Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 21:41   #29
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Michael, Lain i Kyle:

Popołudnie w towarzystwie Lain i Kyle'a minęło szybko. Michael nie miał powodów do narzekania na nudę. Dzięki barwnym opowieściom Lain, czasami komentowanych przez Kyle'a Michael dowiedział się sporo o życiu w Fell's Tomb. Ich towarzystwo stanowiło niecodzienną, ale bardzo interesującą odmianę od tej całej "popularnej" śmietanki towarzyskiej, która zazwyczaj ignorowana, otaczała Coolraina gdziekolwiek ten by nie zamieszkał. Na każde pytanie "czy chcesz zajarać?" kręcił głową i krzywił twarz. Mówił iż w życiu nie weźmie do ust papierosa, co dopiero skręta. Zupełnie inaczej było z alkoholem. Tego Michael nie odmawiał...

Kate i Robert:

Wasz wspólny wieczór w domu Roberta był miły. Pomimo iż za oknami było ciemno i padał rzęsisty deszcz, to wspólny odpoczynek przy kominku w silnych ramionach chłopaka był wyjątkowo przyjemny. Kiedy zdecydowaliście się przenieść na sofę i włączyć telewizor, zrządzenie losu chciało iż trafiliście na prognozę pogody.
- Dzisiejsze opady deszczu to preludium do wyjątkowo mokrego tygodnia. Cały następny tydzień zapowiada się bardzo pochmurnie, zimno i deszczowo. Możliwy jest także spadek temperatury poniżej zera, co oznacza gołoledź i utrudnienie jazdy na ulicach...

"Wspaniale..." - z ironią przemknęła wam przez głowę ta sama myśl.
Zbliża się spora impreza, a wszystko wskazuje na to, iż trzeba będzie ubrać grube kurtki i liczyć na szkolne ogrzewanie.

Clara:

Zdjęcia zespołu, które widziałaś w internecie potwierdziły słowa Michael'a. Rzeczywiście był on wokalistą, i to nawet całkiem lubiany, szczególnie w środowisku nastolatków. Przez resztę lekcji nie działo się nic ciekawego, może z wyjątkiem tego, iż gdy zbierałaś się do wyjścia ze szkoły, zaczepiła cię Alice Swan - przewodnicząca samorządu szkolnego. Poprosiła cię o pomoc w przygotowaniu dekoracji na haloween. Mieliście spotkać się przed wejściem na teren szkoły jutro o 16.30. Cóż, nie odmówiłaś jej, licząc na to iż może uda ci się przekonać ją do swoich pomysłów na temat zapewnienia bezpieczeństwa uczniom w czasie imprezy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rkwhOX0MbbU[/MEDIA]

Yoshihiro:

Podczas dłużących się dla ciebie lekcji przemyślałeś wszystkie za i przeciw pójścia na bal. Zanim jednak podjąłeś ostateczną decyzję, przed twoimi oczyma znów pojawiła się uśmiechnięta Samantha...
Podczas przerw obserwowałeś Michaela i ludźmi z którymi rozmawiał. Najpierw Kate McCall, potem Lain, Clara i Kyle. No cóż, Coolrain widocznie lubi towarzystwo ludzi z charakterem. Kiedy tak szedłeś za nim jednym z korytarzy, zderzyłeś się z kimś.
- Przepraszam... - wymamrotałeś spoglądając na osobę którą o mało nie przewróciłeś.
Gdy jednak ujrzałeś twarz tej osoby twoje ciało przeszył zimny dreszczyk. To była Tamara, numer jeden jeśli chodzi o straszenie uczniów. Dziewczyna stała tak i patrzyła się w twoje oczy. W końcu drgnęła i odgarnęła włosy opadające jej na twarz.
- Niedługo zapanuje mrok... - usłyszałeś jej szept gdy cię minęła.
Jej słowa nie były puste. Coś w nich było, coś co sprawiło że ogarnął cię strach. Przed czym? Nie wiedziałeś...


Boby:

Gdy wyszedłeś z domu Roberta na zewnątrz było całkiem ciemno. Wszystkie drogi były jednak oświetlone zapalonymi latarniami. Wkładając ręce do kieszeni spodni ruszyłeś przed siebie. Myślałeś o tym co zaszło, a zwłaszcza o dziwnym zachowaniu Roberta. Cóż, być może ten typ posiada chociaż odrobinę poczucia honoru...
Kopnąłeś mały kamień i popatrzałeś jak się toczy pod ziemię. Zatrzymał się o czyjeś bose stopy... Powoli uniosłeś spojrzenie i zadrżałeś. Przed tobą stała niska, czarnowłosa dziewczyna. Jej włosy były mokre i oblepione jakąś lepką cieczą. Miała na sobie białą, pobrudzoną zakrzepłą krwią koszulę nocną z krótkimi rękawami. Trzęsła się i pocierała dłońmi o swe ramiona, aby się ogrzać. Jej oczy były duże, szeroko otwarte i wpatrywały się w ciebie z przerażeniem. Wargi dziewczyny zadrżały i wypłynął z nich ledwo słyszalny szept. Chciałeś do niej podejść, ale kiedy tylko zrobiłeś krok w jej stronę latarnia za nią zabrzęczała. Jej światło zamigało, a po chwili zgasło. To samo działo się z innymi lampami, aż w końcu zrobiło się tak ciemno iż ledwo widziałeś zarysy postaci stojącej kilka metrów przed tobą. Zacząłeś się bać... a wtedy latarnie znów zabrzęczały i powróciły do sprawności. Dziewczyny nie było. Po prostu zniknęła... Tak przynajmniej myślałeś, dopóki nie zobaczyłeś czerwonych śladów stóp na chodniku, które kończyły się zaraz przed tobą.
- Hej!
Podskoczyłeś gdy zupełnie niespodziewanie usłyszałeś głos za swoimi plecami. Odwróciłeś się i szybko i ujrzałeś Michaela Coolraina. Odetchnąłeś z ulgą, a Coolrain uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi na twoją reakcję.
- Nie mów, że się mnie przestraszyłeś.- powiedział z uśmiechem na twarzy.
Oddychając szybko jeszcze raz spojrzałeś na ślady. Nie było ich...

Edward:

Reszta dnia minęła ci szybko, ale ilekroć myślałeś o dziwnej księdze i o tym co ci się tego dnia przytrafiło, po plecach przechodziły ci zimne dreszcze. W dodatku dziwnie ciążyła ci w plecaku. Kiedy szykowałeś się do wyjścia ze szkoły, ujrzałeś jak do Pawilonu Naukowego wchodzi znajoma ci dziewczyna... Czym prędzej udałeś się za nią. Zatrzymałeś się tylko przed wejściem, gdyż znowu poczułeś na ciele ten nieprzyjemny dreszcz. Kiedy dotknąłeś zimnej klamki, na moment oślepił cię błysk. Po chwili jednak odzyskałeś wzrok i wszedłeś do pawilonu. Wszystko było takie... inne. Ściany, zawsze czyste i zadbane, były pokryte łuszczącą się farbą, której duże płaty znajdowały się częściowo na podłodze, zaśmieconej pyłem i kawałkami gruzu. Tak wyglądał cały korytarz. Znów cię oślepiło i gdy zamrugałeś kilka razy, korytarz wyglądał normalnie. Poszedłeś naprzód i ujrzałeś skręcającą w prawy korytarz postać. Ubrana na czarno, z długimi włosami... Szybko podążyłeś za nią. Znów ją ujrzałeś... Jej piękna twarz ponownie zrobiła na tobie wielkie wrażenie. Odwróciła się od ciebie i weszła do sali, przy której się znajdowała. Tym razem pobiegłeś. Kiedy stanąłeś przed otwartymi drzwiami wszystko znów wyglądało inaczej. Sala była prawie pusta, stało w niej tylko kilka zdewastowanych stolików. Szyby były pokryte grubą warstwą kurzu. Tynk ze ścian i płaty farby pokrywały prawie całą powierzchnie podłogi. Gdzieniegdzie walały się również jakieś papiery, szkła i kawałki drewna. Coś wewnątrz okropnie zaskrzypiało. Momentalnie spojrzałeś na tablicę, na której niewidzialna ręka wyryła wielkimi literami cztery słowa:

Wieczna noc nadejdzie wkrótce

Pod spodem, pojawiały się mniejsze litery.

Wszyscy skosztują prawdy. Nikt nie ucieknie. Ty również, Truposzu...

Kolejny błysk i powrót do rzeczywistości. Oto zaglądałeś przez drzwi do klasy pełnej siedzącej w ławkach młodzieży. Nauczycielka w grubych okularach patrzyła się na ciebie z irytacją. Wszyscy patrzyli się na ciebie. Ktoś zachichotał, ktoś coś szepnął do sąsiada.
- Przepraszam. - wymamrotałeś i opuściłeś salę.
Oparłeś się o ścianę.
"Co to wszystko znaczy..."





28 października

Ten dzień zdecydowanie był paskudny. Dżdżysty deszcz padał od samego rana. Dla nikogo w taką pogodę spacer był przyjemny. Ci którzy nie mieli prawa jazdy i samochód zmuszeni byli jechać do szkoły z rodzicami. Wszystko zapowiadało na to iż lekcje zaczną się w sennej atmosferze. Co chwilę ktoś ziewał bądź kładł się na ławce. Każdy kto dobrze słuchał mógł podsłuchać podniecone rozmowy uczniów, którzy opowiadali o dziwnych rzeczach, które ostatnio spotkały ich w szkole - dziwne odgłosy, gasnące światła, odgłosy kroków, płacz w toaletach, znikające postacie... Cokolwiek się działo, wywoływało to wśród uczniów poruszenie.
Michael szedł smętnie do swojej szafki, gdzie wyciągnął wszystko co potrzebne mu było na pierwszą lekcję - historię. Znalazł odpowiednią salę i usiadł na ławce w oczekiwaniu na znajome twarze.

Henry:

W bibliotece spotkałeś Edwarda Jonesa, który pewnie znów zastąpił bibliotekarza na moment. Wiedziałeś, że chłopak czuje się tu jak w domu i posiada ogromną wiedzę jeśli chodzi o wszystkie książki zgromadzone w szkolnej bibliotece. Chociaż cieszył się reputacją dziwaka, to jednak można było z nim się dogadać. Czegokolwiek szukałeś, on mógł ci pomóc....
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline