Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 10:50   #113
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling ucieszył się na widok Marietty, cieszył się, ze nic jej się nie stało, nie zapomniał o złożonej je obietnicy, choć prąd wydarzeń rozdzielił ich niemal na pół nocy... "czy już minęła połowa? - zastanawiał się wiedząc, że zgubił już gdzieś dawno czas.

Tupik nożycami przeciął koszulę, jednocześnie kazał rozgrzewać nóż, obmywać na bieżąco rannego i przytrzymywać go przed gwałtownymi ruchami - choć na te Aberhoff nie miał większej siły. Koszulę musiał delikatnie usunąć - a właściwie strzępy koszuli które tkwiły w ranie, nie było wyjścia, cięcie na brzuchy było najniebezpieczniejszą raną zadaną Aberhoffowi, reszta nie miała takiego znaczenia, na resztę mógł przyjść czas później. Tupik nie mógł sobie pozwolić na zwłokę, z każdą klepsydrą materiał coraz bardziej zespalał się z ciałem, a usunięcie go było niezbędne.
Oczywiście był to dopiero początek, - Hans - zwrócił się do strażnika, przytrzymuj - podał mu szczypce którymi uchwycił i odchylił kawałek skóry wokół rany. Cios niestety wszedł głęboko i trzeba było operować ranę jednak Tupik nie miał nawet odpowiedniego do tego sprzętu, nie był przecież chirurgiem, miał zakrzywioną igłę i nici, ale do zaszywania powierzchownych ran, nie tych wewnętrznych. Mimo to musiał spróbować i to tym czym miał. Skupił się zszywając organy, robił to tylko raz i praktycznie tylko asystował. Nie pocieszało teraz nikogo, że tamten pacjent umarł... Ale śmiertelność operacyjna w tych czasach była niestety wysoka. Aberhoff był wciąż na szczęście nieprzytomny, Tupik nie miałby nawet czym go skutecznie znieczulić, nie przy takiej operacji a z wierzgającym pacjentem nie miał by szans.

Ruchy wykonywał bardzo ostrożne, bardzo uważne, pamiętał jak lekarz wykonał zbyt mocny ruch igłą a krew trysnęła tak , ze zasłoniła cały widok, niestety nie było czym jej odessać i pacjent skonał. Tupik nie mógł popełnić podobnego błędu. Gdy już zakończył nakładanie szwów sięgnął po zaczerwieniony od ognia nóż. - Przytrzymajcie go - polecił strażnikom. W Usta włożył mu pas skórzany i gdy był gotowy przyłożył nóż do rany. Nie od razu zbudził się Aberhoff, dopiero gdy swąd przypalanej skóry doszedł do nozdrzy, kapitan próbował rzucić się z łóżka, wierzgnął ze dwa razy, ale solidnie przytrzymywany przez strażników nie nadział się na nóż, ani też nie zrobił innej głupoty. Tupik bezlitośnie przypalał go dalej, ponieważ rana była nie tylko głęboka ale i długa, na szczęście Aberhoff ponownie odpłynął w krainę snu.

Gdy najcięższa rzecz została zrobiona, Tupik zajął się tymi lżejszymi - nałożył solidną porcję ziół na świeżo poparzono-zasklepione rany, i zajął się zszywaniem bądź jedynie bandażowaniem pozostałych ran. Wszędzie starał się wciskać zioła - miały nie tylko chronić rany przed otwarciem, nie tylko odkażać, ale i wzmacniać organizm człowieka.

Na czole Aberhoofa po raz kolejny wylądował nowy okład, Tupik przeprowadził operację, ale tak naprawdę nie wiedział czy skutecznie. Wiedział jednak że gdyby go nie pozszywał od wewnątrz, zasklepienie rany i tak oznaczało by śmierć komendanta. Natomiast nie wiedział jak dobrze mu poszło, czy szwy sienie zerwą zbyt wcześnie, czy zostały właściwie nałożone, czy wszędzie... Nawet nie wiedział jak długo zajęła mu ta operacja, starał się być dokładny choć pamiętał że czas podczas operacji bije na niekorzyść pacjenta, po operacji, każda przeżyta klepsydra zwiększała szanse na kolejną... chyba że wewnątrz działo się coś nieprzewidzianego - Tupik jednak wiedział, że dla Aberhoffa była tylko jedna szansa, jedno podejście , wiedział, że komendant nie przeżył by ponownego otwarcia rany...

Postanowił jeszcze chwilę przy nim pozostać, upewnić się, że wypoczywa i zdrowieje - dopiero po tym zamierzał zająć się pozostałymi rannymi = prosząc też Mariettę by go nie spuszczała z oka... Tupik też jej chciał pilnować a obawiał się , że nie da rady jeśli znów się rozdzielą.
 
Eliasz jest offline