Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 20:43   #39
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
„To znajoma, ale nic pewnego. Uważaj.” - przekazał gestem Grzeczny.
Tupik uwielbiał kombinacje ekipy, niezależnie od okoliczności czujność była wymagana zawsze, szczególnie że okoliczności były do dupy. Tupik zdziwił się nieco, lecz nie dał po sobie tego poznać, nabijana w trakcie drogi faja doskonale maskowała wszelkie nieprzewidziane gesty twarzy. Poza tym ostatnie ostrzeżenie wykonane znakami Grzecznego biło niczym dzwon w uszach Tupika. Grzeczny mało kogo się obawiał, często nie obawiał się mówić tego wprost, ale Modliszka najwyraźniej zasługiwała na swoją ksywkę, biorąc pod uwagę reakcję Grzecznego.
Miało to i swe dobre strony, tak naprawdę oprócz starej ekipy i Aniego nie miał specjalnie co liczyć na nikogo, młodzi byli fatalnie nieobeznani w relacjach miasta. Z Maxa wychodziła znajomość wielkiego miasta... " Tak Aldorf... "niemal" jak Middenhaim czy może na odwrót? Bez znaczenia, wielkie miasto, ogromna aglomeracja do której codziennie przybywa na tuzin nowych przestępców, gdzie ukryć można się dużo łatwiej i gdzie niemal nikt nikogo nie zna. Oprócz swoich... " Rosenberg był inny, tu właściwie każdy znał każdego - a przynajmniej powinien.

- Chodźmy zatem przepłukać gdzieś gardła i pogwarzyć. Tupik, prowadź. I powiedz nam Eri co u ciebie słychać, czym teraz się zajmujesz. Chętnie usłyszymy Eri co tu porabiasz… - Grzeczny powiedział to możliwie neutralnym.

"Pomimo całego napięcia pilnuje się jej..." Tupik wyraźnie odczuwał dystans...Grzecznego, ale i nie tylko. Idąc po uliczkach zrozumiał, że tak nie traktuje się potencjalnego wroga..., kogoś kogo nie chce się widzieć... Co by nie było to Grzeczny zaproponował "drinka" i zamierzał dowiedzieć się więcej o Erice, gdyby nie życzyłby sobie jej towarzystwa, zwyczajnie by ją spławił... lub chociaż próbował, bo Erika nie wyglądała na taką którą można spławić... Modliszka używała ksywki Lizzy choć Grzeczny mówił o niej Eri - w zdrobnieniu od Ericki zapewne... Tupikowi nie ulatywały niuanse, Grzeczny musiał coś do niej czuć skoro zwracał się do niej zdrabniając jej imię, na przekór temu jak sama się przedstawiała.
"Kto się czubi ten się lubi " - pomyślał uśmiechając się szeroko.

Lizzy ... użyła sekretnego znaku, Tupik nie tyle musiał co chciał jej odpowiedzieć, cieszył się że zna się na gestach złodziei, zawsze pozwalało to rozpoznać swojaków, nie mówiąc już o możliwości prowadzenia pełnej konwersacji nie używając do tego dźwięków.

- Pozwól, że odpowiem ci w jakimś innym miejscu. Niezbyt uśmiecha mi się tak opowiadać w środku nocy na ulicy, pogawędzimy sobie druhu przy kufelku czegoś mocniejszego. -odrzekła Lizzy i puściła do Grzecznego oczko. - Jeszcze jakieś licho nas złapie, jak przed chwilą dwójka tych pijaków, potrzebująca miłości. – odpowiedziała, uśmiechając się przy tym.

Wolał nawet nie pytać o jaką dwójkę chodzi, tak samo o to jak chłopaki poradzili sobie ze strażą, grunt, że się im udało. Lizzy z bliska okazała się być zaskakująco młoda i nawet nie taka wysoka jak na pierwszy rzut oka... Biust umieszczony naprzeciwko twarzy Tupika średnio pozwalał na koncentrację na twarzy Lizzy, mimo to zwrócił się do niej, niemal wymuszając uniesienie wzroku wyżej... większość mężczyzn z trudem opanowywała nie zerkanie na dół, Tupik miał w sumie większy komfort patrzenia... w końcu nie ma nic złego w patrzeniu przed siebie...

- Pijaczkami się nie martw, przynajmniej nie w naszym towarzystwie - odparł śmiało i z uśmiechem, - Czasu mamy sporo a i odległość dużą, nie tylko...Matt jest ciekaw co porabiasz w Rosenbergu. Tupik przez chwilę zastanawiał się jak nazwać Matta, nie był pewny czy ksywka Grzeczny została już wyjawiona, był jednak pewny, że skoro to znajoma Matta to imię jego zna... Tupik nie zamierzał zostawiać kamrata samotnie w pojedynku z Modliszką, na Grzecznego zawsze mógł liczyć gdy chodziło o walkę z bronią czy na gołe pięści. W walce słownej Grzeczny już dawno zrobił niebywałe postępy, a sprawny nauczyciel nie opuszcza ucznia. Lizzy jakby nie kombinowała musiała uchylić choć rąbka lub dwa tajemnicy, nie wprowadza się bowiem węża do własnego posłania, a jeśli gdziekolwiek mieli jeszcze iść tej nocy to właśnie tam - choć może nie tak dosłownie... Tupik wraz z resztą chodzili po zbyt grząskim błocie by ryzykować, do zdobycia mieli niemal tyle samo co do stracenia - czyli praktycznie wszystko, a gdy gra się o takie stawki umysł musi być trzeźwy a lędźwie posłuszne.

- Chcesz? - zaproponował Lizzy w drodze, podając jej swoją fajkę z której palił - cybuszek miała w kształcie głowy smoka, kilka buchów z fajki mogło ją wystarczająco rozluźnić, jeśli tego potrzebowała do rozmowy...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 25-03-2010 o 20:45.
Eliasz jest offline