Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2010, 14:54   #83
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nawet cieszył się na wypad do miasta. Głusza głuszą, ale trochę brakowało mu zgiełku i osobliwego smrodu, do którego się przyzwyczaił. No i swobody, tu mógł swobodnie łazić po lesie, ale to była marna rozrywka. Tak więc nawet nie marudził wstając o świcie i zabierając się za upodobnianie się do jakiegoś dziada z zabitej dechami wsi. To całe brudzenie podobało mu się najmniej z całej wyprawy, zachowywanie pozorów również będzie wymagało pewnych umiejętności, na szczęście tylko u niego. Towarzyszące mu dziewczyny były tak podekscytowane, że i tak będą otwierać szeroko oczy na absolutnie wszystko, doskonale się wpasowując w rolę baby z małego sioła. Albo chłopca, jak to w przypadku Gwen. Trochę brudu i już nikt nie widział w nich ładnych dziewczyn, które można by podszczypywać, a tylko niewarte uwagi zawalidrogi.

Po drodze zakupili jeszcze mąki, udając, że są młynarzami. Dobre sobie, Noah nawet nie bardzo wiedział o co z tą mąką chodzi, prócz tego, że powstaje z ziarna. Za to nie skąpił młynarzowi srebra. W ten sposób ludzie będą pamiętali ich znacznie lepiej, niż gdyby otrzymali datek z anonimowego przytułku, który na dodatek większość tego mógłby wziąć na swoje potrzeby. Zanim dotarli do bram, wyjaśnił towarzyszkom kilka prostych zasad.
- Nie odłazić ode mnie, nie kupować nic poza to, co musimy. Jak będzie chciały jakieś ozdobne chusty czy inne kobiece zbytki to kupimy to na koniec i przy tym będę, by was nie kantowano na prawo i lewo. Łatwo wyczuwają nietutejszych, którzy nie mają pojęcia ile co może kosztować, za to są onieśmieleni i zagubieni. Najlepiej trzymajcie się blisko mnie, załatwimy szybko co trzeba. Sakiewki trzymać głęboko pod ubraniem. Gdybym nie musiał udawać, nic by nam nie groziło, ale lepiej, by mnie tu nie poznano. Pokażę wam też, jak należy robić duże zakupy. Jakbyśmy łazili od straganu do straganu, to by się to dobrze nie skończyło.
Ostatecznie przekroczyli bramy Nottingham praktycznie bez problemów. Noah z pewnym trudem zmusił muła do skrętu w boczną alejkę, zanurzając się w bardziej cuchnących rejonach miasta.

Tam to właśnie, w całkiem sporym, ale i nie za dobrze utrzymanym drewnianym domu, mieszkał człowiek, któremu najbliżej było do określenia "przyjaciel", którego to sam Noah w swoim miastowych kontaktach wolał unikać. Człowiek ten, oczywiście za odpowiednią opłatą, zgodził się ich przenocować, jak również znaleźć miejsce na ich wóz i muła. Ot, pieniądz i zaufanie, dwie najważniejsze rzeczy w życiu kanciarza. Olaf nie był już młody, miał na karku mocno ponad trzydzieści wiosen, a zawodowo zajmował się garncarstwem, zwłaszcza jeśli przychodziło o oficjalne wytłumaczenia. Nieco przy tuszy, łysawy na czubku głowy, ale z sympatycznym uśmiechem na obłudnej nieco twarzy. Ot, miastowy, który umiał zapewnić sobie dostatni byt. Żył z tego i wiedział, że złamanie słowa i zdradzenie kogoś, całkowicie pogrzebałoby cały interes. Toteż Noah ufał mu na tyle, na ile mógł, nie zdradzając niczym, skąd się tu w ogóle wziął. Prócz tego, że dyla dał z kicia, tego nie można było uniknąć - w mieście wisiało przynajmniej kilka pergaminów z dość starannie wyrysowanymi podobiznami. Zbyt starannie, bo były nawet podobne.

Same zakupy podzielił na trzy etapy, z których przynajmniej jeden mógłby pominąć, ale wiedział, że dziewczyny byłyby rozczarowany, gdyby nie wybrali się na targ osobiście. Jako prości chłopi, kupili więc proste rzeczy. A to owies "-Dla muła jaśnie panie, dla muła, toż to bestyja tyle żre!", a to igły i nici czy różnej grubości sznury "-Gatki inaczej spadają, panie, a baby narzekają, że igły stare i pogięte! ". To było proste i nikt nie mógł podejrzewać jakiś szachrajstw. Targował się jak to zwykle czynią chłopi, ale nie za mocno, bo nie zależało mu na szczególnym oszczędzaniu. Tak kupili jeszcze trochę włóczki, wełnę, płótno, moździerz z tłuczkiem, sadzonki warzyw, nożyce, trochę glinianych naczyń i spory kocioł "-Panie, stary to już ma dziurę jak pięść moja!. Większe zakupy, a na dodatek jeszcze bardziej nietypowe jak pergamin, musieli zostawić na później, ale i na to miał Noah plan.

Najpierw jednak odwiedził innego swojego znajomego, młodszego tym razem i obrotnego rzemieślnika, którego ojciec kuźnię miał, dużą, największą w mieście i którą Noah "sponsorował" swojego czasu, chcąc mieć w rzemieślnikach tutejszych oparcie. Chłopak był uczciwy, to prawda, ale nie wierzył też w wielkie przewiny swojego znajomego, witając go z otwartymi ramionami, chociaż na zapleczu. Zresztą mężczyzna nie zamierzał go prosić o nic nielegalnego, tak po prawdzie.
- Wielkie zakupy muszę poczynić, dla kogo nie pytaj. Nic nielegalnego, ale znajomy kuźnię chce otworzyć, a mi się trochę monet do ręki przypałętało. Potrzebuję wszystko, co do tego trzeba, nawet listę w głowie mam, ale przeca znasz się na tym lepiej niż ja. A do tego wszystkiego gwoździ trochę, piły ze dwie, młotki zwykłe, siekierka, mała i duża. Osełka, krzemienia trochę. Sporo tego, zwłaszcza jak kowadło przyjdzie ładować i żelazo. Może nawet stal zdobędziesz?
Chłopak otworzył oczy, kalkulując.
- Dużo pracy i kosztować to będzie. Na dziś rady nie da, ale do jutra zdążę.
Noah skinął mu głową, wkładając sporą sakiewkę do ręki.
- Wierzę, że wszystko będzie w porządku. Załaduj to potem na wóz i przewieź do tego strumienia, co za najbliższą wsią płynie. Tam niedaleko młyna. Zjawię się tam też i odbiorę co trzeba. I dopłacę, jak za mało gotowizny, swoje też będziesz z tego miał, o to się nie bój. W razie czego mów, że kuzyn we wsi kilka dni jazdy od Nottingham chce swoją kuźnię otworzyć i o pomoc prosił.
Uścisnęli sobie dłonie i pozostał najbardziej niebezpieczny element całego planu. Ale najpierw zaszedł tam, gdzie Robin chciała by zaszedł. Chłopaka co prawda nie było, ale miła staruszka, Cathrine, nawet zaprosiła go do środka. Odmówił, wciąż przebrany za brudnego chłopa przecież.
- Dziękuję, ale ja z wiadomością jeno. Robin przesyła pozdrowienia i mówi, że cała i zdrowa jest. Niech Thomas do domu wraca, bo tam się pewniej spotkają, niźli tutaj. I że kocha i tęskni. Nic na potwierdzenie słów nie mam, jak również nie mogę powiedzieć gdzie jest, ale wierzę, że zaufa tym słowom.
Uśmiechnął się jeszcze sympatycznie i włożył kobiecie srebrną monetę do dłoni, niewidocznym dla postronnego ruchem. Potem wrócili do domu Olafa.

Trzecia część planu była bardziej ryzykowna. Umył się i przebrał w znacznie lepszy strój, który zdobył przy pomocy przyjaciela, a następnie razem z dziewczynami udał się do dość mocno oddalonej od centralnej części miasta karczmy, w której wynajął pokój, podając się za kupca Albrechta, który dorobił się na tyle, by z pospolitymi sprzedawcami samemu się nie zadawać. Zamknął się w pokoju i wołał tylko posłańców, którym to polecenia przekazywała Gwen, czyli młody pomocnik kupca. Marthy wolał w to nie mieszać, wyglądała na starszą no i kobiety nigdy się tym nie parały. W ten sposób wszedł w posiadanie wozu, kobyły, dwóch beczek, ziarna, soli, pergaminu, wraz z piórami i atramentem, dwóch kilofów, sita, lepszej jakości tkanin, kilku niedostępnych w lesie przypraw i ziół. Wolał nie kupować żywego inwentarza, to mogli zdobyć we wsi, a jechanie z tym na wozie groziło pytaniami. Wiedział też, że wydaje na prawdę dużo, ale takich rzeczy nie można było kupić tanio bez zwracania na siebie uwagę. Nie targował się zbytnio, chociaż czasem odrzucał oferty, przekazując posłańcowi, by ten przekazał dalej co jego pracodawca myśli o danej ofercie. "-Cena taka za tę sól? Pan prosi przekazać, że ta sól nawet słona nie jest i nie będzie przepłacał za towar marny, jak sprzedawca jeszcze oszczerca." Starał się spieszyć, więc i mali posłańcy zarobili sporo. A potem kupiec "Albrecht' wyparował przez okno, gdy już wieczór się zbliżał i nikt nie wiedział gdzie się podział. Taką przynajmniej Noah miał nadzieję.

Podzielili towary na dwa wozy, z jednym mając zamiar samemu wyjechać, z drugim, tym z bardziej dziwnymi zakupami, wyjechać miał ktoś inny. Olaf, na ten przykład, zgodził się bez szemrania, zwłaszcza, że Noah obiecał mu wóz i kobyłę, jeśli tylko wszystko pójdzie bez problemów. To był męczący dzień.
 
Sekal jest offline