Ukłoniła się lekko po odebraniu karteczek z rąk Hyuugi. Poczekała aż pozostali genini odbiorą swoje, po czym ruszyła w kierunku lasu. Dopiero przedzierając się przez zielone korony drzew zerknęła na zapisane na papierze litery. " Problem z ptakami Zadanie jest zadaniem. Nie pytasz młotka jakie gwoździe chce wbijać..."Powtarzała w myślach. Jednak "Opieka nad dziećmi" nie wróżyła dla niej nic dobrego...
Postanowiła zacząć od prostej części jej dzisiejszej pracy. Przez miasto postanowiła przejść spacerując. Dzień był piękny, w dodatku Wioska tętniła już życiem. Przeciskała się pośród hałaśliwego tłumu w jedynie sobie znanym kierunku. W końcu zatrzymała się pod jednym z większych, drewnianych domów na ulicy , tuż przy targu. Zerknęła jeszcze raz na karteczkę. - To tutaj...- minęła furtkę, podeszła do drzwi i zapukała.
Drzwi otworzyła starsza kobieta w stonowanym kimonie. Miwa natychmiast ukłoniła się kobiecie. - Konnichiwa, Miwa desu. Przysłano mnie do problemu z ptactwem- jej wypowiedź jak zwykle była bezbarwna. Nie pozwalała w żaden sposób odgadnąć humoru dziewczyny. - Ym, tak ? Wspaniale , wspaniale ! Chodź za mną. - Starsza pani zaprowadziła Miwe schodami na piętro, następnie przez wielki pokój. Otworzyła w nim przeszklone drzwi, które prowadziły na wielki taras. - Tutaj się zlatują. I wszystko jest zasrane ! Mój mąż wybudował cały dom sam. TO miało być moje miejsce, miałam tutaj odpoczywać. Ale jak ? Wszystko pokrywają te ... - kobieta wzdrygnęła się mocno.- Po prostu to załatw !- zniknęła gdzieś za drzwiami.
Miwa stanęła na środku tarasu. Ze wszystkich stron otaczały go gałęzie drzew. W tej chwili nigdzie w pobliżu nie widziała żadnego ptaszyska. " Każde zadanie musi być wykonywane sumiennie. Tak jakby zawsze było ważniejsze od poprzedniego, które przyszło ci wykonać..."
Dziewczyna lekko westchnęła, po czym wykonała serię pieczęci. -Suiton: Mizuame Nabara
Jej klatka piersiowa powiększyła się mocno, po czym z ust dziewczyny wylała się przezroczysta ciecz. Po chwili pokryła ona całą podłogę na tarasie. Miwa stanęła obok drzwi po czym złączyła dłonie w kolejnej pieczęci. -Henge !- otoczył ją biały dom, z którego wyłonił się stary, wysoki wazon. Przez kolejne minuty dziewczyna oczekiwała w spokoju przybycia "problemów". Stado gołębi zleciało się szybko. Miwe zastanawiało dlaczego upatrzyły sobie właśnie to miejsce. Odpowiedź szybko sama przyszła jej na myśl - miejsce to było całkowicie odcięte od miasta dzięki koronie drzew z ogrodu. Panowała tutaj cisza i spokój. " Zanen ..." Błyskawicznie zwolniła jutsu. Ptaki próbowały poderwać się do lotu, było już na to za późno. Technika suiton na dobre uwięziła je na ziemi. W dłoni dziewczyny pojawiły się senbon, które następnie zaczęła ciskać z wielką precyzją w kierunku unieruchomionych zwierząt.
Zeszła spokojnie po schodach. Właścicielka domu wypadła z jakiegoś pokoju, prosto przed nią. - I jak ?!
- Problem zniknął na jakiś czas. Jednak aby ptaki na dobre przestały się tam zbierać powinna pani poprosić kogoś o ścięcie drzew w ogrodzie. Może teraz pani posprzątać na górze. - wygłaszając monolog, nawet na chwile się nie zatrzymała. Wyminęła starszą kobietę , po czym wyszła z domostwa.
Sprawdziła ile pozostało jej czasu
Trening niezwykle ją zmęczył. Przynajmniej jej ciało. Miała ambitny plan, aby po wszystkim udać się jeszcze na polane i w samotności kontynuować naukę techniki zleconej jej przez Ojca. Musiała jednak zmienić swoje plany... Wróciła prosto do domu. Na pytania staruszków z nią mieszkających odpowiadała jedynie skinieniem głowy. Rzuciła się na łóżko..." Nie moge tak po prostu zasnąć o tej porze..."usiadła w pozycji seiza. Postanowiła powtarzać trening kontroli chakry w organizmie , aż ten zwyczajnie nie odmówi jej posłuszeństwa.
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys" |