feat. kset
Wąsate a przede wszystkim zdziwione, oblicze kislevity wychynęło z zarośli. Zaskoczonym wzrokiem odszukał drugi włochaty łeb, należący do Caleba,
który z nieukrywanym podnieceniem oraz lekkim wytrzeszczem oczu wyczekiwał decyzji Bazanova w związku z powrotem do kopalni.
-Do stu tysięcy demonów Chaosu. Czy ta piekielna dziura w ziemi będzie mnie prześladować do końca moich dni?!- pomyślał Liev, poprawiając pasy i sprzączki rynsztunku.
- Raz kozakowi śmierć -dodał sobie w duchu animuszu i już z całkiem poważną miną rzucił na głos - Chodźmy! -
Odwagą i otuchą napawała go myśl o leżącej w tunelu rusznicy, która zgubił ich naprędce poznany towarzysz. Może chociaż tyle będzie miał z tej wyprawy.
Wygramolił się z krzaczorów i dołączył do niziołka i krasnoluda.
Ostrożnie acz żwawo przebiegali z jednej kryjówki do drugiej, zbliżając się do otworu w skale. Tupik był wielce rad że dokończą misję dla strażnika, w końcu słowo halflinga miało swoją wartość - podobnie jak rzeczy pozostawione przy zabitych towarzyszach.
- Chodźmy ale ostrożnie, wracamy do poległych, choć tam coś jeszcze mogło zostać ze stworów, wykończymy niedobitki i ruszymy za kapelusznikiem... - przedstawił plan ciągnąc za sobą "Skałę" - wiedział, że kuc się przyda do ładowania zdobyczy...
Trzy postacie zniknęły w otchłani ziejącej w zboczu góry. Szli jej korytarzami nasłuchując czujnie i przystając co chwilę. Dłonie nerwowo, zaciskały się na broni.
__________________ "You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
Ostatnio edytowane przez katai : 29-03-2010 o 18:03.
|