Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 20:10   #38
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- Próbowałem być tylko uprzejmy. Pozwolę sobie także rozwiać twoje obawy. Nie mam co do niej żadnych planów, Grzeczny. Po pierwsze inaczej bym się zabrał do tej rozmowy. Po drugie nie potrzeba mi słabostki w postaci kobiety. To mógłby wykorzystać jakiś mój przeciwnik. - uśmiechnął się ironicznie do dziewczyny.

Znają się się zaledwie kilka chwil, a już zwraca się o niej na ty. I zachowuje się, jakby jej tu nie było. Wprawdzie Lizzie niespecjalnie się tym przejmowała, sama miała zaledwie ponad 17 lat, ale miała swój charakter, i chcąc być wredna, mogła mu zwrócić uwagę. Tym razem nie była.

Max odszedł od nich, szukając jakiegoś niziołka. Wtem, coś małego zstąpiło w boczną uliczkę, co nie umknęło uwadze dziewczyny. Wyostrzając wzrok, dostrzegła tego, kogo poszedł szukać Max. Z początku zdawało jej się, że to dziecko, ale szybko się rozmyśliła. Najzwyklejszy halling. Chociaż w tych stronach pewnie mógł wzbudzić jakąś sensację, w Imperium pełno jest i krasnoludów, i niziołków. Ciekawe, ile noc kryje jeszcze niespodzianek. Kapłan wciąż był z nimi. Strażnicy miejscy, kapłani, łowcy czarownic, wszyscy oni wywoływali u dziewczyny dreszcze. Dziewczyna odruchowo sprawdziła, czy medalion wisi na jej szyi, choć niewidoczny pod koszulą i szalem, czasem zdawało mu się niespodziewanie pojawić, jakby był zaczarowany. I dziwnym trafem wszyscy wtedy reagowali nad wyraz dziwnie. Dyskretnie poprawiła łańcuszek, niby odgarniając włosy.

- Dobry wieczór Pani, jestem Tupik. – ton jego głosu przypadł dziewczynie do gustu. Przyglądała się mu tak przez chwilę, kiedy ten się do niej sczerzył.

- Witaj. – zwróciła się do Tupika. – Możecie zwać mnie Lizzie. – odezwała się do szerszego grona. Tylko Grzeczny używał jej prawdziwego imienia, Lizzie było jej przezwiskiem, którym została ochrzczona w młodości. W międzyczasie lewą ręką wykonała prawie niezauważalny gest, który jednak nie umknął uwadze niziołkowi.

Wydał się jej podejrzany, chciała go sprawdzić. Jeśli nie jest tym, za kogo go uważa, nawet nie zauważył tego, gdyż dla ludzi postronnych nic do nie znaczy.

Ericę zawsze zastanawiało, z jaką łatwością ludzie potrafią się po sobie poznać. Było to dla niej niezrozumiałe, ale jak widać, fach jest tylko czymś więcej niż sposobem na zarabianie pieniędzy. Grzeczny wierzył, że Lizzie była zwykłą szlachcianką, która uciekła w świat, żądna przygód. Nie miał pojęcia, jak bardzo awanturnicze życie wiedzie, jednak teraz wydawał jej się bardziej bystry, nie tak jak wtedy. Może coś się zmienił? Chociaż z początku złośliwy, i Erica odpowiedziała mu tym samym, wcale nie oznaczało to, że muszą się pozjadać na dzień dobry.

- Chodźmy zatem przepłukać gdzieś gardła i pogwarzyć. Tupik, prowadź. I powiedz nam Eri co u ciebie słychać, czym teraz się zajmujesz. Chętnie usłyszymy Eri co tu porabiasz… – odpowiedział Grzeczny.

Erica nie miała zamiaru rozwodzić się przy tym co tu robi, a z pewnością na na środku ulicy. Za dużo tego było. Chociaż głównie żyła z hazardu, to jeszcze żaden pijany mężczyzna nigdy nie zdołał upilnować w pełni swojej sakiewki. Chociaż dziewczyna wolała przynajmniej udawać, że nie kradnie, kantując w kartach.

Lizzie miała więcej planów co do tego miasta, ale nie spodziewała się spotkać tutaj takiej kompanii. Od dawna marzy jej się wykonanie jakiegoś większego przekrętu, ale działanie w pojedynkę niesie ze sobą spore ograniczenia. W postaci działania w pojedynkę, oczywiście.

- Pozwól, że odpowiem ci w jakimś innym miejscu. Niezbyt uśmiecha mi się tak opowiadać w środku nocy na ulicy, pogawędzimy sobie druhu przy kufelku czegoś mocniejszego. - puściła do niego oczko. - Jeszcze jakieś licho nas złapie, jak przed chwilą dwójka tych pijaków, potrzebująca miłości. – odpowiedziała, uśmiechając się przy tym.

W trakcie drogi Erica zdawkowo przedstawiła, jak dotarła do miasta. Nie powiedziała oczywiście, że trafiła tutaj z powodu łowców czarownic, co się uwzięli od niej od Gór Środkowych, tylko, że jest tutaj w ramach "zwiedzania świata". Krótko mówiąc, prowadzi awanturniczy tryb życia. Mimo młodego wieku, jak miała powiedzieć coś naprawdę obszernie, choć niekoniecznie z sensem, lubiła to czynić nad kufelkiem piwa, czy wódki.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 25-03-2010 o 21:33.
Revan jest offline