Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 18:30   #36
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Krogulec. Kompletnie nic mu to nie mówiło, ale postanowił bardzo uważnie mu się przyjrzeć. Każdy szczegół mógł okazać się istotny dla Tupika. Mężczyzna zachowywał się nonszalancko, swobodnie – jakby kompletnie nie zakładając, że kieslevici mogą rzucić się na niego. Levanowi to bardzo się nie spodobało. Patrząc na prężące się muskuły, potężną szyję i tors godny Grzecznego, Levan przypuszczał, że być może wcale nie musi się bać.

Krogulec. Może ktoś z chłopaków słyszał o nim. Imię Eryk – to bardzo ważne. Wypowiadał się jak ktoś z wyższych sfer. Levan znał kilka osób szlachetnie urodzonych i rozpoznał, że Krogulec na pewno nie urodził się w slumsach. To on tu rządził, bez wątpienia. Płacę z góry dwie dychy na tydzień a od roboty ekstra – te słowa wypełniały wyobraźnie Levana, to było znacznie więcej niż był w stanie zarobić u Grabarza. Zauważył, że Wasilij rzucił chciwe spojrzenie. Dwadzieścia złotych koron. Rozglądając się po pomieszczeniu Levan doszedł do wniosku, że bez wątpienia było go na to stać.

Mógł się tylko domyślać co to za robota i spytałby tępo Krogulca o to gdyby nie hałas, który przybierał na sile i wreszcie zmaterializował się w postaci pobitego Magnusa i trzech zakapiorów – członków ochrony Divy zresztą. No, chyba że to wasz człowiek? – to pytanie w ciągu pół minuty ciszy wróciło do Levana kilkanaście razy. Jeszcze kilka minut temu mogli zrobić wszystko: wkręcić się, zdobywać informacje, poznawać układy, czerpać korzyści. Ale ta leżąca tu w swojej krwi gnida nie potrafi się zachować i trzymać języka za zębami. Zachował się jak najgłupszy krasnolud, który wchodzi do zajadu pełnego elfów i zaczyna opowiadać wice o długouchych. Dzięki Magnusowi tera wystarczy, że ktoś skojarzy ich imiona i mają przesrane. Tak naprawdę, to nie istotne było co zrobią z tym padalcem. Branie go w obronę mogło tylko przyspieszyć ewentualną konfrontację. A tę lepiej przeprowadzić na własnych warunkach. Levan zbyt lubił swoje oczy i język. Lubił więc nie strzępił go bez powodu.

- Tak znamy go, to Magnus – Levan zauważył, że mina Krogulca tężeje i wyczuł nerwowe poruszenie za swoimi plecami. Miał nadzieję, że Wasilij walnie go w twarz, jeśli się zagalopuje. Taka kłótnia między nimi mogła być cennym odwróceniem uwagi, ale na to jeszcze będzie czas. Przyszło mu na myśl, że stojący w pomieszczeniu regał zastawiony prawdopodobnie cennymi ozdobami idealnie waliłby się na oprychów stojących w drzwiach. Warto zapamiętać.

Levan powiedział kiedy wydało mu się, że minęły trzy dzwony. W rzeczywistości serce uderzyło może cztery razy.
Nie znamy iekārta... mmm układów... więc wynajęliśmy go vakar i to on nas tu przyprowadził. Nie mylił się, jest tu darbs, no ta… robota. Widać jednak, że nie wiedział wszystkiego –ponury uśmiech Levana uzupełniło posępne kiwanie głową. Levan bał się cholernie, ze strachu wrzucał kieslevskie słowa. Może ten strach okaże się przydatny, może uwierzą że jesteśmy obcokrajowcami – Levan sądził warto im w tym pomóc.
- Co więc zrobił Ci mój rajfur, że chcesz go zabić? – mógł udawać idiotę. Jego nieustępliwy wzrok miał potwierdzać prawdziwość jego słów. Najgorsze w tym wszystkim było to, że kolesie z Divy najwyraźniej tworzyli całkiem srogą bandę. Krogulec spokojnie patrzył na obu kieslevitów. Co z tego, że wyciągnę rapier? Tych ciuli jest za dużo – myślał gorączkowo – oj doigrałeś się Magnus.

Ciekawe gdzie reszta chłopaków? Levanowi nagle zaświtała myśl - nie zaszkodzi zagrać tą kartą. Taki impas. Levan lubił grać w karty, choć rzadko dawał radę Tupikowi. Przyszło mu na myśl, że może ta ekipa jest ugadana z kapłanami. Niby niechcący odsłonił koszulę i podrapał się po owłosionej klatce piersiowej, tak by nowy naszyjnik błysnął przez moment. Najwyżej nikt nic nie zauważy.
 
Azazello jest offline