Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 20:13   #49
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Pierwsza w karczmie pojawiła się "Lizzy" - należało wykorzystać jej nienaruszoną jeszcze opinię a przy okazji sprawdzić jej podstawowe umiejętności. Zadanie miała wszakże proste, zobaczyć kto jest w karczmie, odnaleźć osobę która czeka na Tupika - choć nie nawiązywać z nią kontaktu. Wynająć pokój dla dwójki wyjść i zrelacjonować sprawę. W tym czasie reszta obserwowała karczmę i jej okolice sprawdzając czy w pobocznych alejkach nie kryją się wrogowie. Gdy Lizzy wróciła i zrelacjonowała listę osób w karczmie Tupik wraz z resztą wszedł - choć nie gromadnie, Max i Lizzy weszli jako pierwsi - teoretycznie jako para... Mieli usiąść przy stoliku i zachowywać się jak para jednocześnie obserwując wszystko. Tupik nawet nocleg zamierzał zafundować im osobny, wiedząc, że karczmarz będzie dopytywany z kim tu był halfling.

Ani także miał być jego tajną bronią, może i był widziany ale w bandzie Tupika był świeży. I co prawda Tupik przewidział dla niego wspólna izbę wraz z innymi, to do karczmy wszedł jednak sam, niczym mnich zakonnik którym tak właściwie był. "Bandziory" weszły na koniec, Tupik niemal od razu wychwycił znaczące spojrzenie człowieka siedzącego przy stoliku. Wyróżniał się on wyglądem spośród zwyczajowych gości, a i najwyraźniej szukał kogoś postury halflinga...

Podszedł do stolika i pewnym siebie tonem zapytał.

- Czy mam przyjemność rozmawiać z Panem Herichem? - Tupik zapytał zaciekawiony i w niezwykle kulturalny nawet jak na siebie sposób, musiał wszakże upewnić się czy ma do czynienia z właściwą personą.

Tupikowi jak i jego chłopakom rzuciła się od razu jedna rzecz w oczy. Heinrich miał zamiast lewej ręki protezę. A raczej dla wprawnego oka nie tyle protezę co małe dzieło sztuki. Mistrzowsko wyknaną i dziwnego stopu który czynił ją dość lekką.

-Owszem a ty jesteś Tupik jak sądzę widzieliśmy się już kiedyś ze 4 miesiące temu. Wtedy byłeś jedynie obserwatorem a ja rozmawiałem z niejakim panem H. Chciałbym kontynuować rozmowę wtedy zaczętą. Niestety pan H jest niedysponowany pozostali też.

" To prawda" - przemknęło Tupikowi, niemal z fotograficzną dokładnością odtworzył spotkanie, widok pochylonego profesorka i rozentuzjowanego Harapa...dawno nie widział harapa w takim nastroju podniecenia..."

- Tak, porozmawiajmy jednak w ustronniejszym miejscu, Halfling poszedł zamówić jeden duży pokój - łóżek było dziesięć, ale Tupik nie chciał ich dzielić z nieznajomymi więc wynajął wszystkie. gdy dostał klucz do ręki wrócił do profesorka i zaczął kierować się po schodach na górę - podobnie zresztą jak i Grzeczny oraz Levan i Wasilij - reszta asekurowała dół. Sprawdzenie góry karczmy było koniecznością, zważywszy na fakt, że oczekiwano tu ich.

Profesor nawet nie wstał od stolika.
-Liczę na prywatną rozmowę panie Tupik. Jeśli musicie sprawdzić karczmę nie widzę problemu sprawdźcie górę,dół czy co tam chcecie potem możemy porozmawiać na górze weź ze sobą kogoś jeśli jest potrzebny w rozmowie. Natomiast sam z 4 osobami na górę wchodzić nie zamierzam. I bez urazy oczywiście to zwykłe środki ostrożności.

Tupik nie był mocno zaskoczony, dla niego najbardziej liczyło się sprawdzenie miejsca, nie zamierzał też okazywać własnej słabości pokazując, że bez ochrony nigdzie się nie rusza, lub , ze sam nie potrafi prowadzić negocjacji. Był nieco w trudnej sytuacji i potrzebował możliwie wielu sojuszników - a wspólne interesy zazwyczaj to oznaczały. Poza tym podobała mu się stanowczość profesora, potrzebował solidnych partnerów a nie byle kwoki które łatwo można złamać lub zastraszyć. Gdy już góra była sprawdzona Tupik dał znać reszcie aby na niego poczekali - zgodnie z życzeniem profesorka. W sumie gdyby chciał go załatwić...nie musiałby nawet ceregielić się z wchodzeniem na górę, a w razie nieudanych interesów zawsze mogli go dopaść, jednak Tupik starał się być optymistą , wiedział , że nie ustępuje Harapowi a skoro poprzedni szef dogadywał się z Heinrichem to mógł i on.

Profesor udał się z Tupikiem na górę. Był pełen mieszanych uczuć odnośnie spotkania z Tupikiem. Z jednej strony znał solidność owej rasy a raczej ich słowność. I to że łatwiej jest zaufać Helfingowi aniżeli człowiekowi. Wiedział że człowiek może być bezmyślnie brutalny, kierować się zadawaniem bólu dla samego zadawania. Helfingi natomiast miał za rasę która pewnie nie uchyli się przed niczym zmuszona do ostateczności ale niczego nie zrobi od tak sobie.

- Tak więc czemu mnie Pan szukał?
- zapytał Tupik wyciągając zwyczajowo swoja fajkę, główka miała rzeźbienia w kształcie głowy smoka. - Ma pan ochotę? - zapytał , pokazując, że ma także drugą, zwyczajną zapasową fajkę. Słodkawy dym jaki się niedługo potem uniósł w powietrzu świadczył, że w fajce jest nie tylko tytoń, ale i zioło.

-Oczywiście prosiłbym jednak nabić tą. Profesor wręczył Tupikowi swoją fajkę ładną drogą aczkolwiek nie zdobioną niczym konkretnym. Raczej zrobioną z drogich materiałów-
- Ależ oczywiście - odparł Tupik wyraźnie ucieszony, po raz pierwszy chyba odkąd zobaczył zakrwawionego Wasilija. Nabił fajkę Henricha mieszanką ziela i tytoniu przyglądając się z zaciekawieniem samej fajce. Szybko oszacował jej wartość na niemałą i tym bardziej docenił konesera z jakim rozmawiał. - Niech wiec Phaenias czuwa nad naszą rozmową i doprowadzi palących ludzi do ugody, tak jak fajka prowadzi dym do płuc...
Przypomniała mu się uwaga Aniego , że mógłby być kapłanem...zastanawiał się nad tym wciąż czasami, teraz po wyjściu z murów klasztornych życie mnicha - halflińskiego kapłana Phaeniasa znów nie wydawało mu się takie straszne...

- Sprowadza mnie pewna propozycja która złożył mi kiedyś pański szef. Chciałem z nim ponownie porozmawiać o współpracy a raczej z panem ponieważ jako jedyny przetrwał zawirowania na szczytach władzy.
Proszę wiedzieć że jestem pełen dobrych chęci odnośnie naszej potencjalnej współpracy. Nim jednak zaczniemy o tym rozmawiać chciałbym się dowiedzieć co się dzieję obecnie w mieście. I jaki pan ma do tego stosunek. Z tego co mi wiadomo jest pan obecnie osobą z którą współpraca oznacza kłopoty i to duże. Z drugiej strony cenie ludzi z dużym potencjałem i inteligencją. A tego z pewnością ci nie brakuje skoro do tej pory żyjesz.


Halfling uśmiechnął się słysząc komplement, nie zwracał jednak nań większej uwagi. Komplementy były mu tak samo obojętne jak zniewagi, a dokładniej to obojętność na komplementy dawała obojętność na zniewagi.
- W chwili obecnej nie jestem jeszcze dobrym źródłem informacji, dopiero co powróciliśmy do miasta, jednak wiem co najmniej tyle co i Pan, w mieście jest chaos i nie ma przywódcy. Tupik pomijał nowo poznaną wiedzę o nowym Cappo - lepiej było nie pchać do rąk Cappo żadnego potencjalnego sojusznika.
- I zamierzam się tym zająć, jaką dokładnie propozycję złożył Panu Harap? - po chwili dodał - Chyba że przejdziemy sobie na ty, ja nie mam nic przeciwko i z pewnością ułatwi to rozmowę, zresztą skoro palimy już wspólnie... - Tupik nie zamierzał spowiadać się obcej osobie ze swoich zamiarów, a przynajmniej z dokładnych zamiarów - nie wcześniej nim pozna przyczynę tego spotkania, bo tak po prawdzie to wciąż nie wiedział jak henrich miał pomagać Harapowi... i jak mu może pomóc teraz - jak wzajemnie mogą sobie pomóc...

-Oczywiście Heinrich Wolfborg. Zwany w waszych kręgach Profesorem. Pan Harap złożył mi propozycję współpracy jestem Tupiku alchemikiem. Specjalistą wysokiej klasy za pieniądze włożone w moje wykształcenie może by kupić pół tego..- tu wyraźnie skrzywił się. ...wspaniałego miasta.
Wie pan zapewne że ludzie jako rasa mają pewną słabość do używek. Od dajmy na to alkohol na produkowaniu go i sprzedawaniu nie jeden już zbił majątek. A co właściwie daje alkohol? Od większość powie że pijąc go można się wyluzować. Niektórzy dodadzą jeszcze że pomaga "dobrze" się bawić. Niewiele prawda? Niejeden jednak uzależnił się od niego mimo iż moim zdaniem to nic nadzwyczajnego. Teraz proszę sobie wyobrazić istnieje substancji po której zażyciu człowiek nie tylko się "luzuje i dobrze bawi" niweluje ona potrzebę snu sprawia że biorca czuje się panem świata. Czuje przypływ siły fizycznej itd... Jednym słowem używka o niebo lepsza bliska ideału pozwolę sobie powiedzieć. Do tego nowa a nowości zawsze dobrze się sprzedają. I jestem Tupiku jedynym człowiekiem który potrafi ją zrobić. Chciałbym byś pomógł mi nią handlować. Szczegóły współpracy pozostają otwarte tak jak były w przypadku Harpa. Jego propozycję skreśliłem wtedy z powodów nazwijmy to osobistych. Teraz mam czas możliwości i jestem otwarty. Dodam że propozycję kieruje najpierw do ciebie i prosiłbym o docenienie tego gestu mogłem iść do kogokolwiek innego. A odkąd "chaos" zapanował w mieście możliwości jest bez liku. Więc liczę na owocną współpracę.


- Tupik "Grotołaz" - haling uścisnął dłoń Heinricha i dodał z uśmiechem - choć niedługo pewnie bardziej będzie pasowało "Dachołaz". Tupik rozumiał już dlaczego Harap chciał współpracować z Heinrichem, na sprzedaży używek zawsze można było zarobić, szczególnie na sprzedaży tych niedostępnych... Jakkolwiek Tupik nie uwierzył - a przynajmniej bardzo uważnie przyglądał się gestom ciała Henricha gdy ten mówił o odrzuceniu propozycji Harapa z przyczyn osobistych. Tupik nie znał osób które odrzucałyby jakiekolwiek propozycje Harapa z jakichkolwiek przyczyn...

-Bardzo mnie interesuje tajemnicza śmierć pana H. I pański w niej udział. Oraz to że mimo iż został pan aresztowany na miejscu rzezi teraz cieszy się pan wolnością. Czy ma to oznaczać współprace z władzami? Bo nijak nie potrafię wytłumaczyć sobie innej przyczyny pana wolności oraz kompanów oczywiście.


Tupik zastanawiał się ile jeszcze razy przyjdzie mu spowiadać się z wydarzeń u Harapa. Mógłby co prawda olać ciekawskiego nieznajomego, ale jeśli miał odkręcać swoją reputacje to mógł równie dobrze zacząć od razu. - Tuż przed wydarzeniami w karczmie przyłączył się do nas Sigmaryta, może i byłaby to niewiarygodna historia, ale faktem jest, że wciąż jest z nami. U harapa zaczęła się walka, chroniliśmy szefa do końca a to że nas straż wywlekła zawdzięczamy wyłącznie Sigmarytom. Tylko to nas ocaliło przed losem jaki spotkał resztę z rąk strażników, trafiliśmy do klasztoru nie do straży, a teraz wracamy. Dodaj do tego, że na spotkanie weszliśmy bez broni i że wciąż jesteśmy ścigani przez straż a wątpliwości co do naszych zamiarów względem Harapa powinny się rozwiać.

-Oczywiście jestem skłonny dać wiarę każdemu twojemu wyjaśnieniu ale mów konkretniej że tak powiem. U Harapa wywiązał się walka z kim? Bo tego nijak nie wiem z kimś kto chce zagarnąć władzę nad półświatkiem czy z kim? Zabrali was dali do klasztoru i co grzecznie wypuścili? Obaj wiemy że zawsze jest coś za coś. Pytam oczywiście nie z ciekawości chce wiedzieć na czym stoisz i na czym stoi mój ewentualny biznes z tobą. Oraz co rozwaliło porządek w mieście bo pewnie nadal nam zagraża.- profesor miał otwarty umysł starał się wyciągnąć jak najwięcej informacji na wnioski przyjdzie kolej później.

- Walka wywiązała się z konkurencją, a dokładniej z jakimś podstawieńcem który przekupił lub nakłonił do zdrady połowę ludzi Harapa, lecz nie nas. Jego imienia nie znam a teraz gdy jest martwy raczej nie ma to wielkiego znaczenia. A co do klasztoru to owszem nie sądzę aby wypuścili nas bez powodu, prawdę mówiąc znam powód naszej wolności choć nie jestem pewien czy prawdziwy. Kapłani chcieliby aby w mieście zapanował spokój a we mnie dostrzegli na to szansę. - Tupik nie kłamał, nie musiał, ba nie chciał nawet być przyłapany na kłamstwie, wolał powiedzieć mniej niż za dużo...

-Znaczy chcą żebyś został nowym Cappo? Dają jakieś wsparcie? Stawiają jakieś żądania? I jak zamierzasz tego dokonać. Bo być może nasza współpraca mogła by mieć szersze pole.

- Rozumiem, że wystarczająco wyjaśniłem sam aspekt walki u Harapa? Pozostałe pytania dotyczą informacji które zamierzam zatrzymać póki co dla siebie, moi ludzie nie znają wiedzy o jaką pan prosi i nie widzę powodu aby wchodzić w tak dalekie szczegóły. Przynajmniej nie wcześniej nim uzgodnimy warunki współpracy. Gdyby do niej nie doszło, nadmierna wiedza mogłaby być krzywdząca a nie chciałbym aby doszło do takiej sytuacji.

-Jak widzę mogę ci pomóc. Jeśli będę miał pełną wiedzę o polu gry. Twoi ludzie to oczywiście bez obrazy na pewno dobre chłopaki ale podejrzewam że nie mają moich możliwości. Więc przemyśl to. Masz racje najpierw jeden interes dopiero potem następne. Tak naprawdę to potrzebuje niewiele z twojej strony w przedsięwzięciu bralibyśmy udział pół na pół jeśli chodzi o koszta. Wiem jak to zrobić produkuje wyceniam. Do ciebie należała by jedynie sprzedaż i zabezpieczenia całego przedsięwzięcia od strony ochrony. Przejdźmy zatem do konkretów na ile wyceniasz Tupiku % swój udział za takie a nie inne usługi?


Tupik nie mógł rozmawiać o podziałach kosztów czy wpływów dopóki nie znał konkretnych realiów biznesu. Nigdy wcześniej nie handlował narkotykami a już na pewno nie na taką skalę. " Tupikowi pojawił się przed oczami całkiem nowy horyzont możliwości. Jego mały acz ostro pofałdowany - a więc sprawny mózg zastanawiał się nad możliwościami wykorzystania alchemika ... a było ich sporo...

- Potrzebne mi będą podstawowe dane, po pierwsze ile czasu zajmie wyprodukowanie pierwszej porcji , jaki jest koszt wytworzenia pojedynczej dawki ? I czy potrzebny będzie Ci dopływ produktów - są dostępne na rynku, w mieście, czy trzeba je ściągać?

- Większość jest dostępnych na rynku te które trzeba by ciągnąć mam w większym zapasie ot kwestia wygody. Więc import pewnych produktów czeka nas niewątpliwie ale jeszcze nie w najbliższej przyszłości. Cały proces to około 4 dni. Ale byłbym durniem gdybym okazało się że musimy tyle czekać pierwsze porcje w dość znacznej ilości już mam gotowe do sprzedaży. Przeciętna dawka to około grama wciąganego przez nos lub do zjedzenia dla bardziej opornych. Różnica jest tylko taka że zjedzenia opóźnia efekt działania choć nieznacznie. Koszt pojedynczej dawki to około srebrnika w produkcji. Głównie dla amortyzacji linii produkcyjnej bo same produkty to groszowa sprawa. W Alfdorfie sprzedawaliśmy "działkę" nawet i za 5 złotych karli. Ale to stolica... Tu myślę że złoty Karl od porcji to dobra stawka. Wszak biedakom sprzedawać tego nie będziemy. Mam jeszcze trochę porcji czystego narkotyku ale ten jest znacznie droższy w produkcji około złotej korony. Więc sprzedawać go będziemy jedynie Elicie. Musisz pomyśleć na razie o następujących rzeczach: Potrzebuje wygodnego lokum nie przywykłem do braku luksusu i teraz też wolałbym tego uniknąć. Najlepiej gdybyś mi załatwił jakiś dom z ogródkiem. Właściciel oczywiście niech podpisze papiery czyniące mnie nowym właścicielem- Profewsor uśmiechnął się wyraźnie na myśl że w końcu zyskałby wygodne miejsce do pracy i wypoczynku. - Dwa sieć dystrybucji towaru i klienci. My ten towar nazywaliśmy w Alfdrofie "Powiewem siły i rozkoszy" ale możesz wymyślić jakąś inna bardziej chwytną nazwę. Trzy widziałem z tobą sporą grupę osiłków. Przydziel mi na stałe jednego raz że ochrona zawsze się przyda dwa będzie łącznikiem na linii ty ja. W obliczu zmniejszonego zaufania między nami bo to dopiero początek współpracy on będzie wiedział gdzie cie szukać bo mi póki co nic nie grozi. Sugerowałbym jednego z tych dwóch kozaków albo tego wielkoluda. Oczywiście jeśli gwarantujesz pewność tych ludzi.

Zyski ze sprzedaży były dla Tupika widoczne gołym okiem, wyolbrzymione wymagania profesora również. "Na dzień dobry mam mu dom z ogródkiem załatwiać jak sami szukamy porządnej kryjówki?" W sumie pomysł z przejęciem cudzego domu wydawał się dobry w założeniu ale nieco skomplikowany w wykonaniu i konsekwencjach, a kupno domu z czysto finansowych powodów odpadało. "I jeszcze ta ochrona... jakbym miał zamiar jeszcze rozdzielać ludzi... " Jedynym plusem był fakt, że towar był na miejscu, już gotowy, gdyby wygenerował odpowiednie zyski...
- Na razie mogę Ci zaproponować wspólne lokum, rozdzielanie grupy w takim czasie byłoby głupotą a jeden człowiek i tak nie zagwarantowałby ci bezpieczeństwa - może i mogłoby to być mieszkanko z ogródkiem, ale póki co co najwyżej wynajęte. Sieć dystrybucji już mam, a klienci się znajdą...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 29-03-2010 o 20:22.
Eliasz jest offline