Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 12:17   #48
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Cięższa sakiewka nie była wystarczającą zapłatą za to czego się dopuścili. To obietnica pomsty, rzeźni dokonywanej kolejno na wszystkich ludziach Krogulca i na nim samym, była gałęzią, której uchwycili się obaj kieslevici. Ta gałąź pozwalała im utrzymać się na powierzchni. Levanowi wcale nie było łatwiej tylko dlatego, że to nie on trzymał ten nóż. Czuł się za to tak samo odpowiedzialny jak Wasilij. Nie raz zabijał już ludzi. Nie raz robił to z zimną krwią i bez mrugnięcia okiem, niejednokrotnie na czyjś rozkaz. Niezwykle rzadko jednak ofiary nachodziły go w snach. A Magnus będzie... Był zupełnie niewinną ofiarą swojej beztroski...

Levan nie opuścił wzroku w tej bezsłownej konfrontacji z Krogulcem, nigdy tego nie robił, a tym razem szczególnie musiał pokazać z jakiej gliny jest ulepiony. Oczywiście, że takich właśnie ludzi szukał Krogulec - capo Rosenbergu, przyszły król półświatka - i bardzo dobrze. Levan był zdania, że za dobrą pracę należy się dobra wypłata. A ta praca nie należała do lekkich. Zginąć można było zawsze i wszędzie. A na ciężki sen nie można było sobie nigdy pozwolić. Levana zaczęła piekielnie boleć głowa. Żyły na skorniach pulsowały mu szybko i rytmicznie. Zastanawiał się ile z tego co odczuwa jest w stanie zobaczyć Krogulec.

Nie zastanawiał się skąd ten buc wiedział, że Levan i Wasilij byli wtedy w knajpie Ormeta, to pewnie wiedzieli wszyscy. Bardziej nurtowało go, skąd tak szybko rozkminił, że to są właśnie Ci kieslevici. Jutro już całe miasto może wiedzieć, że banda grabarza, lub raczej Tupika, jest w mieście. Krogulec pewnie myślał, że sobie ich łatwo podporządkuje. Najwyraźniej nie był świadom roli sigmarytów w tej hecy. Lepiej dla nas! Będzie tak samo zdziwiony nożem w plecach jak Bury, jak Miżoch i jak inni im podobni o nadmiernych ambicjach i niedostatku rozumu bądź umiejętności.

Krogulec - nowy capo - czemu nie? Jest twardy, może nawet twardszy niż Harap, może sprytniejszy niż on. Na pewno bardziej butny. Butny niczym treser smoków, albo wielki mag. Levan wiedział, że jeżeli Tupik nie wymyśli czegoś przewrotnego, to będzie trzeba rozważyć pracę dla Krogulca. W czym zresztą był gorszy od Grabarza? Albo Harapa? Inne są tylko okoliczności. Na jego niekorzyść działa niestabilna sytuacja w mieście i trzecia siła, o której może nie mieć pojęcia. Siła pod postacią sigmarytów i ich niejasnych powiązań z księciem. Może komuś zależy na chaosie w miasteczku? Może ktoś chce coś na tym ugrać? Mam nadzieję, że Tupik mi to wytłumaczy tak, bym był w stanie coś zrozumieć. Krogulec na pewno był do pokonania, tylko co dalej? Levan wiedział, że obaj będą musieli tu wrócić jutro. Lepiej być blisko kogoś takiego, a z tupikowym zapleczem nigdy nie było wiadomo kiedy przydadzą się dwa miecze stojące rzekomo po stronie Krogulca.

Kieslevici w milczeniu odebrali pieniądze od Amy i opuścili Divę. Levan zebrał jeszcze jedną butelkę okowity stojącą na stole, a do klienta którem coś się nie spodobało powiedział cichym i jednostajnym głosem: Tylko daj mi pretekst - a ten odwrócił wzrok prawdopodobnie szukając innej butelki. Nawet strażnicy Divy nie powiedzieli nic na to. Woleli nie ryzykować wdawania się w awanturę z kieslevitami w tym momencie. Pierwszy napił się Wasilij. Kiedy szał opuścił Levana zauważył on, że jest już całkiem ciemno, a na niebie nie ma ani jednej gwiazdki. Było ciemno. Levan pewnie poszedłby w umówione miejsce, gdyby nie kompani na których wpadli za rogiem. Wystarczyły im trzy zdania opisu tego co się wydarzyło. W tym momencie Levan nie miał ochoty na więcej. Będzie na to pora. Nikt nie oponował.Tupik szybko wybił im z głowy pomysł lokowania się w pobliżu Divy. Brak dwójki towarzyszy w połączeniu z tym milczeniem był wystarczająco wymownym powodem nie zbliżania się tam bez wyraźnego powodu.

Łeb nie przestał pulsować pomimo osuszenia butelki - jak się okazało - rumu. Jeżeli ich towarzysze mieli lepszy humor - tego dnia w końcu opuścili więzienie, to szybko przejęli postawę Levana i Wasilija. Zrobiło się smutno i ponuro. Tylko pytania tej kobiety nieświadomie i zupełnie niepotrzebnie mąciły martwą ciszę wieczoru.

Dopiero w lokalu opowiedział wszystko Tupikowi i Grzecznemu. Reszty to na razie nie powinno interesować, im mniej osób wie, tym lepiej. Nie pominął szczegółów związanych z ochroną Divy. Wnikliwą atencją obdarzył osobę Krogulca i jego biura. Nie spodziewał się innej reakcji ze strony niziołka. Ten się zasępił i wypuszczał tylko kolejne obłoki gryzącego dymu. Słychać było mechanizm szybko pracujący w jego głowie. Niczym tryby młyna napędzane przez huraganowy wiatr. Dobrze, że piwo było zimne. Przywodziło na myśl śmierć. Zimne jak śmierć...
 
Azazello jest offline