_____________________________________
__________
Śródlecie. Eleint. Trzeci dekadzień
Trzeci-czwarty dzień Jarmarku.
.
Uran, Srebrny Jarmark
Jarmark nie rozczarował podróżników. Przy bliższym poznaniu okazało się, że do oczekiwanej zaściankowości jest mu bardzo daleko, toteż wszyscy spędzali czas na zmianę na interesach i rozrywkach, poznając niemałe bogactwo tutejszego kraju, tym bardziej wyraźne, że leżące na tak dalekiej północy.
Skacowany i niezadowolony z nowej misji Raydgast niechętnie przekazał żonie wieść o wyjeździe. Zgodnie z przewidywaniami Helena nie była zachwycona... Zawsze cierpiała gdy wyruszał z rozkazem, a w błogosławionym stanie była szczególnie czuła na jego nieobecność. Toteż paladyn przepraszał cały wieczór, noc i następny dzień - tym razem zakupami. Oboje wiedzieli jednak, że to tylko pozory, które nie mogły uśmierzyć smutku Heleny. Tylko nieświadome rozstania dzieci hasały wokół rodziców, bawiąc i irytując na zmianę. Wieści od "Płochykota" nie otrzymał żadnych.
Czwartego dnia Jarmarku wczesnym popołudniem paladyn niemal zderzył się w progu gospody z Murfą, giermkiem Tornwalda.
- Panie - rzekł chłopak, skłaniając się - Z polecenia mego pana przywiodłem Ci kapłana Tyra, Iulusa Manoriana, z którym ty i mój pan wspólną sprawę macie. Panie... - odwrócił się do kapłana - oto sir Raydgast Silvercrossbow, zaufany w służbie mego pana. Zgodnie z rozkazem przywiodłem cię, panie, na miejsce. Czy mam przekazać coś sir Thunderdragonowi? - zwrócił się do obu mężczyzn.
- Nie... chyba nic. - odparł paladyn, po czym dodał. - Poza tym, że... zajmę się sprawą.
Kapłan, prócz podziękowań, również nie miał nic do dodania, wiec Murfa pożegnał się i wyszedł, zostawiając mężczyzn samych sobie.
***
Helfdan i Iulus spotkali się dopiero wieczorem. Kapłan z nieskrywanym podnieceniem przekazał tropicielowi zdobyte od Tornwalda i Raydgasta informacje, nalegając na przeniesienie się do "Srebrnej Strzały". Helfdan sarkał i marudził, bo karczma droższa była i przez możniejszych, a więc nie tak skorych do wypitki i wybitki, oblegana. Koniec końców obaj jeszcze tego samego wieczora stanęli na progu gospody, by wywiedzieć się o wolne pokoje których, ku zadowoleniu tropiciela, nie było. Tam zaś ze zdumieniem ujrzeli Złocistego, koncertującego sobie w najlepsze przy żywym aplauzie publiki.
***
Kolejne dni mijały na przyjemnościach i snuciu planów.
Helfdan parę razy wpadał na trop gwiaździstej Sorg, jednak zawsze jakimś dziwnym trafem się z nią mijał. Z pewnością na Jarmarku była i nawet dnia pierwszego konkurs wygrała, lecz prócz tego przepadła jak kamień w wodę. Nic zresztą dziwnego - wszyscy, łącznie z tropicielem, szukali samotnej bardki, lub w parze z mężczyzną. Na spacerującą z rodziną Sorg nikt uwagi nie zwracał.
Również
Aesdil nie miał szczęścia mimo, że mieszkali w tej samej gospodzie. Kilkukrotnie zoczył ją w tłumie, jednak zawsze była ze swoją kuzynką lub wujem, a nim przedarł się przez ciżbę dziewczyna znikała.
Laure dużo czasu spędził kręcąc się w okolicach smoczej klatki. Telepatyczne zdolności smoka działały na kilkanaście metrów, mógł więc bez obaw konwersować z Peorrhiem. Ten jednak, podobnie jak większość pozostałych pobratymców, nie pamiętał z porwania wiele, prócz paniki i chaosu, jakie ogarnęły zapędzone w pułapkę stado. Nie umiał nawet wskazać w tłumie najemnego maga. Klatka okazała się niemagiczna, lecz nie zmieniało to faktu, że była dobrze strzeżona. Jedyną szansą na kradzież zdawał się elfowi czas magicznych popisów - piątego lub siódmego dnia Jarmarku.