Scorpion coraz bardziej się niecierpliwił. Najpierw ten staruch każe im opuścić łódź, a teraz muszą czekać na kilku debili, którzy oczywiście nie zamierzają się śpieszyć. Hegemończyk często zastanawiał co robi na tym zadupiu świata, chociaż doskonale to wiedział. Wokół sami idioci i jeszcze ta przejmująca nuda. Już wolał towarzystwo Kociaka. Jemu przynajmniej mógł przylać, a tutaj wolał nie zwracać na siebie uwagi...
Na łodzi nie ma za wielu rozrywek, ale przynajmniej łatwo się ukryć na jednej z setek łajb kursujących po tutejszych bagnach, a przecież na tym właśnie zależało byłemu najemnikowi. Wszystko przez to, że pewnie któregoś wieczora upokorzył w knajpie jakiegoś kretyna, który zrewanżował mu się wrabiając go w to całe gówno. Przynajmniej taka wersja wydarzeń wydawała się Meksykańcowi najbardziej prawdopodobna. Na szczęście Detroit jest daleko, a władza Schultza nie sięga aż tutaj, a nawet jeśli to jego psy nie trafią na trop bandito tak szybko. Swoją drogą ciekawe co słychać u Anta? Był to jeden z niewielu ludzi spoza Hegemonii, o których Scorpion mógł powiedzieć, że zdobyli jego szacunek. A może raczej pomyśleć, bo w życiu by mu coś takiego przez usta nie przeszło.
Zabijaka spojrzał na gościa siedzącego na ziemi. Był jednym z członków załogi tej pływającej kupy złomu. Z tego co bandito kojarzył facet nigdy nic nie powiedział w jego obecności. Może był niemową? "No tak, sami idioci i świry" doszedł szybko do wniosku. "Chociaż nie, chyba kiedyś coś tam burknął na temat tego szajzu, który musieliśmy jeść na obiad". Jakby po to, żeby rozwiać wątpliwości Hegemończyka mężczyzna odezwał się:
- Nie wiem jak mamy się przedrzeć przez tą dżunglę bez przewodnika i nie wiem co na nas tutaj czeka....
"A ten co? Amerykę odkrył? Nie wie co na niego tutaj czeka. Niech mi wskaże miejsce, w którym będzie wiedział. Ciekawe jak długo siedzi na Florydzie? Biorąc pod uwagę takie wnioski, pewnie niedługo..." Scorpion splunął na ziemię. Koleś jeszcze mruknął coś do siebie i ruszył w kierunku statku.
- A ty gdzie do kurwy nędzy?! - bandito nie wytrzymał. - Mam tu cały dzień czekać, aż łaskawie się ruszymy?! |