Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2010, 23:25   #26
Spiderus
 
Spiderus's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiderus nie jest za bardzo znany
Tak zestresowanych gości to dawno nie widziałem. Rozumiem szybko
zająć miejsce, ale żeby tak desperacko wbić się do samochodu.
Nieco zbiło mnie to z tropu. Całe szczęście zdołałem ulokować
się w miarę wygodnie, lecz ten kubeł był nieco krępujący. I na
dodatek coś twardego i kanciastego wpadło mi do buta. Hm.. może
to kamień? Raczej nie jest symetryczny, aczkolwiek mogła to być
jednak wymiętoszona pod czymś ciężkim, pordzewiała łuska.
A na dodatek nieziemsko swędzą mnie plecy. Jakbym dostał alergi,
ale od czego można na pustyni dostać alergi ?! Na moje szczęście
już nic gorszego nie może mi się przytrafić...

Coś śmiało szarpnęło, wewnątrz wiaderka benzynka, od niechcenia
chlupała. W samochodzie panował chaos. Cyrus poleciał do tyłu,
aż mu ulubiona czapka prawie zleciała z głowy. Gdyby nie to że
ściga nas horda rozwścieczonych i głodnych zombiaków, to śmiało
bym powiedział, że to są praktyki jogi.
Trochę irytuje mnie nagła zmiana mimiki twarzy Jacka. Albo
dostał jakimś odłamkiem, albo prawdopodobnie oberwał po ...
Nagle przeleciał mi po plecach zimny pot, dreszcz zgrozy rzucił
mną do przodu, niewiele drgnąłem ponieważ nawet nie miałem
miejsca aby się swobodnie wyprostować.

Cabriolet skręca, lecz traci przyczepność i uderza bokiem.
Nagle poczułem jak żołądek niebezpiecznie zaczyna bulgotać, i
miałem wrażenie, że zbliża się niebezpiecznie ku podniebieniu.
Zacząłem się pocić i z każdą chwilą nabierałem coraz bardziej
wyraźniejszego odcieniu zieleni na twarzy...

Chwila, chwila czy to nie przypadkiem Maks prowadzi, od kiedy On
umie jeździć ?!

Samochód odrobinkę skakał po niewielkich nierównościach terenu,
lecz z każdym skrętem samochód groźnie zarzucało. Wszyscy
nerwowo łapali się tego co uznali, że nie poleci razem z nimi
jak będą pokonywać kolejny zakręt.
Wzburzona jak morze podczas sztormu, benzyna uderzała o ściany,
delikatnie rozlewając się i ściekając po zewnętrznych ściankach
pojemnika. Moja twarz odbijała na sobie mozaikową paletę odcieni
zieleni, przechodząc w lekko widoczną purpurę aż po dostatecznie
widoczny fiolet. Krople potu ustawicznie ściekały po czole
ukazując niezwykłe skupienie i samo zaparcie. Natomiast żołądek
już dawno uwolnił się od kontroli właściciela, agresywnie
przypominając o swoim istnieniu. Miało się wrażenie, że obija
się o zęby. Lecz jakimś cudem jeszcze udawało się go utrzymywać w
rydzach...
Lecz niestety umiłowany zapach palonej gumy, dopełnił dzieła...

Wychyliłem głowę za drzwi samochodu i dałem upust naturalnym
odruchom
"Uee

...



Uff już mi lepiej. Uśmiechnąłem się uradowany do siebie, pomimo to nadal byłem koloru wiosennego fioletu.

NIE TUTAJ!! JEDŹ DALEJ!! BO... - Maks gwałtownie skręcił. - O
KURWAAAAAAAAAAAAAA!!

Po kolejnym ślizgu powrócił nieprzyjemny odruch, lecz na całe
szczęście udało się go zniwelować.

-Mauks od kieudy, Tuy prouwadzisz??!

Niewyraźnie wybełkotałem te słowa z ledwo słyszalną paniką w głosie, z przerwą na
niesłyszalne odbeknięcie.

OSŁANIAJCIE MNIE!! BILL KURWA TRZYMAJ SIE!!

Jest ich za dużo, a ten boomer i smooker nie ułatwiają roboty...
Energicznie podnoszę to kubeł i ustawiam sobie go na moim miejscu w samochodzie.
Następnie dobywam moją dubeltówkę i drugą ręką jednocześnie
dobywam granat odłamkowy.
Cholera wóz, albo przewóz, odbezpieczam granat odłamkowy. To powinno dać Billowi pare sekund. Krzyczę:

-ACH-TUNG KU-R-WAAA PAUD-NIJ !!

Krzyczę składając wypowiedz
zgłoskami, żeby każdy mógł w pełni zrozumieć moją informacje.
Cholera ile jeszcze ta toksyna będzie uniemożliwiać mi normalną
wypowiedz?!
Rzucam granat w największe zgromadzenie zombiaków koło tej
dziury w ogrodzeniu. Czekam na wybuch skurczony, jednocześnie z
powodu kłopotów żołądkowych i żeby nie dostać odłamkiem głowę.
Trzymam oburącz dubeltówkę gotową do strzału.
 

Ostatnio edytowane przez Spiderus : 27-03-2010 o 14:50.
Spiderus jest offline