Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2010, 20:46   #71
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Jak się miewam? I od tak spokojnie to mówisz? - Jarecki starał się nie unosić i mówić w miarę spokojnie, mimo że treść jego słów wymagała raczej większej energii mówcy. - Czy ty już zapomniałeś co niedawno przeżyliśmy? Oni zabili Harlowa, mogli zabić nas, nadal mogą to zrobić.

- Chyba masz na myśli Browna. Nie mamy dowodów, że to oni. Poza tym, dziwi mnie ich... dziwi mnie to, że nas puścili. Za cholerę tego nie pojmuje. Widzisz... - Benz rozejrzał się szukając słów. - Widzisz, Nikołaj jest w jakimś szpitalu czy tam w klinice. Colin, gdzieś w drodze do nas. Bo wie, że mamy się spotkać. - doktorek spojrzał na kartę menu. - Mike podobno też żyje. - powiedział spokojnie. - Nie wiem co jest grane. Ale to za sprawą Willsa i tej cholernej jaskini. Jak dla mnie to to jakaś mistyfikacja ale nie wiem czemu miałaby służyć.

- Brown, czy Harlow, co za różnica, on nie żyje. Na tobie to nie robi żadnego wrażenia? Zachowujesz się jakby to była dla ciebie codzienność – Michael nie potrafił sobie wyobrazić, że można być tak obojętnym na to tak niedawno się zdarzyło. Przecież zginął jeden z nich, a co więcej wielce prawdopodobnym jest, że pozostali również są w niebezpieczeństwie.

Benz westchnął:

- Tak, masz rację. - pokręcił w zamyśleniu głową. Teraz w ręku trzymał swoje okulary. - To wszystko lekko mnie przeraża. Ale próbuję się nie dać, wiesz... nie raz byłem w opałach, ale nie wiem czy teraz to nie strach nas napędza. Brown, to prawda szkoda chłopaka. Był dobrym specjalistą, ale to wina jakby... jakby nas wszystkich. Ekipa nie powinna się rozdzielać. - potrząsnął głową. - To moja wina.

- Na szukanie winnych przyjdzie jeszcze czasJarecki nie zamierzał oszukiwać przyjaciela. On również uważał, że to wina doktorka. Gdyby nie jego szaleńcza pogoń za nie wiadomo czym, być może nie zgubiliby Browna. Jednak pora nie była odpowiednia do obwiniania się nawzajem. - Teraz trzeba działać. Nie możemy siedzieć i czekać, aż przyjdą nas... - Michael przerwał - ... wiesz co mam na myśli.

- Może nie przyjdą. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. To co tam znaleźliśmy to wszystko ma znaczenie historyczne prawda? Ale po co takie drastyczne środki żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się tych informacji? - po chwili przerwy dodał – Myślę...

Młody historyk miał już powiedzieć co sam o tym myśli, ale zainteresowało go dlaczego Benz przerwał swój wywód:

- Co myślisz? - spytał krótko.

- Myślę, że to coś ważnego, ale Wills wiedział od samego początku o tym. Dlatego dał nam do pomocy tego LeBlanca.

Jarecki zastanawiał się dłuższą chwilę. Przede wszystkim nad tym, czy nie mając żadnych śladów może dzielić się swoimi przypuszczeniami, które nawet jemu wydały się wytworem jego wyobraźni:

- Nie mam pewności – zaczął nieśmiało. - Wiemy za mało, ale podejrzewam, że może chodzić o jakąś współpracę brytyjsko-niemiecką. I to w czasie wojny. Mam kilka teorii, ale każda jest bardziej niewiarygodna od poprzedniej.

- Bardziej niewiarygodna od poprzedniej - sparafrazował ze smutnym uśmiechem Benz. - Nie wiem czy jestem na coś takiego przygotowany. To jest jak... jak w filmie.

- Sam nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale jeżeli dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi, uratujemy życie.

- W sumie, to ciekawy jestem co o tym sądzisz. Więc nie wykręcaj się teraz – w tym czasie do stolika podeszła kelnerka w niebieskiej zapasce. - Dobry wieczór, coś panom podać? - spojrzała pierw na Benza, a później na jego towarzysza.

- Może kawę? - Michael spojrzał na przyjaciela. Trochę go to wytrąciło z równowagi.

- Tak dużą, i jakieś ciastko, szarlotka może być. Dziękujemy. - doktorek uśmiechnął do kelnereczki z plakietką "Kasia" na koszuli. Wciąż był dziwnie spokojny.

Kiedy kelnerka odeszła młody historyk znowu zaczął:

- Pozwól, że zanudzę cię pewną opowieścią. Słyszałeś może o Aleksandrze Orłowie? - nie wiedzieć czemu Jarecki przypomniał sobie historię tego człowieka.

- Nie za bardzo – przyznał szczerze Benz.

- Nic dziwnego, nie żyje od ponad 30 lat. Był wysoko postawionym oficerem NKWD. Podczas wojny domowej w Hiszpanii był szefem tamtejszej placówki. Jednak, jak wszystkich ważniejszych wojskowych, tak i jego dosięgło niebezpieczeństwo czystki. Zdołał jednak uciec z Hiszpanii do Stanów Zjednoczonych - Michael, mówiąc o historii, wyglądał już zupełnie inaczej. Zdenerwowanie minęło. Mówił teraz, jakby prowadził lekcję w szkole, albo udzielał prywatnych korepetycji. Dzięki historii zapominał o wszystkich troskach. - Nie gwarantowało mu to jeszcze bezpieczeństwa, bo Zarząd Operacji Specjalnych, czyli grupa zabójców, działająca w strukturach NKWD, mordowała wielu Rosjan-opozycjonistów na całym świecie. Dlatego Orłow wysłał wiadomość do samego Stalina. Zagroził, że w przypadku jego śmierci, wszystkie materiały na temat stalinowskich zbrodni, które posiadał, zostaną udostępnione opinii publicznej na zachodzie. A miał ich niemało. Udało się, uratował życie, a materiały upublicznił dopiero po śmierci Stalina. Proponuję zrobić podobnie. Jeżeli dowiemy się co chce ukryć ten cały Wills, będziemy mieli na niego haka, a wtedy będziemy bezpieczni.

- Nikołaj też o tym myślał. I... - spojrzał na kelnerkę, która właśnie niosła kawę do waszego stolika. - I właśnie to uważam, za dobry pomysł. Z tym, że później trzeba się dostać do Willsa. Albo wymyślić podobnie dziwne zajęcie.

- Więc pierwszy raz zgadzam się z tym Serbem – Jarecki nawet nie zaszczycił spojrzeniem swojej kawy. Prawdę mówiąc mało go w tej chwili obchodziła. - Musimy mieć swoją kartę przetargową inaczej po co mieliby nas trzymać przy życiu? Nie mogą nas... - wolał nie używać słowa "zabić" - wiesz co... już teraz, bo wydałoby się to dość dziwne. Mogą nas zlikwidować dopiero za kilka lat, gdy już nikt nie będzie pamiętał o tej jaskini. Nie wiem jak możemy dostać się do Willsa, nie znam go. Ty go znasz, ty powinieneś wiedzieć, aczkolwiek wątpię by grupa taka jak nasza zdołała niepostrzeżenie włamać się tam, gdzie on przetrzymuje te wszystkie dokumenty. Może lepiej będzie wrócić do jaskini i spróbować samemu dociec prawdy?

- Wrócić do jaskini? Myślę, że to może być mniej prawdopodobne niż dostanie się do jego siedziby. - zamyślił się i po chwili rzekł - A nie myślisz, że jak by chcieli nas zabić czy co tam innego zrobić, to by już to dawno zrobili? Przecież zwaliliby wszystko na to, że zginęliśmy w środku.

W międzyczasie przyszła kelnerka z tacą. Kawę czuć było bardzo wyraźnie. - Proszę bardzo. Coś jeszcze?

- Nie dziękujemy - spławił ją Michael, po czym zwrócił się znowu do doktorka. - Sam już nie wiem, może i masz rację. Ale na cholerę na puścili, skoro to taka wielka tajemnica? Nie chce mi się wierzyć by od tak mieli nas zostawić w spokoju.

- Mi też nie - powiedział Benz po czym spojrzał głowę Jareckiego i uśmiechnął się. Za historykiem stał Colin Harlow.
 
Col Frost jest offline