Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 15:54   #46
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Dalsza droga tego dnia upływała Emerahl jednostajnie i nudno. Nikt za bardzo nie kwapił się do dyskusji lub niezobowiązującej rozmowy o wszystkim i niczym. Jedyna osoba, która taką chęć wykazywała, baaaa... która paplała non stop był Samuel. Niestety tym razem jego 'ofiarą' padła mała, biedna Lamia, a czarownica nie chciała się wtrącać do tej rozmowy - nigdy nie była zbyt dobra w rozmowach ze szlachtą. Podejrzewała poza tym, iż Lamia może dać wyraz swojemu niezadowoleniu w skutek epizodu jakiego była świadkiem podczas postoju w związku z czym Emerahl sądziła, że lepiej żeby odbiło się to tylko na Samuelu. Chwilami do uszu kobiety docierał przesadnie słodki i pełen uwielbienia ton Samuela wywołując u niej westchnięcia rozbawienia. Trzymając bezpieczny dystans czarownica posłała jedynie krótką zadziorną uwagę do umysłu mężczyzny postanawiając trochę podrażnić go faktem, że to potrafi:

"Wieczny amant..."

Wierzchowiec Emerahl szedł spokojnie, bujając miarowo jej siedziskiem, co w połączeniu z sielankowym krajobrazem pól i równin, upstrzonych kępiskami krzewów, jeziorkiem, bądź polami z wszędobylskimi, widocznymi zawsze w obrębie horyzontu uprawami, było przyjemnie usypiające. Emerahl przypuszczała, że gdy już jej nogi i tyłek przyzwyczają się do jazdy w siodle - to jest gdy przejdzie jej ból, który z pewnością nadejdzie następnego dnia - to być może nawet polubi taką formę podróżowania. Szczęściem dla niej Irial nie narzucił zbyt szybkiego tempa pierwszego dnia. Jakkolwiek im szybciej Emerahl wprawi się w jeździe wierchem tym lepiej - z pewnością prędzej czy późnej nadejdzie chwila, że szybsze tempo jazdy będzie wskazane.

Wiedźma rozmyślała o króliku upolowanym przez Therona. Nie mogła uwierzyć, że nigdy dotąd nie próbowała przyrządzić jedzenia w czysto magiczny sposób. Rozpalić ogień to i owszem, ale żeby tak bez rozpalania ognia... to by dopiero była sztuka. Ciekawa była czy ktoś tego już próbował. Na pewno tak... w końcu nie mogło to być aż tak trudne. Na świecie żyją magowie, którzy potrafią jednym gestem przenosić całe domy, albo zmieniać pogodę zaledwie mrugnięciem oka czy też przepowiadać przyszłość i czytać setki ludzkich umysłów jednocześnie. Są też tacy, którzy potrafią podtrzymywać swoje życie w nienaturalnie długi sposób. Co prawda wielu z tak ogromnie obdarzonych nie obnosi się ze swoim talentem nie chcąc być zbyt nękanymi i są bardziej mitem niż powszechnie znanymi magami. Bądź co bądź... jeśli takie rzeczy można zrobić to przyrządzić mięso bez użycia ognia z pewnością też się da i jest to jedynie kwestia treningu. Emerahl postanowiła spróbować swoich sił przy pierwszej lepszej okazji.

Na takich rozmyślaniach nad magiczną teorią i pięknem krajobrazu zastał Emerahl wieczór, i nim się obejrzała przed nimi wyrosła przyjemna dla oka gospoda pokryta dachem ze strzechy nosząca dumną i banalną nazwę 'Karczma pod Czeremchą'. Pośladki Emerahl bardzo ucieszyłyby się na tą okoliczność, gdyby tylko mogły, tym bardziej iż Irial uznał, że drogi im już na dziś dość i rzeczona gospoda będzie im dziś domem. Nie czekając na zachętę wiedźma zsunęła się z wierzchowca i za przykładem innych zaprowadziła go do stajni, gdzie przejął go miejscowy. Jakże dziwnie chodziło się na własnych nogach po całym dniu siedzenia w siodle. Pomimo, iż Emerahl starała się trzymać nogi w miarę blisko siebie to wciąż miała wrażenie jakby stała okrakiem... trzeba do tego przywyknąć, a im szybciej tym lepiej dla niej.

[...]

Cały dzień na sucharkach i wodzie, tudzież odrobinie wina za sprawą Samuela, potrafi sprawić, że pierogi z mięsem i skwarkami smakują jak przyrządzona na królewską modłę jagnięcina, a lokalne piwo jak wino z klasztornej piwnicy. Nim jednak Emerahl zdążyła nacieszyć się swoim posiłkiem w pełni do ich stołu dosiadł się mężczyzna przedstawiający się jako Johar Mormont - handlarz zboża z Gormghiolli. Mężczyzna najwyraźniej łaknął towarzystwa, a jego pachołkowie nie spełniali się dobrze w tej roli... Czarownica, złapana w połowie przełykania, nie mogąc nic powiedzieć kiwnęła tylko głową mrugając wdzięcznie oczami.

- Zapraszam - powiedział Irial, gestem zapraszając nieoczekiwanego gościa o zajęcie miejsca na ławie. - Proszę siadać. Irial Norre. I dziękuję za poczęstunek.

Emerahl zdziwiła się nieco - była pewna, że Irial będzie chciał unikać takiego nieplanowanego towarzystwa. Choć... jeśli się nad tym dłużej zastanowić to o ile wszyscy będą trzymać usta na kłódki i nikt się nie wygada to odrobina innego towarzystwa będzie miłą odmianą. Będzie się też wydawać naturalna - w końcu ludzie mają to do siebie, że lgną do innych ludzi. Myśląc to zaśmiała się w duchu i spojrzała wymownie na Samuela, który jest dobrym potwierdzeniem tej tezy.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline