Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 21:20   #40
Storm Vermin
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Wasilij nie znał pracodawcy, przedstawiającego się jako Krogulec. Miał oczywiście nadzieję, że działało to też w drugą stronę i że ów Eryk nie ma większego pojęcia o roli, jaką kislevita odegrał w bitwie w karczmie przed trzema miesiącami. Cały czas obserwował rozmówcę. Ten wydawał się dziwnie rozluźniony, mimo że przebywał w towarzystwie dwóch uzbrojonych mężczyzn. Owszem, potężna budowa ciała z pewnością pomagała w jakiejkolwiek walce na pięści, ale przeciwko ostrzu na niewiele się zdawały. Kozak wywnioskował więc, że Krogulec ma gdzieś schowaną broń albo bardzo ufa ochronie burdelu.

Wasilij jak zwykle pozwolił gadać innym, w tym wypadku Levanowi. Rozmowa przebiegała w miarę pomyślnie. Krogulec zaproponował nawet jakąś robotę - sądząc po zapłacie, coś grubszego - gdy do pokoju weszli strażnicy wlekący ze sobą nikogo innego, jak znajomego krzykacza - Magnusa. Wasilij przełknął ślinę na ten widok. A fakt, że Magnusa rozpoznano jako jednego z tych, którzy zabili Harapa, wprawił go w przerażenie.

Starał się jak tylko mógł wyglądać na średnio zainteresowanego przywleczonym osobnikiem. W duchu pogratulował Levanowi, który, mimo że prawie na pewno był równie wystraszony jak Wasilij, wymyślił wiarygodną historyjkę. Mimo to kozak nadal był spięty, gotowy do błyskawicznej reakcji, na wypadek gdyby coś poszło nie po ich myśli. Czuł się paskudnie, tak wystawiając znajomego. Ale czas spędzony w zaułkach Rosenberga nauczył go, że własne zdrowie i życie jest rzeczą niezwykle cenną, której nie można narażać na szwank przy byle okazji. Mimo to zastanawiał się, jaka byłaby jego reakcja, gdyby ochroniarze wrzucili do pokoju, dajmy na to, Levana. Czy tak łatwo wydałby go na okrutny los? Wasilij wolał o tym , przynajmniej na razie, nie myśleć.

Wydawało się, że Krogulec bez większego problemu połknął ich wymówkę. Uśmiechnął się w sposób, którego mógłby mu pozazdrościć prawdziwy drapieżny ptak. Być może był nowy w mieście, ale swoimi słowami udowodnił, że był wystarczająco okrutny, aby doskonale się dostosować do brutalnych miejskich warunków. Wasilij przez chwilę stał zupełnie oniemiały, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Naturalnie, nietrudno było się domyślić, że Krogulec będzie chciał sprawdzić prawdziwość opowieści Levana, a przy okazji lojalność kislevitów w ten właśnie sposób.

Myśli przebiegały przez głowę kozaka jak szalone. Wasilij najzwyczajniej w świecie nie mógł się zdecydować, co począć z Magnusem. W końcu jednak racjonalna chęć przetrwania zwyciężyła. Nawet jeśli jakimś cudem on i Levan zdołaliby pokonać czterech rosłych, zapewne zaprawionych w boju przeciwników, to zamieszanie w burdelu przyciągnęłoby uwagę i zlikwidowałoby jakiekolwiek szanse na ukrycie się w jego pobliżu. Tak więc Wasilij, czując się jak podły kawał gówna, wyciągnął zza pasa nóż i podszedł do półprzytomnego Magnusa. Spojrzał jeszcze na Levana, odetchnął głęboko, po czym przymierzył się do ciosu w oko chłopaka. Zamierzał pchnąć pewnie i głęboko, tak, aby natychmiast zabić swoją ofiarę. Nie chciał skazywać Magnusa na powolną śmierć przez wykrwawienie.
 
Storm Vermin jest offline