Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2010, 18:55   #49
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
wspólny post abishai'a i Mekov

Gdy udało im się oddalić od zgromadzonych przyj jednym stole członków grupy, Samuel zawołał karczmarza i rzekł.- Wino i do tego stolika.
Po czym czekając na posiłek usiadł z Ruth mówiąc żartobliwie.- No to nareszcie sami. W pewnym sensie.
Spojrzał na rudowłosą towarzyszkę, trochę na jej oczy...trochę za bardzo na dekolt. Zaśmiał się lekko, dodając.- Niemal czuję na sobie potępiający mnie wzrok Lamii i Emerahl. Dziwne, że tylko ich.
Ruth przyjrzała mu się i uśmiechnęła się figlarnie. Wypite wcześniej piwa nadal trzymały ją w dobrym humorze. - Nie rozumiem za co mają Cię potępiać. - powiedziała szczerze. - Zrobiłeś coś złego? Przyznaj się. - dodała z uśmiechem.
Nie... nie wydaje mi się.- Lestre nachylił swe oblicze w stronę twarzy Ruth i znacząco mrużąc jedno oko, dodał. – Ale może planuję coś nieobyczajnego? Łobuz jest ze mnie.
Dziewczyna zaśmiała się na głos. - Ja też nie jestem zbyt grzeczna. - powiedziała z uśmiechem i puściła do Samuela oczko.
Podeszła do nich dziewczyna z czarnymi warkoczykami, wyglądająca na jeszcze młodszą niż Lamia. Postawiła na ich stoliku dwa metalowe kielichy i duży dzban pełen wina, po czym ukłoniła się i odeszła zająć się innymi sprawami.
- To powiedz mi łobuzie, co chcesz zbroić? - zagadała wesoło, nalewając sobie wina nieomal po brzegi kielicha.
-Gdybym ci powiedział. Nie byłoby niespodzianki, nieprawdaż?- rzekł żartobliwie Lestre, przyłożył palec do ust dziewczyny dodając.- Niech wszystko wyjaśni się w swoim czasie.
Następnie Samuel nalał sobie wina do kielicha, dodając żartobliwie.- Być może, moje plany mają wiele wspólnego z... sprawdzeniem wygody siana w tutejszej stajni?
Napił się nieco wina, mówiąc.- Na razie jednak, sprawdźmy czy dotrzymam ci pola w piciu.
Uśmiechnął się tajemniczo, mówiąc.- Całkiem niezłe.
Tak naprawdę Samuel nie miał żadnych sprecyzowanych planów wobec Ruth. Już u Erwina zauważył, że dobrze się z nią dogaduje. I całkiem dobrze bawi w towarzystwie... sam też był ciekaw do czego to doprowadzi.
- Jasne, rozumiem. - powiedziała Ruth, choć nie było to do końca zgodne z prawdą. Odniosła wrażenie, że Samuel chce się porządnie napić, a potem... się zobaczy. Ona sama często tak robiła i zwykle było bardzo wesoło. Pamiętała jak kiedyś obudziła się na słomianym dachu w "pożyczonej" od kogoś zbroi, a innym razem w kurniku, topless. Uznała, że Samuel rozważał nocleg w stajni, gdyż łatwiej będzie mu tam dojść niż wspinać się po głupich schodach na piętro do pokoju.
- No zobaczymy co to będzie. - powiedziała z uśmiechem. Nie chciała nad tym rozmyślać i planować, gdyż to psuło całą zabawę. Wzniosła kielich w geście toastu, a Samuel uczynił to samo i oboje opróżnili swoje naczynia.
- To opowiedz mi jakąś swoją przygodę z piciem. Zrobiłeś kiedyś coś... szalonego? - zagadała z uśmiechem spoglądając rozmówcy w oczy i ponownie napełniła oba kielichy.
- Był taki raz ...w małej mieścince, nazwa wyleciała mi z głowy...leży na południe od Yaffer .- odparł Lestre wspominając przeszłość.- Umówiłem się z taką jedną miłą szatynką, na imię miała Loreen. Spotkałem ją później w karczmie, długo przed umówionym czasem naszego spotkania. Ale wtedy się upierała, że się Laureen nazywa. Gdy nadszedł czas randki, miałem całkiem już poprawiony winem humor. I zjawiła się wtedy... nie zgadniesz, kto. Pojawiła się Loreen właśnie. I wtedy się okazało, że Loreen i Laureen to siostry bliźniaczki. Koniec , końców... przyjemnie nam się rozmawiało we trójkę, przy drinkach. A potem...- tu Samuel uśmiechnął się tak jakoś lisio.- Potem trafiliśmy do mojego pokoju i... cóż... Loreen i Laureen nie były szczególnie pruderyjne i lubiły się dzielić. Figlo...poznawaliśmy się dogłębnie całą noc...całą szaloną noc.
Gdy Samuel opowiadał swoją historię, Ruth wpatrywała się w niego z lekko otwartymi w uśmiechu ustami. - Łaaał!... Dobry jesteś. - skwitowała zakończenie ze szczerym uśmiechem. Przez chwilę przyglądała się Samuelowi z mieszaniną podziwu i ... czegoś jeszcze co trudno było rozgryźć... Myślała o czymś. Po chwili sięgnęła po kielich i uniosła go mówiąc: - Za takie sukcesy.

–Teraz chyba twoja kolej. Masz się czym pochwalić?- spytał Samuel, spoglądając w oczy Ruth i sącząc wino. Z czasem oczy Lestre zaczęły ciążyć w dół, ku dekoltowi dziewczyny.
- No cóż... Ja mam wiele różnych takich przygód. - zaczęła i dopiła wino. Zastanowiła się chwilę, nad tym, którą historyjkę wybrać. Najprawdopodobniej większość jej wyczynów po pijaku nie nadawała się do opowiedzenia komuś przed kim chciała dobrze wypaść.
- No dobra mam jedną. Parę lat temu kumplowałam się z jednym Satyrem, razem podróżowaliśmy i piliśmy... Ale tylko tyle! - zaznaczyła unosząc dłoń nad stolikiem i prostując palec wskazujący. Następnie nalała sobie wina i mówiła dalej - No i raz sobie wypiliśmy w takiej karczmie i nierównym krokiem poszliśmy do wynajętego pokoju. Ale tam się okazało, że nie mogliśmy otworzyć... tych no... drzwi. Wtedy Rez się wkurzył i wywalił je z bara. Pokój był wręcz niesamowity jak za takie pieniądze, miał nawet osobną łazienkę. - Dziewczyna przerwała na chwilę opowiadać, zaschło jej w gardle, więc jednym haustem opróżniła swój kielich.
- Polej. - rzekła, po czym wróciła do swojej historii. - No więc ja poszłam się trochę umyć, bo zwykle nie mam takich luksusów, a tam w wannie siedział jeden młodziutki przystojniaczek, taki w wieku Lamii. Nie chciało mi się myśleć i ponieważ byłam troszkę pijana to poddałam się chwili i... wykąpaliśmy się razem. Było super, a jak się rano obudziłam zakuta w dyby, dowiedziałam się kilku rzeczy od kumpla który był zakuty obok. W skrócie... pomyliliśmy pokoje i wtargnęliśmy do jednej szlachcianki, która podróżowała ze swoim synem, a kiedy ja spędzałam czas z nim, mój kumpel w bardzo podobny sposób zajmował się tą szlachcianką. Noc była udana, ale w dybach ciężko było leczyć kaca, nie polecam tego. Pod wieczór nas wypuścili. - Ruth zakończyła opowieść przypatrując się reakcji rozmówcy.
Samuel dolał wina Ruth wsłuchując się w jej wypowiedź, w milczeniu. Sam też dolał wina do swego kielicha i wypił duszkiem.
-Cóóż...tym razem dopilnuję, żebyś to mnie niańczyła, a nie synka jakiegoś szlachciury.-rzekł żartobliwym tonem, ale pod stołem pocierał pieszczotliwie łydkę Ruth czubkiem swego buta.
Wypił wino spoglądając na rudowłosą naprzeciw niego. Szczerze mówiąc, nie sądził że istnieje kobieta o podobnym do niego poglądzie na życie.- Trzeba korzystać, gdy nadarzy się okazja. Nieprawdaż?
Ta posłała mu delikatny uśmiech, nie ingerując w jego poczynania pod stołem. - Pewnie. Trzeba się dobrze bawić. - odpowiedziała z uśmiechem i upiła nieco wina. Zasmakowało jej nad wyraz dobrze. - A powiedz mi... bo wcześniej się wymigałeś od odpowiedzi, pamiętasz moją historię o rycerzu i dzieciakach, nie powiedziałeś co o nim sądzisz? - zagadała.
Ta "obojętność" Ruth ośmieliła Samuela do bardziej zdecydowanej pieszczoty jej łydki. Sam zaś splótł dłonie razem, wyraźnie się zamyślając. Wreszcie rzekł.- Cóż...ciekawa i pouczająca.
Spojrzał wprost w jej oczy.- Mi mówi, że... nie wolno lekceważyć maluczkich i słabszych od siebie. Kto wie, czy nie mają asa w rękawie.
I w dłoni Samuela pojawił się właśnie taki as. Po chwili Lestre wyjął resztę talii i przetasował na oczach Ruth. Spytał.- Lubisz karty?
Dziewczyna pokiwała głową słysząc opinię Samuela, a gdy zobaczyła karty uśmiechnęła się.
- Pewnie. Karty i kości to moi przyjaciele. Nawet nie wiesz ile im zawdzięczam. - powiedziała ze szczerym uśmiechem. Poderwała swój zielony plecaczek z podłogi, pogrzebała w nim chwilę i wyciągnęła dwie kostki sześciościenne, które położyła na stole tuż przed sobą.
- Jeśli i Ty masz swoje to możemy zagrać zarówno w kości i w karty, a jak nie to zadowolimy się kartami. - powiedziała z uśmiechem.
Pod stołem nie podjęła żadnych działań.
-Bardziej karty wolę. Mniej w tym losu, więcej strategii.- rzekł w odpowiedzi Samuel, biorąc do ręki kości i próbując wyczuć, czy aby przypadkiem nie dociążone. O dziwo nic na to nie wskazywało.
Lestre spojrzał na Ruth, prosto w jej oczy. Uśmiechnął się dodając.- Do ciebie pani, należy wybór rozgrywki, jak i...stawek.
Dziewczyna nie traciła uśmiechu. Ten wieczór zapowiadał się bardzo ciekawie, co jak najbardziej jej odpowiadało. - A w jaką karcianą grę zagramy? W pokera, plany, wista, tysiąca? Sorka ale więcej chyba nie znam. - powiedziała.
W jakiś dziwny sposób, może już od wina, spodobały jej się poczynania stopy Samuela i wyciągnęła nieco nogi do przodu, aby nie musiał On tak daleko sięgać.
Samuel nalał wina dodając - Proponuję w pokera. Trzy rozdania. Przegrany całuje zwycięzcę.
Potasował szybkim ruchem dłoni karty i rozdał z kunsztem typowym dla doświadczonego hazardzisty. A gdy Ruth dostała karty do dłoni zauważyła, że niebieskie tęczówki Lestre lekko pociemniały, a on sam uśmiechnął się łobuzersko.
Stopa mężczyzny z łydki, przesunęła się po kolanie Ruth, wsuwając pod jej krótką spódniczkę. Czubek stopy Samuela, zataczał kółeczka na jej udzie, gdy on sam z uśmiechem przyglądał się swym kartom.
- Sądziłam, że zagramy na pieniądze. - odpowiedziała w pierwszej chwili, choć jedno spojrzenie w oczy Samuela wystarczyło, aby rozważyć jego propozycję stawki. - Ale może być na buziaki. Zwycięzca wybiera gdzie przegrany ma go pocałować, bo przecież nie muszą to być usta. - powiedziała Ruth. W jednej dłoni trzymała zgrabnie ułożony wachlarzyk pięciu kart, w drugą zaś złapała kielich, opróżniła go i odstawiła na blat. - Wymieniam trzy. - powiedziała odkładając część nie pasujących do siebie kart i zostawiając sobie dwie damy, które kojarzyły jej się z niedawno zasłyszaną historią o siostrach.
Zaczynało jej się robić ciepło, ale nie wiedziała czy to od wina, czy od pieszczot pod stolikiem. Aby to sprawdzić nalała im jeszcze po kielichu... chciała, ale Kielich Samuela napełnił się tylko w połowie. - Szybko się skończyło. Zamów może jeszcze... i powiedz, co zdradza Twoje spojrzenie, bo nie umiem czytać w ludzkich oczach? - zagadała.
Lestre przerwał na moment igraszki pod stołem by zawołać służkę, dać jej kilka monet i rzec.- Jeszcze jeden dzban wina proszę.
Ta ukłoniwszy się szybko zabrała pusty dzban i poszła sobie. W tym czasie Lestre wymienił jedną kartę mówiąc.- A tak...moje tęczówki zmieniają barwę w zależności od mego nastroju. Ponoć mają to wszyscy w mojej rodzinie, u których krew mego prapradziadka... maga sztormów jest silna. Czasem stają się błękitne, czasem stalowoniebieskie, częściej pośrednie...barwa jest zależna od nastroju. I nie... nie pomoże ci to w grze.
Uśmiechnął się do siebie mówiąc żartobliwym głosem.- Twoje warunki mi się podobają. Uważaj jednak, bym nie zażądał pocałunku w pośladek...albo w bardziej intymne miejsce.
- Nie no, tego mi chyba nie zrobisz. - powiedziała z niepewnym uśmiechem. - A szkoda, że tych... magicznych zdolności nie odziedziczyłeś. - zauważyła dziewczyna po wzmiance o praprzodku.
Po raz pierwszy Ruth widziała Samuela zmieszanego. Lekko się zaczerwienił i coś wybąkał pod nosem.- Jedynie ....eee...przewidywanie pogody i czuły nos.
Kręcił coś...to było widać. Samuel coś ukrywał. Wypił szybko kielich wina, by zamaskować zażenowanie. Ona jednak nie drążyła tematu, nie chciała nikogo stresować w tak wspaniały wieczór.
Mężczyzna spojrzał jej w oczy, gdy służka postawiła kolejny pełny dzban.- To co, sprawdzamy? Uprzedzam, mam nad tobą przewagę. Nie ma miejsca na twym ciele, którego bym nie chciał pocałować?
Ruth spojrzała w karty i ujrzała, że w tym rozdaniu doszła jej trzecia dama do kolekcji. Starała się zachować tą wiedzę w tajemnicy.
- Ale podnoszę stawkę. Pocałunek za to rozdanie, a potem będziemy liczyć te trzy rozdania. Zgoda? - zaproponowała.
Lestre zamyślił się, a jego noga ochoczo wsunęła się pod spódniczkę Ruth. Tym razem czubek stopy Samuela zataczał kółeczka na drugim udzie dziewczyny. Mruczał pod nosem.- No nie wiem, nie wiem...Niech ci będzie.
Uśmiechnął się i dodał.- Jak mógłbym ci odmówić? Zgadzam się na twe warunki.
Dziewczyna się zaśmiała cicho zadowolona z tego wszystkiego co się działo. Nalała wina do ich naczyń. - No to ja mam trzy panienki. - powiedziała z uśmiechem i rozłożyła karty na stole. - A co Ty masz? - spytała z ciekawością i przyglądała mu się badawczo.
Samuel wyraźnie się ociągał z odpowiedzią, bardziej skupiając na sprawach dziejących się pod stołem, niż na stole. Wreszcie zaczął wykładać. Król, król...uśmiechnął się na moment.- I tu bym cię zapytał, czy uznajesz swą przegraną, ale... to nie ten typ zabawy.
Kolejnymi kartami, były dziesiątki... jedna, druga. Trzeciej nie było. Zamiast tego była szóstka.
Samuel westchnął.- Cóż, tym razem szczęście było po twej stronie...Ruth.
Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i uczciła zwycięstwo pokaźnym łykiem wina. Zastanowiła się chwilę spoglądając badawczym wzrokiem na Samuela. Dość szybko jednak się zdecydowała - Tutaj poproszę. - powiedziała unosząc głowę i "klepiąc" dwukrotnie palcem wskazującym w swoją szyję, nieco z prawej strony.
Odstawiła kielich i zebrała karty szykując je do następnego rozdania, a szło jej to całkiem nieźle.
- Wolisz teraz w karczmie czy później, na uboczu ? Ja wolałbym nie uświadamiać przedwcześnie Lamii - spytał żartobliwym Samuel wodząc stopą intensywnie raz po jednym, raz po drugim udzie dziewczyny. Wprawa z jaką to robił, utwierdzała Ruth w przekonaniu, że to co opowiadał o swych podbojach miłosnych, nie było zmyślonymi przechwałkami.
Wprawnie tasując karty, Ruth zastanowiła się dłuższą chwilę - coś najwyraźniej utrudniało jej myślenie. - Dobra, później. Ale będę pamiętała ile jesteś mi winny, nie zapomnę. - zastrzegła i rozdała im po pięć kart. Upiła nieco wina i mając nadzieję, że przyniesie jej to szczęście, podniosła swoje karty.
- Och nie martw się. Uregulujemy swe długi. - rzekł Samuel pijąc ze swego kielicha wino.
Dodał spoglądając w dekolt dziewczyny, zanim jego oczy odnalazły jej twarz.- Po tych trzech rozdaniach, pójdziemy się przejść...co ty na to?
Dziewczyna znakomicie się bawiła i nie miała jeszcze ochoty na spacer. - Nie no, pogramy trochę dłużej. Dopóki nie dopijemy wina.? Możesz polać? - zaproponowała.
Uśmiechnęła się. Szczęście znów jej dopisało. Dostała trzy siódemki i to od razu.
- Okej, jest przed wymianą kart, stawiam pocałunek. Przyjmujesz, czy przegrywasz rozdanie? - powiedziała z zawadiackim uśmieszkiem.
-Pocałunek...oferta zbyt kusząca by ją odrzucić. - odparł z uśmiechem Lestre. Spojrzał w karty, westchnął.- Zaryzykuję i przyjmę go.
Samuel znów wymienił tylko jedną kartę. W wyniku kolejnej wymiany, karty Ruth wzbogaciły się o króla i damę. Zaś Lestre rzekł.- A może postawisz, dwa pocałunki?
Ruth zawahała się przez chwilę. - Zgoda dwa pocałunki za to rozdanie. - powiedziała.
- I tak jest chyba lepiej grać, stawki i ryzyko, a nie tylko komu co dojdzie i pokazywanie kart. - zauważyła. Wino, towarzystwo i ryzyko, choć niewiele znaczące skoro nie grali na pieniądze, sprawiły, że bawiła się doskonale... no i jeszcze druga zabawa odbywająca się pod stołem. Ruth złapała za kielich, ale gdy zauważyła że ten jest pusty odstawiła go na stół.
- To polej wina i pokaż jakie masz karty - powiedziała uprzejmie.
Samuel nalał wina i jej i sobie. I rozłożył swoje karty, piątka, dwie piątki, trzy piątki nie były problemem, ale potem pojawiła się czwarta. Kareta piątek, deklasowała karty Ruth. Samuel spytał z łobuzerskim uśmiechem. - Przebijesz moje karty, lepszymi?
A jego noga przesunęła się centralnie. Czubek stopy, zamiast pocierać uda, zaczął delikatny masaż obszaru pomiędzy nimi.
Dziewczyna zdecydowanie złączyła kolana i tym czynem uwięziła nogę Samuela. - Aaa. - wydobyło się z jej gardła na granicy słyszalności, a jej mina zdradzała zaskoczenie... ale i coś jeszcze - zadowolenie, a może podniecenie.
- Nie tak... głęboko. - wyszeptała i rozejrzała się dookoła, czy aby nikt się im nie przygląda, na szczęście izba karczmy nieco się przeludniła, a Ci co jeszcze siedzieli zajęli się swoimi sprawami. - Piątki to dla mnie za mało, bo ja mam siódemki. - powiedziała z udawaną pewnością siebie. - Jedna, druga, trzecia - mówiła wykładając odpowiednie karty na stół, po czym zrobiła kwaśną minę - No dobra, więcej nie mam, tym razem wygrałeś. Rozdawaj. - powiedziała i napiła się wina. Nadal nie puściła jego nogi, którą w tej chwili mężczyzna nie mógł ruszyć i zmuszony był siedzieć w nie do końca wygodnej pozycji.
Samuel spoglądał na Ruth i uśmiechnął się dodając.- Dobrze moja panno, jeśli będziesz chciała, wrócę do... poprzednich ruchów. Wystarczy że puścisz nogę. A co do pocałunków, jeden w usta. Drugi...- palec Lestre wędrował nieubłaganie w dół. Jednak mężczyzna się chyba rozmyślił, po czym ostatecznie zatrzymał się na pępku. - Drugi tu.
Dziewczyna obserwowała uważnie drogę ręki Samuela zastanawiając się z lekkim niepokojem, gdzie będzie musiała go pocałować. Środek brzucha wydał jej się dość dziwnym miejscem, ale wiedziała, że mogło być gorzej... choć On by jej do tego nie zmuszał. Puściła jego nogę, aby Samuel wrócił do pieszczot jej ud. I rzeczywiście stopa Samuela zaczęła swe harce po jej skórze, zataczając powolne kółeczka.
Po czym łyknąwszy wina Lestre rozdał karty ponownie. I tym razem Ruth trafił się Król, Dama, dziewiątka, siódemka i trójka. Nic nie miała w dłoni. Postanowiła nie zdradzać tego po sobie, zostawiła króla i damę odrzucając niskie karty i udając tym manewrem, że zbiera do pary.
- Dla mnie trzy. - Powiedziała i upiła nieco wina opróżniając swój kielich.
Samuel odrzucił dwie, czyżby miał coś silnego w dłoni ?
Ruth dobrała karty: trafił się jej walet, oraz siódemka i szóstka. Nie miała nic. Tym razem jej karta nie podeszła, dobrze chociaż, że stopa Lestre gorliwie poprawiała jej nastrój.
Ruth złapała za dzban wina i nalała do kielichów czerwonego napoju. Dzban był już w połowie pusty. - No jakie masz karty? - zapytała.
Samuel bez większego entuzjazmu rozłożył karty: As, król, dama, dziesiątka i dziewiątka. Widać było dobrze, że dążył do pokera, ale nic nie uzyskał. Nadal miał jednak wyższe karty od Ruth.
-A co ty masz?- spytał.
- Nic. - odpowiedziała i pokazała pięć nie pasujących do siebie kart. Wystarczyło jej aby dobrała króla albo damę, ale nawet tyle jej nie doszło. Przegrała pierwsze, z trzech nie obstawianych rozdań, ale aż tak się tym nie martwiła. Zebrała karty, przetasowała je i rozdała do nowej rozgrywki. Upiła wina na szczęście i podniosła swoje karty.
- Nie zapomniałaś o czymś?- spytał żartobliwie Lestre, po czym dodał.- Pocałunek. Ponieważ oboje nie mieliśmy nic ciekawego. Tym razem tobie pozwolę zadecydować, gdzie chcesz mnie pocałować. Nie można całować dwa razy w to samo miejsce.
Ruth spojrzała w karty, miała dwie pary...Asy i dziesiątki. Ale Samuel z grą czekał na podjęcie przez nią decyzji. Wypił wino z kielicha jednym haustem i nalał sobie ponownie.
- Ale nie obstawialiśmy. To miało być jedno z tych trzech rozdań, co jak ktoś wygra dwa z nich to wygrywa pocałunek. - powiedziała, ale nie była pewna, czy to co mówi faktycznie było ich wcześniejszymi ustaleniami. - Dobrze mówię? Bo ja już nie wiem. - powiedziała i na szczęście powstrzymała się od dodania, iż jest to zapewne wina wina.
-Może masz rację, w sumie wino też się kończy.-rzekł Lestre zaglądając do dzbana. W sumie zabawa była zbyt przednia, by się martwić takimi szczegółami. Zbyt dobrze mu było przy Ruth. Zajrzał w swoje karty i dodał.- Cóż...gramy do opróżnienia tego dzbana, po trzecim moglibyśmy nie wstać, a tym bardziej spłacić wzajemnie długi.
Po czym dobrał dwie karty, stopą intensywniej pocierając uda dziewczyny, w daremnej jak dotąd, próbie rozproszenia jej uwagi.
- Zgoda, do opóźnienia dzbanka. Dla mnie jedna karta. - powiedziała Ruth, nie zdając sobie sprawy z przejęzyczenia i odłożyła na stół niepasującą blotkę.
Odbiło jej się winem i uznała, że może troszkę przystopuje z piciem... a dzięki temu pograją też nieco dłużej.
Zapach tego beknięcia bynajmniej nie zrobił złego wrażenia na czułym nosie Samuela. Jego tęczówki zmieniły barwę na silny błękit. Oblizał nieco wyschnięte wargi w dość lubieżny sposób i opróżnił kielich, by następnie dolać sobie wina. Dobrał trzy karty do swej "ręki", a Ruth dobrała kolejną blotkę, co gorsza, niższą od poprzedniej.
-Co masz ? -spytał od niechcenia Samuel.
- Tak od razu, bez zakładu? - spytała. Niechęć Samuela mogła oznaczać, że nic nie dobrał i został z jedną parą, choć jego oczy oznaczały... no właśnie nie wiedziała co, ale uznała, że warto zaryzykować. - Stawiam pocałunek. - powiedziała. I jedną nogą przekierowała stopę Samuela, aby masował teraz jej drugie udo.
- Stajesz się coraz bardziej wymagająca moja panno.- zachichotał Lestre, posłusznie zajmując się drugą nogą Ruth. Po czym dodał. -Zastanawiam się, kiedy to co robię teraz stanie się niewystarczające.-
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego tajemniczo. - Nie spiesz się za badzo... - dziewczyna zachichotała - za bardzo. Jest bardzo miło tak jak jest, a jak coś to sama powiem. - rzekła spokojnym głosem.
Samuel uśmiechnął się i rozłożył karty mówiąc.- Po prostu chciałem ci oszczędzić wstydu, patrz i płacz.
Miał dwie pary, jedną z dam, drugą z króli... Miał silne karty. Ruth jednak miała silniejsze.
- Nie będę płakać, ale ty możesz podczas całowania mnie w stopę. - powiedziała i pokazała mu dwie, starsze od jego, asowskie pary. Po czym wyszczerzyła się w szyderczym uśmiechu i upiła odrobinę wina.
Odpowiedzią na jej słowa był ruch. Delikatny dotyk stopy na jej skórze, stał się intensywniejszy. Samuel drapieżniej pocierał jej udo mówiąc.- No nie wiem... widziałem twoje stopy, są urocze.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi, a On łyknął wina i przetasował dodając.- Zobaczymy jak ci pójdzie w kolejnym rozdaniu.
Poszło jej idealnie, trzy asy. Szczęście znów wróciło do Ruth. Odetchnęła z ulgą i przeliczyła zdobyte przez nich oboje pocałunki. Remisowali dwa do dwóch, ale Ona przegrała jeszcze jeden nie obstawiany... jeśli teraz ciągle będzie obstawiała to nie będzie to miało znaczenia... ale nie zawsze warto szastać... nie tyle pieniędzmi, co ustami.
- Obstawiam... - zaczęła udając że się waha - dwa pocałunki. Przed dobieraniem. - powiedziała starając się, aby jej głos brzmiał niezdecydowanie... ale każdy mógł by powiedzieć, że brzmiał nieco pijacko... choć jedno nie wykluczało drugiego.
-Przyjmuję warunki.- odparł Samuel i odrzucił dwie karty, dobrał nowe, łyknął wina dodając.- Trzy pocałunki.
Ruth dobrała czwartego asa, więc miała mocne karty. Ale Samuel, chyba też. Nie mniej jednak była pewna iż mężczyzna dobrał do jakiejś trójki czwartą kartę i ma obecnie karetę... oczywiście słabszą od niej, skoro Ona miała asy. - Skoro chcesz podbić stawkę to proszę bardzo. Sześć pocałunków.? - powiedziała, ciekawa jego reakcji na tak wysoką pulę.
Emocje sięgały zenitu więc i ona dopiła wina opróżniając swój kielich.

- Sześć...niech będzie sześć. A potem rozliczenie, bo jeszcze zapomnimy kto kogo i gdzie ma całować.-odparł Samuel, dopił wino i przelał resztkę wina z dzbana do swego kielicha. Rozgrywki osiągnęły finał.
Wyłożył z triumfem na twarzy trzy króle i dwie damy, miał fulla... i przegrał, ale Ruth musiała mu to dopiero uświadomić, rozkładając przed nim swoje karty.
- Nieźle, no nieźle. - powiedziała widząc jego karty. Gdy wcześniej miał karetę piątek, czyli odrobinę silniejszą kartę niż teraz, nie dał za dużo do puli, ale jej to nawet pasowało. Miała niezły ubaw z jego pewności zwycięstwa i chciała dobrze to rozegrać. Wystawiła na stół trzy asy i dziewiątkę, a ostatnią kartę przetrzymała chwilę - No gdybym miała drugą dziewiątkę, to bym wygrała... Ale jej nie mam. - powiedziała udając zawiedzenie się na swojej karcie, po czym szybko uśmiechnęła się szczerze - Zamiast dziewiątki mam to - - powiedziała dokładając czwartego asa do pozostałych. Na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.
Zaskoczenie które pojawiło się na twarzy Lestre, ustąpiło szczeremu uśmiechowi.
-Winszuję zwycięstwa.- odparł Samuel, wychylił kielich wina i rzekł.- Sześć miejsc, to sporo całowania.
Lestre delikatnie się uśmiechał i nieco mocno, acz też delikatnie, dokonywał masażu ud stopą.
- A więc, gdzie mają być te pocałunki?- rzekł zbierając karty i chowając, je do sakwy przy pasie.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę, niepewna o co właściwie pyta ją Samuel. - Jakieś miejsce sobie znajdziemy, nie martw się. A jeśli chodzi o to gdzie masz mnie wycałować, to jeszcze się zobaczy, ale tym też nie musisz się martwić.- Powiedziała ze szczerym uśmiechem i sprawdziła czy niczego przypadkiem nie zostawili - zarówno przy stoliku jak i w dzbanku.
Gdy wstała pokój lekko zawirował i dziewczyna zachwiała się na moment, ale szybko złapała równowagę. Poczuła, że od wypitego alkoholu lekko kręci jej się w głowie, ale nie przeszkadzało jej to aż tak w normalnym chodzeniu... nie aż tak.

Wyszli z karczmy i odetchnęli świeżym powietrzem. Chłód wczesnej nocy, nieco ich orzeźwił.
Mężczyzna wziął dłoń Ruth w swoją i poprowadził w kierunku stajni.
Było tam cicho i dość ciemno... słychać było parskanie koni. Samuel podszedł do drabiny prowadzącej na stryszek z sianem dla zwierząt.
- Proponuję tam. Panie przodem.- rzekł wskazując górę.
Dziewczyna zaśmiała się cicho. - Nie musimy się aż tak ukrywać. Tam się chodzi na seks, a my się będziemy tylko całować. - powiedziała spokojnie... ale jakoś brakowało w tym stwierdzeniu przekonania. - Ale może być, tam zwykle jest fajnie. - powiedziała chwytając drabinę ręką. Spojrzała na Samuela, od jakiegoś czasu towarzyszyło jej pewne niemiłe uczucie i nie mogła by się rozkoszować w pełni pocałunkami, dopóki się go nie pozbędzie. - Najpierw muszę siusiu. - powiedziała spokojnie i poszła do jednego z pustych boksów.
Samuel przyszedł do boksu obok i tak samo jak ona opróżnił ładownię. W ciszy nocy słychać było dwa strumyczki cieczy. Sporo wcześniej wypili.
Potem ruszyli na stryszek, Ruth pierwsza, Samuel za nią.
Wszedł za tuż dziewczyną wspinając się po drabinie. Uśmiechnął się. Krótka spódniczka wspinającej się przed nim Ruth odsłaniała przed nim kuszące widoki. Kiedy przestawiała nogi na wyższy szczebel, mógł dokładnie podziwiać jej uda i skryte pod czarnymi, lekko obcisłymi bawełnianymi majteczkami kroju klasycznego.
Na stryszku było sporo bel siana powiązanym sznurami. Zmagazynowanych dla wierzchowców podróżnych. Było też i sporo miejsca i możliwości, by usiąść, lub położyć się.
Gdy już znaleźli się na górze, Samuel rzekł.- To najpierw moje pocałunki, mam ich wszak tylko dwa.
- Zawsze podoba mi się to miejsce, jest tu tak spokojnie i intymnie. Choć raz dostałam tu po pysku. - powiedziała przypominając sobie pewien incydent, który jednak nie zmienił jej odczuć co do tego miejsca.
- Ja również lubię takie miejsca.- rzekł Lestre rozglądając się i dodając.- Straciłem na takim stryszku dziewictwo.
Dziewczyna zaśmiała się słysząc to wyznanie. - Pewnie z jakąś karczmareczką? Opowiesz mi? - rzekła rozbawiona... choć nie wiedziała co wprawiło ją w tak wesoły nastrój.
- To była służka mego ojca. Zaciągnęła mnie podstępem, po tym jak zauważyła, że ją podglądałem podczas wieczornej toalety. Kazała mi się rozebrać w ramach kary... a jak już byłem nagi.- rzekł Lestre wspominając z uśmiechem.- Zmieniła zdanie i wprowadziła w świat dorosłych. Nie myśl sobie, że jestem bogato urodzony. Moich rodziców stać było tylko jedną służącą.
Ruth popatrzyła na niego z uśmiechem, wyobrażając sobie całą sytuację. - Pewnie byłeś bardzo młody, co? - spytała.
-Rok, dwa lata starszy od Lamii.-odparł Samuel, pocierając swój kark.-Nie więcej.
W odpowiedzi Ruth uśmiechnęła się do niego, nie miała już nic do dodania.
Następnie Samuel zaczął się rozbierać, zdjął płaszcz, rękawice, odpiął pas z bronią, zsunął zbroję skórzaną i koszulę. Rozebrał się do pasa, by odsłonić pępek. Samuel był harmonijnie zbudowanym mężczyzną, o torsie lekko porośniętym drobnymi czarnymi włoskami. Dziewczyna siedziała na stogu siana obserwując go z wyrazem zadowolenia na twarzy.
- Gotowym.- rzekł z łobuzerskim uśmiechem.
Ruth podeszła do niego oglądając jego nagi tors. Stanęła tuż przed nim, tym razem już się nie chwiejąc... prawie. Położyła dłoń na jego klacie i po chwili zjechała nią do pępka. - Tutaj? - spytała.
- Tu i w usta...pamiętasz ?- rzekł Samuel drżącą dłonią dotykając jej dłoni na pępku i patrząc niemal błękitnym spojrzeniem w jej oczy.
- Pamiętam, pamiętam. - powiedziała tylko. Kucnęła przed nim, dzięki czemu mógł podziwiać jej głęboki dekolt w pełnej okazałości, a następnie tak jak chciał, pocałowała go w sam środek brzucha. Pocałunek nie był specjalnie namiętny, ani długi... po prostu był.
Zachichotał, gdy go tam pocałowała. A i Ruth zauważyła pewną wypukłość, w spodniach Samuela, która wiele jej mówiła.
- Widzę, że Ci się podobało. - rzekła ze szczerym uśmiechem na twarzy. Następnie wyprostowała się i spojrzała mu w oczy.
- To gdzie teraz? - spytała uśmiechając się figlarnie i obejmując go rękami za szyję.
Dłonie Lestre wylądowały znacznie niżej zaciskając się na skórzanej spódniczce Ruth w okolicy pośladków. Nie opierała się.
- W usta, moja droga.- rzekł Samuel dociskając dziewczynę do swego ciała. Byli teraz przytuleni blisko do siebie. "Coś" upijało Ruth w udo, ale nie przeszkadzało jej to ani trochę... może nawet przeciwnie - zrobiło jej się bardzo ciepło.
Po chwili dziewczyna przyłożyła swoje usta do jego ust i połączyli się w długim i niezwykle namiętnym pocałunku. Samuel z niejedną dziewką już się całował, ale Ruth naprawdę wywarła na nim wrażenie.
I to jakie wrażenie, usta Samuela niemal przywarły do warg Ruth, przedłużając ten pocałunek w nieskończoność. A jego dłonie przez przypadek zapewne znalazły się pod kusą spódniczką Ruth dotykając nagiej skóry jej pupy.
Ale pocałunek nie może trwać wiecznie. I wreszcie Samuel oderwał usta, mówiąc cicho.- To, co teraz?
Dziewczyna zachichotała figlarnie, zadowolona z obrotu sytuacji. - Chcę się położyć, bo coś mi we łbie szumi jak stoję. - powiedziała. Mogło to być efektem wypitego wina, zaistniałej sytuacji... albo, co najbardziej prawdopodobne, obu tych czynników na raz. - A Ty mnie wycałujesz, zaczynając od szyi. - dodała natychmiast. Nie miała specjalnie ochoty na przerwanie tak miłego przytulenia, ale zwolniła objęcie.
Samuel powoli położył Ruth na kilku belach siana, poczekał aż się wygodnie ułoży. Po czym nachylił się i zaczął namiętnie całować i pieścić ustami szyję Ruth. Delikatnie, acz namiętnie. Co prawda miał być tylko jeden pocałunek, ale Lestre przedłużał pieszczotę ile się dało.
A gdy jego usta wędrowały po szyi rudowłosej, to jego dłoń wylądowała na jej skórzanej zbroi. I powolnymi ruchami zaczęła harcować na dekolcie dziewczyny. Szkoda, że pancerz był nieco sztywny.
Dziewczyna pomrukiwała cicho, gdy Samuel się nią zajmował. Nie przypominała sobie, kiedy ostatnio otrzymywała takie pieszczoty... zwykle już przy wcześniejszych wydarzeniach kończyły jej się wspomnienia z danego wieczoru... a i pamiętała je jak przez mgłę. Tym razem zapamięta jednak wszystko, a jeśli chodziło o pamięć... - Miałeś ucałować moje stopy. - przypomniało jej się i spojrzała na Samuela z uśmiechem zadowolenia.
Lestre ukląkł i powoli zsuwał kozaczki z jej stóp, potem zaś skarpetki, które okazały się dziurawe na piętach. Dodał przy tym - Stópki oraz sześć innych miejsc, które wybierzesz.
Ona podniosła głowę i podparła się na łokciach, aby obserwować jego poczynania. Nigdy wcześniej nikt nie całował jej po stopach... przynajmniej z tego co wiedziała.
Pozbawiwszy dziewczynę obuwia i nie tylko, Samuel nachylił się i zaczął od drobnych całusów.
Bawiło ją to tak bardzo, że aż się zaśmiała - nie szyderczo, czy jakoś z wyższością, ale naprawdę szczerym, choć niezbyt głośnym śmiechem zadowolenia i szczęścia.
Ale mężczyzna na nich nie skończył, wędrując językiem po kostkach dziewczyny i łydkach. Bądź co bądź Ruth wygrała i należało jej się z tego powodu iście królewskie traktowanie.
Dziewczyna jednak nie mogła przeoczyć, że korzystając z okazji, bezczelnie zerka jej pod spódniczkę, bardziej jednak dla zabawy niż z innych powodów. Samuel chciał zapewne, by to zauważyła. Gdyż obojgu zależało na dobrej zabawie...a bawili się wszak przednio. Lestre zachichotał.- Szyja, nóżki, gdzie teraz ?
- Uda. - powiedziała pod wpływem emocji. Dobrze się bawiła, gdy zerkał jej pod jej skórzaną spódniczkę i ciekawa była co zrobi mając lepszy widok. Ona sama nie kryła tego co miała pod spódnicą, wszak dla niej, jej bielizna nie była niczym wyjątkowym.... ale jeśli była dla niego, to był to powód do zadowolenia.
Dłonie mężczyzny wylądowały na spódniczce i na biodrach Ruth, a on sam rzekł żartobliwie.- To musimy to usunąć, bym miał dobry dostęp.
Dziewczyna, zrobiła coś nietypowego jak dla niej, a mianowicie zastanowiła się przez moment. Umowa była inna, miał ją całować a nie rozbierać, no i jak będzie jej zaglądał pod spódnicę, jeśli nie będzie jej miała na sobie? - No ten... Ale. - Zaczęła nie wiedząc właściwie co chce powiedzieć.
- Wiesz... będzie mi trudno wsunąć głowę, bo twoja spódniczka jest bardzo obcisła.- rzekł żartobliwym tonem Lestre. Obcisłość spódniczki, nie przeszkadzała jednak mężczyźnie w wsunięciu pod nią dłoni i delikatnym masażu ud dziewczyny.
Ruth nic już nie powiedziała, tylko odpięła klamerkę paska, który przytrzymywał spódnicę na właściwym miejscu. Po chwili, z tą pomocą Samuel zsunął z niej kusą spódniczkę, a klęknąwszy pomiędzy jej nogami dodał żartobliwie.-Dobrze, że jesteśmy sami na stryszku.
Dziewczyna zaśmiała się szczerze i rozluźniła się upajając się cudownymi chwilami. Jej dłonie same z siebie zaczęły psocić przy wiązaniach jej skórzanej kamizelki.
On tymczasem zaczął żarliwie całować i pieścić nagie uda dziewczyny, dołączając do ust i języka dłonie. Robił to umiejętnie i intensywnie. Całowanie i pieszczenie jej ud sprawiało Samuleowi wyraźną przyjemność, a i usta mężczyzny krążyły niebezpiecznie blisko jej majteczek.
- Teraz szyję. - powiedziała ze szczerym, skierowanym do sufitu uśmiechem, a jej głos zdradzał oznaki nie tyle upojenia, co podniecenia.
- Szyja już była.- zaprotestował Lestre, po czym dodał.- Ale, może nie dość dobrze ją wycałowałem.
Nachylił się nie zmieniając pozycji i całym ciałem przywierając do Ruth. A ona położyła dłonie na jego głowie. Pomruk ze strony Samuela świadczył, że spodobały mu się jej dłonie, wśród pukli jego włosów. Jego usta ochoczo spełniały polecenie Ruth, obdarzając jej szyję pocałunkami i pieszczotami języka. Dłonie Lestre zaś, poluzowawszy zaś wiązania skórzanej kamizelki dziewczyny, wślizgnęły się po jej pancerz i zaczęły dotykać nagich piersi Ruth. To na Lestre podziałało piorunująco. Co zresztą dziewczyna dobrze czuła, gdyż ocierali się o siebie najbardziej intymnymi miejscami swych ciał.
Panowała niezwykle gorąca atmosfera, Ruth czuła co się dzieje, ale nie sprzeciwiała się - było jej tak dobrze. - W usta. - powiedziała głośno. Miała jeszcze kilka możliwych lokacji, ale obecnie ta przyszła jej do głowy jako pierwsza. Nie czekając na reakcję mężczyzny zaczęła delikatnie kierować jego głowę wyżej.
Samuel spojrzał na Ruth roziskrzonym wzrokiem, a jego oczy wydawały się być intensywnie błękitne. Pocałował dziewczynę, namiętnie i mocno, żarliwie dociskając swe wargi do jej warg.
Rozkoszował się tym pocałunkiem wijąc dłońmi po nagiej skórze Ruth skrytej pod skórzaną kamizelką. Podobnie jak za pierwszym razem wydłużał przyjemność, jaką dawał im ten pocałunek.
Ona natomiast gładziła tył jego głowy rozczesując jego długie włosy. Rozkoszowała się doznaniami, których nie zamierzała przerywać.
Po długim pocałunku Samuel spytał żartobliwie.- Nie przeszkadza ci przypadkiem ta kamizelka?
Spoglądał jej w oczy uśmiechając się. Sytuacja niewątpliwie była ciekawa i gorąca.
- Tak, tak, tak, strasznie mi w niej gorąco. - powiedziała, w sumie zgodnie z prawdą, ale tak właściwie to nie kamizelka była powodem jej rozpalenia. Oboje zaczęli ją jej zdejmować, a już po chwili jedynym ubraniem jaki miała na sobie Ruth, były jej majteczki. Przez tą chwilę dziewczyna wpatrywała się w twarz Samuela, ciekawa jego spojrzenia i miny.
Lestre gapił się wprost w obszar, który odsłoniła Ruth zrzucając skórzaną kamizelkę. Zaczerwienił się na twarzy, a oczy mu niemal wyskoczyły z orbit. Widząc to, Ruth zaśmiała się cicho. Nie tracąc czasu Samuel też zaczął się rozdziewać. Przez chwilę skakał na jednej to na drugiej nodze, buty ściągając. Potem zaś za butami poszła reszta przyodziewku i Lestre był po chwili tak golusieńki, jak wtedy, gdy go matka rodziła. Oczywiście pewna partia ciała Samuela była bardzo ożywiona. Dziewczyna wpatrywała się przez moment w "niego", po czym obdarzyła Samuela szczerym uśmiechem zadowolenia.
- Dostaniesz za to nagrodę. - powiedziała, pozostawiając w domyśle za co konkretnie - Możesz je do woli wycałować. - dodała szybko zaciskając przez moment dłonie na swoim niemałym, kształtnym i niezwykle jędrnym biuście. Co też Samuel z ochotą uczynił, zajmując się piersiami Ruth. Nie byłby jednak sobą, gdyby to były zwykłe pocałunki...Nie...Lestre ustami i językiem dostarczał piersiom Ruth silnych bodźców wywołujących drżenie na całym ciele dziewczyny. Mężczyzna spoglądał w oczy Ruth, chcąc zobaczyć w nich efekt swych pieszczot. A zarówno jej oczy, jak i niezwykle błogi wyraz twarzy oznaczały, że była niezwykle zadowolona i podniecona. Oddychała szybko wydając przy tym ciche odgłosy zdradzające jej stan emocjonalny.
Samuel spojrzał na bawełniane majteczki Ruth i bez słowa zaczął je delikatnie ściągać z leżącej dziewczyny. Ta uniosła swoje zgrabne cztery litery, aby mu w tym pomóc. Teraz, gdy oboje już byli nago, nie pozostało im nic jak tylko się pokochać. Ich dotychczasowe działania świadczyły, że oboje tego chcieli. Po chwili, na sianku w stajennym stryszku, figlowały ze sobą dwa splecione ciała. Samuel żarliwie udowadniał swój kunszt jak i entuzjazm starając się, by Ruth przeżyła jedną z najprzyjemniejszych igraszek w swym życiu. On sam na pewno taką przeżywał, czując pod ustami miękkość i ciepło jej skóry i warg, oraz bardzo intensywne i przyjemne doznania w dolnych partiach swego ciała, gdy tak figlowali. Ona również czuła się jak w niebiosach... może jeszcze gdyby sianko nie kuło jej delikatnych pośladków, ale taki drobiazg nie mógł konkurować z doznaniami i psuł jej zabawy... Zresztą po kilku minutach zmienili pozycję. Później na kolejną, i kolejną nawzajem wykorzystując swoje doświadczenia i pomysłowość.
Ruth była niezwykle aktywną i dobrą kochanką. Była młoda, ale jak najbardziej znała się na rzeczy. Co przyczyniło się do zaserwowania Samuelowi niesamowitych rozkoszy. Także i Samuel znał się na sztuce miłosnej co przyczyniało się do gorących minut, zmieniających się powoli w godziny... Podczas których nawzajem dostarczali sobie rozkoszy, a ich ciała powoli pokrywały się potem w wyniku tych intensywnych igraszek. Oboje byli mistrzami w tym fachu, a oprócz tego doskonale się dogadywali i słowa były właściwie zbędne. Zresztą ich wargi, albo złączone w namiętnych pocałunkach, albo wędrujące pieszczotliwie po skórze, nie miały czasu na słowa.
W pewnym momencie Ruth zaczęła wydawać z siebie głośne jęki. Mogło to być niebezpieczne o tyle, że ktoś mógłby ich usłyszeć, ale świadczyło o jej doznaniach. Nogami przycisnęła Samuela mocniej do siebie, a paznokietki jednaj z jej dłoni przejechały po plecach mężczyzny. Nie było to ani bolesne, ale dało się odczuć. Podobnie jak wtedy, gdy ugryzła go w ucho... właściwie to zrobiła to trzy, a może cztery razy. Samuelowi ta dzikość nie przeszkadzała... wprost przeciwnie. Dodatkowo jeszcze zagrzewała do "miłosnego boju". Zaczynała się noc pożądania, noc godna zapamiętania.
Po kilku godzinach większych i mniejszych uniesień, wyczerpani niesamowitą aktywnością zakończyli zabawę padając obok siebie. Ruth przytuliła się do Samuela.
Zbyt zmęczeni by mówić, leżeli nadzy i wtuleni w siebie. Lestre głaskał pieszczotliwie ciało dziewczyny, aż oboje zmorzył sen.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline