Gdy ujrzał generała w myślach miał tylko jedno.
"..."
Jak zawsze pustkę.
"Ale ma muły. To naprawdę weteran." - Ogromnym wysiłkiem zdołał pomyśleć. Nawet użył trudnego słowa "weteran".
Max spokojnie wysłuchał całej odprawy. Nie za bardzo mu się to podobało. Garnizon był duży, a nie poradzili sobie? Będzie pewnie dużo rannych, a co za tym idzie, mnóstwo roboty dla medyka. - Dowodzi pani Thorne. Hierarchia według stopni wojskowych. Macie kilkanaście minut na zebranie sprzętu. Niedługo „Nadzieja” wpadnie na orbitę i polecicie konwertoplanem na powierzchnię planety. Jak przeprowadzicie akcję? To już zależy od waszych pomysłowych dowódców. Ja? Ja tu tylko sprzątam. - Skończył generał.
"Kurwa. Laska ma dowodzić? Tylko niech nas nie wpakuje w zasadzkę. Kilkanaście minut. Cóż za precyzja."
Wilanowski ruszył biegiem do szatni. Wziął plecak, ale nie broń. Wpadł do pomieszczenia z szafkami i zauważył, że jakiś żartowniś wgiął jego schowek. -Bardzo, kurwa, śmieszne! - Krzyknął gdzieś w przestrzeń. Z całych sił złapał za drzwiczki i ciągnął do siebie. Po jakimś czasie udało się naprawić szafkę. Spojrzał na cyfrowy zegarek.
"Kurwa, mam jakieś 3 minuty."
Zgarnął z szafki pistolet i karabin, po czym schował broń do kabur. Zarzucił plecak na ramię i spokojnym krokiem wrócił do hangaru. Usiadł pod ścianą i właśnie miał zatopić się w muzyce, gdy jakiś kretyn wbiegł z wrzaskiem przez drzwi. - Generale. Kolejny SOS z Eden-23
"Też mi coś. Ktoś tam żyje. Olewam." - Jaka treść? - Spytał generał.
"Cóż za idiota. SOS nie ma treści, bo to SOS." - Sir, to SOS nie ma treści - Żołnierz potwierdził jego myśli. (...)- Do dzieła panienki!
"Co on się tak drze?"
Max wstał z podłogi i powędrował w stronę generała. Ustał przed nim na baczność. -Nie pręż mi się tutaj. Spocznij. - Usłyszał od dowódcy. Pokornie stanął w lekkim rozkroku.
"Teraz tylko czekać." |