PASSWORD CORECT
Robert czekał na te dwa słowa od chwili wylądowania na tej paskudnej planecie. Napis kilka razy zamigał, kiedy znikł i na monitorze pojawiła się wielka lista wszystkich dostępnych plików. Clearwater obserwował uzupełniające się napisy z wypisaną na twarzy mieszanką skupienia, ulgi i radości. Gdy lista zatrzymała się na ostatniej pozycji, Australijczyk klasnął w dłonie i odepchnął się od biurka na swym obrotowym krześle.
- Bingo szefie! Dostałem się do bazy danych. - prawie krzyknął.
Logan grzebał właśnie w szczątkach dziwnej istoty.
- Fascynujące organizmy, fascynujące … słucham cię?
Widząc jak wyciąga szczypcami jakiś narząd wewnętrzny tego paskudztwa Robert skrzywił się i powstrzymując wymioty wrócił na swoje miejsce. Logan odłożył narzędzia, zdjął rękawiczki i podszedł do niego, nachylając się nad ramieniem Clearwatera. Robert wstał i puścił Logana na krzesło. Droid usiadł i zaczął przeglądać interesujące go pliki. Większość dotyczyła błędów doktora Woo i dodatkowych środków ostrożności o jakie zadbali jego następcy po jego niefortunnym zgonie, oraz śmierci reszty personelu badawczego.
W tym momencie rozległ się charakterystyczny dźwięk i drzwi od skrzydła szpitalnego otworzyły się i wy kuśtykała podparta o kulę Raine. Za nią szedł Trinity, wyraźnie wkurzony.
- Powtarzam ci, nie powinnaś w tym stanie się poruszać, masz stopę z raną podobną do tej wypalanej stopionym żelazem o średnicy pięści! I to do samej kości!
Snajper jednak zdawała być głucha na uwagi medyka i podeszła do Logana.
- Dobrze cię widzieć całą. - odezwał się stojący obok Robert.
Logan był jednak zajęty przeglądaniem plików więc poprosił Roberta o to by ten jej wszystko wytłumaczył. Clearwater opowiedział jej o całym zdarzeniu ze swojej perspektywy. Oczywiście nie powiedział jednak nic krytykującego zachowanie dziewczyny, a raczej unikał oceniania czyjegokolwiek postępowania.
- Dobrze, że nie stało się nic złego... ehm, przepraszam. - powiedział patrząc na jej nogę. W każdym razie mogło być znacznie gorzej.- uśmiechnął się lekko.
Trinity podszedł do monitorów kontrolnych i nagle zamachał ręką, aby się wszyscy uciszyli. Logan natychmiast wyczulił swój słuch na jakieś podejrzane dźwięki. Nastała chwila skupienia, którą android przerwał z nutką dezaprobaty w głosie.
- Przecież nic nie słychać!
Medyk się uśmiechnął.
- No właśnie! Huragan ustał!
"Huragan ustał... czyżby cisza przed prawdziwą burzą?" - przemknęło przez myśli Roberta. Ignorując złe przeczucie Australijczyk spojrzał na godzinę. Minęły cztery i pół godziny od czasu ich lądowania. Niby wszystko było w miarę dobrze, ale niepokój Roberta jedynie się zmagał.
- Martwię się o resztę... - powiedział do towarzyszów.
- Wszyscy się martwimy, ale... - ktoś odpowiedział.
- Wiem, po prostu mam złe przeczucia. To wszystko. - przerwał komuś i usiadł na wolnym krześle.
__________________ Come on Angel, come and cry; it's time for you to die.... |