w lewej ręce otarł pot z czoła i wydając z siebie lekkie -Uff, ledwo, ledwo.Rozejrzał się nagle po towarzyszach z szeroko otwartymi oczyma i spoglądając na Pana Maskę, wysyczał:
-Zostaw to bez komentarza, serdecznie proszę.

Gdy mag wrócił do piwnicy, krasnolud nie bardzo wiedział co powiedzieć, w sumie nie był zły, od ponad dwóch miesięcy nie trzymał wnętrzności w rękach, więc to go trochę ożywiło. Więc uśmiechnął sie do maga i powiedział:
-Dzięki, to było bardzo rozgrzewajace. Robhun wrzucił wątrobę do słoika z alkoholem i popatrzył na swoje mało czyste dłonie, z początku pomyślał, że fajnie byłoby wytrzeć je o Zmiie, ale zaraz zacząłby się czepiać, otarł więc wszystko o tunikę.

Widząc jak Zmiia odrzuca butelki począł się zastanawiać co może się im ukazać za chwilę. Na wszelki wypadek chwycił swój krótki miecz.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 29-03-2010, 20:03   #25
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Maroco przyglądał się działaniom elfki i innych, postanowił tym razem poprzyglądać się i sprawdzić zachowania innych. Najbardziej interesowało go podejście elfki, która wyraźnie miała coś do wszystkich innych.
Wysłuchał propozycji działania i deklaracji innych członków drużyny sam uznał, że pora zająć się tym w czym czuł się lepiej.
- Sierżancie, czy ktoś przepytywał okolicznych mieszkańców? Ze słów gosposi wynika, że lord był samotnikiem więc raczej nie ma sensu sprawdzać okolicznych knajp. Ale chciałbym porozmawiać z sąsiadami, a potem sprawdzić tę skrytowieżę i spróbować się czegoś dowiedzieć o rytuałach. Może się rozdzielimy i spotkamy o konkretnej godzinie u świadka, lub u kuzyna lorda? - zaproponował.
 
deMaus jest offline  
Stary 01-04-2010, 23:43   #26
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Sierżant ziewnął przerażająco po czym powiedział:

-Owszem przesłuchaliśmy sąsiadów ale nie mieli nic ważnego do powiedzenia. Mówili to samo co gosposia, że ofiara była samotnikiem i temu podobne.

W tym samym czasie Żmija majstrował przy mechanizmie który, jak mu się wydawało otwierał drzwi Ostrze tańczyło przy klapie mechanizmu, klapka odskoczyła szybko z głośnym brzdęknięciem. Kółka zębate nie były bardzo zużyte, właściwie to były nowe, pomiędzy nimi było zablokowane potłuczone szkło. Żmija rozpoczął dokładną obserwacje mechanizmu, zamykał i otwierał drzwi do pomieszczenia w którym była gosposia. Nie zauważył jednak nic dziwnego.

Wszyscy opuścili piwnicę zostawiając na dole gosposię. Stali w salonie rozglądając się za śladami gdy nagle trzasnęła pobliska szyba, mag zauważył lecącą butelkę z pomarańczową cieczą, poznał ją w jednej chwili.

-To ogień alchemiczny! Uciekajcie!!

Czas jakby spowolnił, buteleczka leciała, uderzyła w dywan który momentalnie zajął się ogniem, wszyscy strażnicy rzucili się w kierunku drzwi, w tym czasie za nimi płonąca pożoga trawiła dywany, ściany oraz część drewnianej podłogi. Jak się okazało lord miał bardzo dużo wszelakich łatwo palnych rzeczy. Podsycały one ogień który trzaskał sobie w najlepsze.

Sierżant pierwszy dopadł do drzwi, pchnął drzwi ale te nie chciały ustąpić. Wszyscy pomyśleli że to już koniec tylko że wtedy do drzwi dobiegł krasnolud. Gdy zorientował się że drzwi są zamknięte wykrzyczał:

-Odsuńcie się!!

Wziął krótki rozbieg po czym natarł na drzwi ramieniem, ogień nieubłaganie zbliżał się do młodych strażników oraz do sierżanta, krasnolud uderzył w drzwi, zabrzęczały zawiasy i drzwi wyleciały na zewnątrz, wszyscy wybiegli i zatrzymali się po drugiej stronie ulicy.

W tym czasie coś w rodzaju ochotniczej straży pożarnej oraz kilku magów zdarzyło rozpocząć gaszenie pożaru oraz pilnowali aby ten się nie rozszerzył.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 04-04-2010, 13:47   #27
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Opierając się jakiś czas na stole słuchała Maroco oraz sierżanta. Na krasnoluda oraz żmije nie zwracała większej uwagi. Oczywiście do czasu aż ten drugi nie zaczął grzebać przy mechanizmie otwierającym. Wtedy to zwróciła wzrok w jego stronę i obserwowała, słuchając cały czas towarzyszy i sierżanta. Kiedy skończyli mówić, a Żmija odszedł od swojej nowej zabawki ruszyła z resztą zespołu na górę, pozostawiając ciało na stole.

Rozdzielić się?- pomyślała na słowa Riviery.- Też jakiś pomysł, byle nie z tym zamaskowanym. Za bardzo przypomina mi moich pobratymców.. Dobrze że tylko czasami. Krasnolud? Marna szansa by się czegoś dowiedzieć z nim. Qugar? Tu już większe szanse, tylko nie wiem za wiele o nim. Oczy z tyłu głowy. Maroco nie biorę pod uwagę, a może?

Delikatnie uśmiechnęła się wchodząc na górę. –Rozdzielić się, mówisz?- do Maroco.- Koncepcja możliwa do zaakceptowania. Jak sądzę bierzesz się za sąsiadów?- usłyszawszy słowa sierżanta o sąsiadach dodała jednak- Zatem ta skrytowieża. Gdzie się znajduję?

Będąc na górze oparła się o ścianę, rozmasowawszy kark. Przyglądała się pracy pozostałych, sama zaś przetrawiała zdobyte do tej chwili informację. Kiedy tak myślała usłyszała dźwięk tłuczonej szyby i spojrzała po pokoju idealnie w chwili gdy butelka uderzyła o podłogę, sprawiając że ta się zajęła ogniem.

-To ogień alchemiczny! Uciekajcie!!

Dwa razy powtarzać nie trzeba było, ruszyła szybko ku drzwiom, które, jak się okazało, nie chciały ustąpić.

Zatem zaryglowane z drugiej strony. Rozejrzała się szukając innych wyjść, jednocześnie patrząc na zbliżający się do nich ogień, który był bardzo blisko nich. Na szczęście krasnolud pokazał że czuje się najlepiej w roli tarana i utorował im przejście, wybijając drzwi. Wybiegła na zewnątrz zaraz za sierżantem i magiem, zatrzymała się i spojrzała na palący się budynek. Zauważyła kilka osób, które potem zasiliło kolejne kilkanaście, które to zajęły się gaszeniem pożaru.

- Wygląda na to że ktoś nie lubi ciekawskich oczu- wyrzuciła z siebie.- Wątpię by był w pobliżu, pewnie już ten shuu się ulotnił. Tu nie znajdziemy śladów, chyba że w okolicy tego rozbitego okna. Ale to i tak musimy poczekać aż skończą gasić pożar.- To mówiąc zarzuciła szybko kaptur, częściowo by zakryć twarz, a częściowo z powodu ognia.- Rzucajcie pomysłami. Ja myślę, że jeśli już to sprawdzić czy ktoś nie widział tego shuu. Potem zaś udajmy się do tej skrytowieży.
 
RyldArgith jest offline  
Stary 13-04-2010, 17:51   #28
 
technomancer's Avatar
 
Reputacja: 1 technomancer nie jest za bardzo znany
Qugar nie wpadł w panikę. Panika jest złym doradcą w takich chwilach. Czasu było mało, lecz wystarczyło by ujść z życiem z ognistego potrzasku. Ktoś chce nas zabić... Dobrze, to przynajmniej jakiś konkret. Działać szybko i zdecydowanie. Sprawnie.
Mag sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął garsć niewielkich, wielobarwnych, szklanych kulek, które zdecydowanym ruchem cisnął nad siebie.
- Ryledanth'h! Kh'hazid! - nieprzyjemnie rezonująca w dziąsłach, szklana częstotliwość wywołała mimowolne dreszcze, lecz szybko mineła a kulki opadając zaczęły wirować wokół głowy maga. Wszystkie kolejno pękły ze chrzęstem niczym niewielkie jajka rodząc oślizgłe, ludzkie oczy, jakby wyrwane z oczodołów. Lekko poruszały ogonami z wiązek nerwów lewitując przed twarzą Qugara, w skupieniu i oczekiwaniu wpatrywały się w oblicze maga.
- Ruszycie przedemną, w stożku o promieniu dziewiędziesięciu stopni, szukajcie zamaskowanej istoty uciekającej z kierunku naszej aktualnej pozycji, przeszukajcie dachy i kanały -
Unoszące się gałki oczne bezgłośnie ruszyły w stronę uliczki, którą najprawdopodobniej zbiegł podpalacz.
- Krasnoludzie wielbiący wnętrzności, twoja pomoc może okazać się bardzo użyteczna jeśli uda mi się dopaść tego skurwiela - mag wymownie spojrzał na tasak krasnoluda i ruszył w pościg.
 
technomancer jest offline  
Stary 13-04-2010, 20:21   #29
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Ogień, to coś co Maroco rozumiał, co prawda gdyby zobaczył nadlatujący flakonik wcześniej mógłby powstrzymać go Dłonią Maga, ale na to za późno, do tego ucieczka była dość trudna, bo jak się okazało drzwi zostały zaryglowane, krasnolud w końcu mógł się wykazać i rozpoczął metodyczne wybijanie drzwi. Maroco stwierdził, ze zbliżający się ognień, będzie szybszy niż krasnolud, dlatego odwrócił się i krzyknął do reszty.
- Zróbcie miejsce - Stanął twarzą do ognia i wyciągając przed siebie ręce, wypowiedział formułę Stożku zimna. W tej samej chwili kiedy z jego dłoni wyleciały podmuchy lodowatego powietrza wraz ze śniegiem i kawałkami lodu, gasząc, a przynajmniej spowalniając płomienie, krasnoludowi udało się wywalić drzwi i wszyscy mogli się ewakuować. Maroco tez nie czekał, wiedział, że jeden stożek może nie wystarczyć, a powstająca para podczas topnienia śniegu tylko podsyci płomienie. Na zewnątrz zastanawiał się czy oni byli celem, o czym świadczyła by blokada drzwi, czy też celem było zatarcie śladów. Mag rzucił jakieś dziwne nieznane mu zaklęcie, i ruszył za lewitującymi oczami, które wesłał przed sobą. Z tego co mówił to oczy miały szukać zamaskowanego podejrzanego. Co było by skrajną głupotą, gdyby uciekał w masce, ale cóż metoda dobra jak każda inna. Kiedy się oddalał sam Maroco spojrzał na krasnoluda i nowego i powiedział.
- Lepiej idźcie za nim, bo może zrobić sobie krzywdę. - po tym odwrócił się w stronę Drowki - Proponuję wycieczkę do skrytowieży. Jeśli ci mordercy są tak zdeterminowani, aby zatrzymać śledztwo i zatrzeć ślady, to musimy dowiedzieć się jak najszybciej z kim walczymy. - Czekał na reakcję innych, a przynajmniej na brak zaprzeczenia. Następnie zapytał sierżanta o drogę i ruszył w drogę.
 
deMaus jest offline  
Stary 14-04-2010, 14:58   #30
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Krasnolud zaczynał się naprawdę nudzić. Wszystko to... tak dużo informacji, mądrych informacji i jeszcze ta drowka wspominała o skrytowieży.

A co to kurde jest? Wszyscy oni są strasznie intiligentni, czy jakoś tak. Zaprawdę lepiej żeby nie odnieśli wrażenia, że nic nie robię, to byłoby złe dla mojej okropnej wypłaty.
Hordyanki bardzo mocno się zamyślił, skończył dopiero jak zaczęła boleć go głowa, czyli całkiem szybko. Gdy jakaś dziwna buteleczka wpadła do chacjenty w, której się mieścili Rozpruwacz myślał, że to jakiś mocniejszy trunek wyrzucony przez pijaczka w alkoholowym porywie szału. Szybko domyślił się, że to nie to. Ogień był bardzo szybki, dywan szybko zakończył swój nieżywot, krasnolud nie miał zamiaru konczyć tak jak on. Zauważył, że bardzo odważny sierżant od razu dobiegł do drzwi wyjściowych, ale, ale, okazały się zamknięte.

Westchnął ciężko i wykrzyknął
-Odsuńcie się!
Odszedł jeszcze kroczek, blisko ognia, i zaczął biec na drzwi, uderzył w drzwi, nie miały z nim szans. Gdy leżał na drzwiach już na ulicy zobaczył stopy jego dzielnych towarzyszy wybiegających na zewnątrz. Podniósł się i otrzepał a następnie podszedł do swoich współpracowników.
-Hah, śmiesznie nie? Pierwszy dzień i już jesteśmy szanowanymi obywatelami miasta.

Spojrzał na strażaków i magów gaszących pożar, było to fascynujące zjawisko. Usłyszał jak ktoś coś mówi ale uwagę zwrócił tylko na maga, który przywoływał oczy. Oczy. Wyglądały pięknie, miały nawet ogonki z wiązek nerwów. Przepiękne. Jak się okazało oczy były zwiadowcami, ciekawe. Mag wydał im polecenia a potem zwrócił się bezpośrednio do krasnoluda.

- Krasnoludzie wielbiący wnętrzności, twoja pomoc może okazać się bardzo użyteczna jeśli uda mi się dopaść tego skurwiela

Hordyanki zaczynał lubić tego człeka, jakoś go nie wyśmiał za jego upodobania, które dla niektórych mogły wydawać się dziwne. Nie zrozumiał jednak dlaczego przyglądał się jego krótkiemu mieczowi rozpruwania nazywanego przez Robhuna pieszczotliwie nazywanego ,,Flaczkiem". Ale zrozumiał, za to, że powinien biec za magiem. Wyjął jeszcze zielony tasak, bo pomyślał, że jak dopadną tego kogo gonią to może się przydać.
Ha! O tym, że Flaczek może się przydać mag nie wspomniał, głupiec, nawet tak nie pomyślał. Ajaj, ci ludzie.

Krasnolud pognał więc za magiem przebierając tłusto-umięśnionymi, małymi nóżkami jak najszybciej mógł oraz oczywiście wymachując tasakiem na prawo i lewo by nikt nie wszedł mu w drogę, a jak wejdzie, no to cóż, ma problem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172