Elf długo nie mógł dojść do siebie, w uszach mu szumiało widział rozpieprzoną karocę, martwe lub pół martwe konie i dwa trupy. Próbował dojść do siebie i po jakimś czasie w końcu mu się to udało, rozpoznał szalonego krasnoluda i fałszywego kapłana... nie było to towarzystwo jakiego elf mógł pragnąć, ale w obecnych okolicznościach lepsze było takie niż żadne - a przynajmniej taką miał nadzieje kierując się za "kapłanem".
Nim jednak ruszył w dal uważnie przeszukał ciała zaczynając od łowcy, brał wszystko co mogło być cenne wartościowe bądź przydatne - oczywiście sprawdził też czy jego magia ochronna wciąż działa, a gdyby nie działała szybko zamierzał ten stan rzeczy naprawić, ostatnie czego mu było potrzeba to kolejny pościg. - Będę za wami, rzucił, choć wiedział, że i tak nikt nie będzie o tym pamiętał gdy ogarnie go już czar.
Udanie się w spokojne miejsce uznał za dobry pomysł, do tej pory cały czas gnali bez chwili odpoczynku. krasnolud poza tym wciąż potrzebował lekarza... |