Złoziemie, kaer, poziom górny
-
No to ruszamy. Ace na przedzie, Windeyes w środku, ja i Tavarti z tyłu. Musimy sprawdzić cały kaer. I zlikwidować ewentualne zagrożenia. Dacie radę? –zadecydował
Gherton.
by
sally avernier Tavarti wsparła się na swoim kosturze. Zaczęła kiwać się na piętach w tę i we wtę.
- Jak już tu jesteśmy, to przydajmy się do czegoś. - uśmiechnęła się podekscytowana. Miała ochotę obejrzeć resztę tej
Wielkiego
Jaskiniowego
Mauzoleum.
Złoziemie, kaer, poziom środkowy
Dziewczynie powoli zaczęły omdlewać ramiona, tak mocno zacisnęła palce na kosturze. Zmysły też powoli zaczynały szaleć. Każdy szmer zdawał się atakiem płaszczki.
"O bez przesady"
Westchnęła, strzepnęła ręce. Akurat dotarli do miejsca, gdzie przez długie lata leżał porzucony kostur. Właściwie pozostawiony. Zmęczenie odpłynęło zupełnie, jak małe dziecko cieszyła się z kolejnych odkryć. W końcu właścicielka jej oręża była jej poprzedniczką, nauczycielką prawie mistrzynią. Założyła jej bransoletę (miała nadzieję, że poprzedniczki to by nie uraziło), a potem zagłębiła się w pamiętnik przez ramię
Ghertona.
-
Resztę przeczytamy przy dziennym świetle. Mamy jeszcze wiele do zrobienia.- wyrwał ją z zamyślenia.- Dobra robota
Tavarti.
Tavarti spojrzała na nauczyciela sarnimi, zmartwionymi oczami.
-
Dopiero na zewnątrz? Ale to potrwa wieki! - wyglądała jak malutka dziewczynka, której zabronili bawić się lalkami. -
Ja się zaopiekuję tym notatnikiem. - uśmiechnęła się bardzo szeroko, wyjęła
Ghertonowi z ręki tom i przytuliła go do piersi.
- Przy mnie nic mu się nie stanie. "A przy okazji nadrobię braki w lekturze." - Teraz jeszcze chcę tu zostać na chwilę sama. - wypchnęła delikatnie mężczyznę na zewnątrz, wzięła głęboki zakurzony oddech i spojrzała na pomieszczenie uzywając Spojrzenia Astralnego.
Potem szła za grupką z książką przed nosem i kijem w pogotowiu.
by
one-little-thing
Aż do momentu...
Złoziemie, kaer, poziom dolny
... kiedy odnaleźli zejście na niższy poziom. Jakieś ślady walki. I "tancerkę".
-
Czy to dobry moment by wspomnieć, że mam dwie lewe nogi...eee...lewe skrzydełka?-
Windy pisnęła jej gdzieś za plecami.
-
Czy to dobry moment by zapytać, jak rozpoznać jej atak i jak atakować ją? - powiedziała spokojnie
Tavi, powoli łapiąc wygodniej za kostur i wyciągając go bardziej przed sobą. Branzoleta zadzwoniła na jej ręce.