Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 23:42   #117
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Skrzało pod wpływem narkotyku zataczało się nie mogąc skoordynować ruchów. Każdy bodziec docierał do ognika wyostrzony. Huk z jakim piorunowa kulka uderzyła w drzewo przypominał odgłos lawiny, zaś sam wybuch ogłuszył go na kilka sekund. Wyostrzone śmigające mu przed oczami obrazy przypominały karykaturę rzeczywistości.

Przyzwyczajony do proszku zdołał w końcu ogarnąć wzrokiem pole bitwy. Ludzie tego szczęścia nie mieli. Stali bezradnie wystawiając się na cel przyzwanej bestii. Skrzadło odwróciło wzrok, nie chciało ochoty patrzeć. Sam trzask łamanych kości przywodził na myśl wystarczająco odpowiednie obrazy. Nagle bitwa ucichła. Niezupełnie, gdyż wciąż wokół słychać było Salartus, lecz zamilkły świsty rzucanych przez wrogów kamieni. Zdawało się, że na dobre.

Argo znalazło się w pobliżu Grugona. Spojrzał na niego, gdy diablę jęknęło powracając do swego pokiereszowanego ciała. Dopiero teraz, gdy kurz opadł ognik mógł z trwogą obserwować pięć broczących krwią dziur w brzuchu kompana.

Ognik był zmęczony tak walką, jak i efektem ubocznym zażytego proszku. Nie padł jeszcze na ziemię chyba tylko dlatego, że rozpuszczona w powietrzu dawka tylko w części posypała się na nich. Postanowił więc, póki przytomność się go trzymała, pomóc Flyxowi.
- Nie ruszaj się - powiedziało z wysiłkiem skrzadło - spróbuję opatrzyć te rany.

Szybko zerwał kilka szerokich i podłużnych liści z rosnących pośród trawy kwiatów. Podał je diablęciu każąc przytrzymać na ranach. Grugonowi trudno było się opierać. Z pewnością sam zdołałby się zregenerować, lecz w tej chwili ból w podbrzuszu skutecznie uniemożliwiał mu wstawanie i protesty. Wyginał jedynie głowę, by mieć jak najlepszy widok na swą miłość.

- Zostaw mnie, nic mi nie będzie -wymamrotał Flyx - chuch, tylko zimno się strasznie zrobiło.

- Znowu Ci zimno - zaśmiał się Argo - na zgromadzeniu też narzekałeś, ale jednak stanąłeś przed braćmi i zadeklarowałeś swój udział w wyprawie.

- O czym ty bredzisz? O jakim zgromadzeniu?

- Przed wyprawą - odpowiedziało pewnie skrzadło- staliśmy pośród śniegu, na przenikliwym mrozie i słuchaliśmy słów opiekunek, które zapytały, kto weźmie udział w wyprawie. A potem ty...

- Na ludzkie szczenię mózg Ci obili? Nie było mnie tam.

- A potem ty - dokończył ognik - wyłoniłeś się nagle pośrodku i pierwszy dałeś przykład.

-Wyłoniłem, czy ja wyglądam jak jakiś twój daleki rozsypany krewny? Zostaw mnie i przesuń się, nie widzę wyraźnie!

Skrzadło ani myślało przestawać, gdy Grugon pieklił się, ono przygotowywało już lekarstwo. Jedyne co mógł zrobić Argo, to przygotować porcję musującego proszku. Specyfik ten silnie naładowany i w dużej dawce mógł powstrzymać krwawienie odkażając rany. Skrzadło więc zaczęło wirować coraz szybciej i szybciej krzesząc dookoła mnóstwo iskier. Stawało się przy tym coraz bardziej senne. W ciele skrzadła wciąż znajdował się proszek Aerdanida, a szybkie wirowanie tylko mieszało ten pyłek z komórkami ognika.

Naładowany proszek ostatecznie spoczął na liściu i Argo był gotów był do zaaplikowania lekarstwa. Grugon wykręcał tylko jak mógł głowę wstronę ukochanej, zupełnie już nie interesując się skrzadłem bardziej niż zeszłorocznym śniegiem.
- Nie ruszaj się - ostrzegł Argo, gdy jego słowom zawtórował jęk diablęcia. Maleńki pyłek przez nieuwagę odpadł od reszty i opadł na oko Flyxa.

-To pieczę! Zostaw mnie, nic mi nie będzie! - zakrzyknął diabeł i na moment oderwał wzrok od Spei, próbował wstać, cofnąć się i przetrzeć załzawione oko w tej właśnie kolejności. Niestety rany nie pozwalały mu poruszyć więcej jak rękoma.

-Mówiłem, żebyś się nie ruszał. - Argo odparł z wyrzutem i odrzucił liściasty opatrunek delikatnie posypując rany proszkiem. Flyx napiął się, lecz nie jęknął. Najwyraźniej spodziewał się większego bólu niż lekkie szczypanie. Ognikowy proszek odkaził rany wspomagając naturalne właściwości lecznicze Grugonów.

Argo słabo słyszał resztę przekleństw i narzekań Grugona. Robił się coraz bardziej senny. Liść z resztą proszku odłożył delikatnie na trawę, sam zaś kołysząc się sennie na boki rozglądał się komu jeszcze potrzebna jest pomoc.

*
Argo opatruje Flyxa wytwarzając musujący proszek (umiejętność).
Po przyjęciu na klatę pocisków ma drobne problemy ze wspomnieniami, stąd myli szczegóły na temat spotkania w grocie.
Następnie rozgląda się, kto jeszcze potrzebuje pomocy.
 
Glyph jest offline