Plecak miał wypchany różnościami. Kilka bzdetów od zombie i dużo owoców. Głodować nie będzie. Szedł spokojnym krokiem przez ulicę, gdy zobaczył grupkę zombie.
"Cholera, już usłyszały?" -Powoli. Nie zwracajcie na siebie uwagi. - Szepnął. Powolnymi ruchami zszedł z ulicy i schował się za wrakiem samochodu. Zauważył znak Rafała, by skręcili w boczną uliczkę. Przytaknął i zaczął się skradać. Wszedł w cień, po czym szybkim krokiem dotarł do reszty ekipy. -Spadamy - Powiedział i poszedł pierwszy, wyprzedzając Antoniego. Koło niego świsnęła kula. -Cholera - Jęknął i rzucił się za pierwszy kontener z prawej. Zauważył, że to samo uczynił Rafał. -Kurwa. Co robimy? - Szepnął. Dwa kontenery. Jeden z lewej i jeden z prawej. Dwoje drzwi. - Kurwa! Wykończy nas ten matkojebca! -Zgadzam się - Odpowiedział i przyjął pistolet. Kusza mogła być za słaba na tą odległość. - Spierdalajmy stąd, Król, bo ten pojeb ściągnie nam na głowy zdechlaki - Usłyszał szept Antoniego. -Cholera, nie pomyślałem - Odpowiedział i schował pistolet. Wyciągnął i napiął kuszę.
"Kurwa" |