Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 22:38   #22
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
To była całkowita klęska! Alez miał rację: Gdyby nie chcieli tylko zabić Anzelma i spalić mu zajazdu zdecydowanie byłoby krucho zarówno z wojownikiem jak i z nią samą. Gdy tylko wykonali swoje zadanie ulotnili się w tempie błyskawicznym. Najbardziej żałowała, że nie udało jej się złapać nikogo żywego, ale Mark był zdecydowanie ważniejszy. Wydostali się z płonącej chaty i dziewczyna szybko opatrzyła jego ranę. Mężczyzna miał szczęście: Cięcie było gładkie, nie naruszyło kości ani żadnej arterii.

Pojawienie się Źdźbucha z obstawą w pierwszym momencie zaskoczyło wiedźminkę, przecież posłaniec nie dojechał... Potem jednak przypomniała sobie o wysłanych kolejnych. Widocznie któryś dotarł, a może nawet obaj? Czyli wiedźma od kruków nie była wszechwiedząca i wszechobecna? Zanim zdążyła porozmawiać z przedostatnim żyjącym łowcą Króla Kniei odjechali śladem podpalaczy. Przez chwilę patrzyła za znikającym mężczyzną zastanawiając się czy jeszcze zobaczy go żywego...

Tysiące myśli przebiegało przez jej głowę gdy wspierając Marka udawała się wraz z wyraźnie przestraszonym Olafem do karczmy.
Co do jednego można się było przekonać, nie było to tylko i wyłącznie działanie wiedźmy. Bandyci byli zdecydowanie, w stu procentach realni. Oczywiście nie wykluczało to jednoznacznie udziału we wszystkim pewnej bogatej mieszczki. Jeśli jednak była to jej sprawka, myśl o tym, że potrzebuje ludzkiego wsparcia była trochę pokrzepiająca. To była w sumie jedyna pozytywna myśl jaka przyszła Arinie do głowy.
Było jej żal Anzelma, człowiek był zadufany w sobie i paskudnie gotował, ale nie zasłużył chyba na to co go spotkało? Jaka istota mogła być tak bardzo żadna zemsty? Arina spróbowała poukładać sobie wszystko w głowie, a na początek przypomnieć słowa starego bajarza:
Odtrącona kochanka wiedźma zamieniła synów rozbójnika w kruki. Kruki rozszarpały męża pani Elizy i posłańca wysłanego po wsparcie.
Elena, druga żona Króla Kniei powiła mu córkę Elizę, czy zbieżność imion była całkiem przypadkowa? Dlaczego śniły jej się kruki i młoda kobieta przypominająca panią Elizę? A może to było tylko jej złudzenie? Może kobiety wcale nie były podobne?
Rozbójnik zginął na stosie przeklinając wioskę i tych co go pojmali i osądzili. Prawie wszystkich łowców i ich domy strawiły płomienie. Czy rzeczywiście nieszczęśliwa wdowa w końcu zaczęła spełniać klątwę? A może zrobiła to jego dorosła już córka?

Zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi.

- Nie sądzę by to była zemsta zza grobu – Powiedziała wiedźminka kończąc opowieść o tym co stało się w karczmie Anzelma - Tym napastnikom albo ktoś zapłacił albo... - zastanowiła się nad tym co właśnie sobie uświadomiła - było ich jedenastu... z tego co słyszałam tylu synów miał Król Kniei. Może to oni postanowili się zemścić? Ale dlaczego dopiero po tylu latach? Chyba... że rzeczywiście zaklęci byli w kruki i dopiero niedawno ktoś ich odczarował... - popatrzyła przy tych słowach uważnie na wójta.
Olaf po łysiejącym czerepie się podrapał, ostatecznie kręcąc głową.
- Nikt z nas po schwytaniu zbója o jego synach nie słyszał. Że byli, to wiemy, a gdzie się podziali? Tyle lat by się w lesie czaili, psia ich mać?
- Nie wiem gdzie się czaili, ale że to oni bardzo prawdopodobne, albo ktoś chce nam tę wersję uwiarygodnić
- Arina wzruszyła ramionami – w każdym razie teraz jest ich o dwóch przynajmniej mniej, a i trzeci, raczej długo do walki zdolny nie będzie.
- Tera chociaż wiemy czego się spodziewać. Wyrwichwast coś perorował o tym, że dowody jakoweś na wiedźmę ma, kto go tam wie. Źdźbuch i jego ludzie się nam przydadzą, następnej nocy jak sądzę.

Wiedźminka odchyliła się na krześle i z uwagą popatrzyła na wójta:
- Na wiedźmę? Mamy jeszcze jakąś inną możliwość czy w końcu zmieniliście swoje zdanie co do niewinności pani Elizy, panie Olafie?
- Ja tam żadnych dowodów nie mam jeszcze, ale gdy jest z nami władza od hrabiego, to i sądzić możem.
- Proponowałabym na początek przeszukać jej dom. Jeśli ma coś wspólnego z bandytami... może ich ukrywała... jest szansa, że trafimy na ślady.
- Zobaczymy rankiem co da się zrobić. Odpocznijcie, jeśli oczy zmrużyć zdołacie. Nigdy dwa razy tej samej nocy nie atakowali.


Arina skinęła głową zastanawiając się nad Żdźbuchem...
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 29-03-2010 o 22:45.
Eleanor jest offline