Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2010, 12:23   #15
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chris i Aatr, zbrojni w karabin i miecz, szli przez las cicho niczym dwie myszki. Las zbytnio nie utrudniał im tego zadania. Leżące na ziemi suche gałęzie nie tworzyły nieprzebytych zasieków, krzewy w kulturalny sposób rosły niezbyt blisko siebie, a liany, zmora wszystkich podróżników, na szczęście rosły w innej strefie klimatycznej.
Mimo tych ułatwień posuwali się do przodu niezbyt szybko. Gdzieś z tego kierunku dobiegły wystrzały, a to znaczyło, że Ipatow spotkał jakiegoś przeciwnika. Chyba że strzelał na wiwat, albo do jakiegoś cienia... Ale taki głupi to raczej nikt by nie był.
Przed Chrisem i Aatrem znajdowało się jedno z dwóch niebezpieczeństw - albo grupka Wikingów, którzy przeżyli spotkanie z Ipatowem, bądź podążali w tamtym kierunku zwabieni nietypowym odgłosem, albo też Ipatow, który po stoczeniu walki mógł być nieufnie nastawiony do wszystkiego, co się rusza i strzelać do każdej podejrzanej sylwetki.

Płacz dziecka, jaki rozległ się niedaleko nich, nie należał do typowych odgłosów, jakie można usłyszeć w lesie. W zasadzie mógł oznaczać tylko jedno - jakimś szczęśliwym trafem odnaleźli jakąś zgubę, bo trudno było przypuszczać, że jakieś inne dzieci chodziły po lesie o tej porze dnia. gdy noc była coraz bliżej. Wszystkie rozsądne dzieci powinny już siedzieć w chatach, z dala od włóczących się nocną porą duchów czy potworów. Te, których szukali, były w nieco innej sytuacji.
Aaru, który usłyszał płacz tak samo dobrze, jak Chris, ruszył do przodu. Chris złapał go w ostatniej chwili i przewrócił na ziemię. Zrobili przy okazji tyle hałasu, że chyba tylko głuchy nie usłyszałby tych dźwięków, ale to było jedyne chyba wyjście. Łatwo było sobie wyobrazić co zrobi Ipatow, jeżeli zobaczy pędzącego w swoją stronę wyrostka z mieczem w dłoniach.
A jeśli to byli Wikingowie, to tym bardziej nie można było puszczać chłopaka samego.

- Ipatow? - spytał cicho Chris. - Nie strzelaj...

Faktu ich obecności skrywać już nie można było, a wątpliwości typu "swój czy obcy" lepiej było wyjaśniać z pewnej odległości, by mieć dość czasu na reakcję.

Od dłuższego czasu słyszał dwie osoby, które przedzierały się przez las. Ipatow stał za drzewem i ściskał w rękach karabin maszynowy. Adrenalina wywołana walką nadal z niego nie wyparowała. Gdy usłyszał znajomy głos wychylił się lekko, nadal celując w tamtą stronę. A co jeżeli ich dorwali? Starał się zmyć ten przerażający wyraz swej twarzy, ale mu to nie wychodziło. Dalej miał minę mordercy. Leżące za nim wypatroszone postacie wikingów dodawały tej scenie pikanterii.

- Chris? - zapytał kapitan. - Nie musicie kłaść się przede mną na ziemię. Ty ani ten twój niewolnik czy kim on tam jest - starał się uśmiechnąć, ale bardziej przecież nie mógł.

W cieniu drzew zbyt dobrze tego nie było widać, ale miał wrażenie, że twarz kapitana przybrała nieco nietypowy wyraz...
- Barn - powiedział do Aatra - pchnął go w stronę dzieci, znajdujących się kawałek za kapitanem. Wyglądało na to, że odnaleźli zagubione owieczki. To znaczy dzieci.

- Żaden niewolnik - wyjaśnił. - Tak daleko jeszcze nie doszliśmy - powiedział żartobliwie, chociaż samo słowo 'niewolnik' nieco go zmroziło. - To sojusznik. Uratowaliśmy parę osób z rąk takich tam wikingowatych facetów uzbrojonych w miecze i dowiedzieliśmy się, że gdzieś tu jest jeszcze grupka dzieci. Znalazłeś całą dziewiątkę? - spytał.

- Tak - rzekł krótko Ipatow. - Bardziej jednak interesowało mnie tych kilku dryblasów, z którymi się zabawiłem. Oni szukali tych dzieci....Jedno z nich nagle rzuciło się w stronę wojowników. Nie rozumiem co się tutaj dzieje. Co z resztą? Co się tam w ogóle dzieje?

- Trudno wyczuć... - Chris z trudem opanował wzruszenie ramionami. - Na migi i rysunkami się z nimi dogadałem, bo o wspólnym języku mowy nie ma. W każdym razie ci faceci w zbrojach i z mieczami urządzili sobie polowanie na dzieci. A czy zabijać chcieli, trudno powiedzieć, bo szans żaden nie miał by to w praktyce pokazać.
- Wzięliśmy jednego żywcem i uratowaliśmy kobietę w ciąży i czwórkę dzieci, troje młodszych od tego tu, Aatra. Tim ocalił jakąś dziewczynę. Obaj z Janem, razem z tamtymi cywilami, są w tamtym miejscu, co je znaleźliśmy. Razem będzie piętnaścioro kobiet i dzieci. Jeden jeniec. I jeden ranny obrońca tej dziewczyny.

- Powinniśmy wracać do obozu. Będzie nieprzyjemnie jeżeli nas tu noc zastanie. Przedszkole możemy zabrać ze sobą - Ipatow spojrzał z niesmakiem na dzieci, bo choć miał je głęboko gdzieś wiedział, że mogą być kartą przetargową. - Jeżeli nie znajdziemy z tymi dzikusami wspólnego języka to prędzej nam się amunicja skończy nim dowiemy się co się tutaj dzieje, a jest to nasz główny problem.
Kapitan westchnął, przewiesił karabin przez ramię i spojrzał pytającym wzrokiem na Chrisa :
- Którędy do wesołej kompanii?

To akurat pytanie było odrobinę zaskakujące, bowiem miejsce, o którym wspomniał wcześniej Chris było równie dobrze znane kapitanowi, jak i jemu.
"Zabłądził? Nie wie, gdzie się znajduje?" - pomyślał, ale nie skomentował tego ani słowem.
- Aatr! - powiedział odrobinę głośniej. Gestem pokazał, że chłopak ma się zbliżyć - Barn. - Wskazał na dzieci i powtórzył gest.
- Chris, Aatr, barn. - Ruchem ręki pokazał, że wszyscy mają ruszyć w stronę tymczasowego obozowiska.
Na szczęście Aatr zrozumiał o co chodzi i cała gromadka, poprzedzana przez Chrisa, ruszyła przez las.

Chociaż w gruncie rzeczy do obozu nie było tak daleko i nie musieli się aż tak ukrywać, to szli tak samo długo. Dzieci były zmęczone i w końcu Chris wziął i posadził najmniejsze z nich na ramię. Początkowo chłopaczek nie był zbyt tym zachwycony, ale po krótkiej przemowie wygłoszonej przez Aatra przestał się opierać.

Gdy dotarli do obozu na warcie stał Rosiński.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-03-2010 o 20:30.
Kerm jest offline